Spętana

Żyjemy w związku partnerskim,

Jesteśmy młodą rodziną.

Właśnie urodził się synek.

Nasz czas bez kłopotów… minął.

 

Młoda Mama kiepsko znosi

Poporodowe  warunki.

Robi minę do złej gry,

Ale dręczą Ją frasunki.

 

Udaje, że teraz wszystko

Jest takie, jak wymarzyła.

Ale widzę Jej frustrację

I to, że zmęczona była.

 

Wiele razy chciałem, żeby

Wyszła … na zakupy sobie,

Lub może do koleżanki,

Tak jak robi większość kobiet.

 

Twierdziła, że jeszcze wcale

Nie czuje takiej potrzeby.

Tak mówiła, ale czułem,

Że jednak przyjdzie czas biedy.

 

Po zachowaniu niewiasty

Wyczuwałem, że jest spięta.

Że żyje jak w kołowrocie,

Jakby Ją wiązały pęta.

 

Dopiero, gdy  niespodzianie

Awanturę mi zrobiła

Za to, że wyniosłem śmieci,

Wszystko z siebie wyrzuciła:

 

No, bo to był ten jedyny

Moment, gdy na krótką chwilę

Uwalnia się od potomka…

 

I to byłoby na tyle…

 

 

 

 

Przewyższenie

Wpadłam przypadkiem na mieście

Na swojego profesora

Od języka hiszpańskiego.

Zajęcia z Nim miałam… wczoraj.

 

Poznał mnie, chociaż przeważnie

Studentów nie rozpoznawał.

Często był tak roztargniony,

Że zakładał nie ten krawat…

 

Studenci Go uwielbiają.

Nikomu nie zrobił krzywdy.

Zawsze bywał zakręcony,

Ale nigdy nie był… zgrywny.

 

Gdybym musiała określić

Jedną cechę spośród licznych,

To wymienię dwie: jest miły,

A przede wszystkim dowcipny.

 

Spytał mnie, co ja studiuję.

Na co zdziwiona odparłam,

Że filologię romańską.

Na co On zapytał z nagła,

Z kim obecnie mam hiszpański?

Więc, że z Nim, odpowiedziałam,

I to przez trzy dni w tygodniu …

Nie poznał mnie, to widziałam…

Zawsze On był zakręcony,

Ale teraz… sama nie wiem.

Chyba był tak odjechany,

Że aż przewyższył sam siebie!

 

Weryfikacja

Czekałem na zaproszenie

Siedząc w pustej poczekalni.

Staram się właśnie o pracę.

Chyba będę dziś ostatni.

 

Wreszcie drzwi się otworzyły.

Wychodzącego kadrowy

Żegnał miło i serdecznie

Takimi mniej więcej słowy:

 

„Na dwieście procent pan ją ma”…

(W domyśle tę nową posadę.)

A zresztą  w sprawie szczegółów

Zadzwonimy już niebawem”.

 

Gdy już wyszedł, to kadrowy

Zaprosił mnie na rozmowę.

Tak mnie to zdenerwowało,

Że wyszedłem „na niemowę”.

 

Kończąc spotkanie kadrowy

Podając uprzejmie rękę

Powiedział do mnie, że chciałby

Ponownie „odegrać tę scenkę”,

Mówiąc mi, że mam tę pracę

Jak w banku, tak na pewniaka,

By zobaczyć, jak to wpłynie

Na nowego kandydata.

 

Mówił to dotąd każdemu,

By sprawdzić, kto mimo wszystko

Nie spasuje i znów będzie

Walczyć o to stanowisko.

 

Przywara

Facet, z którym się umawiam,

Nie chce ze mną spędzać… nocy!

Myślałam, że chce  mnie sprawdzić,

Albo się po prostu droczy.

 

Od początku znajomości

Mówił, że mieszka samotnie

Niepewnie się uśmiechając,

Włoski mi gładząc zalotnie.

 

Byłam już gotowa na to,

By skonsumować z Nim miłość.

Dawałam znaki, sugestie,

Lecz… oskomy w Nim nie było.

 

Postanowiłam przycisnąć!

No i… to mi się udało.

Ględził o samodzielności,

A tu… z mamą się mieszkało!

 

Facet w „chrystusowym” wieku.

Skończył lat trzydzieści trzy!

Niesamodzielny, uległy

Jak jakiś nieletni „szczyl”!

 

Nie chciał, żeby matka jemu

Robiła wciąż awantury,

O to, że nie sypia w domu

I… inne podobne bzdury.

 

Od początku naszych spotkań

Nie mogłam go rozgryźć wcale.

Chyba jednak musi mieć

Jakąś solidną przywarę.

Dreszcze

Kiedy jechałam tramwajem,

Poczułam wewnętrzny alarm,

Że mogę się spóźnić do pracy,

Więc godzinę sprawdzić chciałam.

 

Komórka rozładowana

Godziny mi nie podaje,

Lecz facet stojący obok

Właśnie spojrzał na zegarek.

 

Gdy spytałam o godzinę,

On przystawił go do ucha

I spoglądając wciąż na mnie

Przez chwilę zegarka słuchał.

 

Zdębiałam i odruchowo

Dopytałam o czym mówił.

On spojrzał mi w oczy frywolnie,

Jakby nagle mnie… polubił.

 

Jednocześnie odpowiedział:

„Niebieską bieliznę ty masz”.

Ja wtedy byłam ubrana

W dosyć długi, zimowy płaszcz

I nie było to możliwe,

By bieliznę mógł zobaczyć…

 

Dreszcz mną wstrząsnął, bo miał rację.

Nie wiem, jak to wytłumaczyć.

Relaks

Jestem wrażliwą osobą.

Boję się wszystkiego prawie.

Muzyka mnie relaksuje,

Ale grana poza radiem.

 

Namiętnie oglądam filmy

I słucham także muzyki.

Filmy ściągam, skąd popadnie,

A muzę mam od Spotify[1].

 

Wczoraj obejrzałem sobie

Straszny horror, ale potem

Nie mogłem spać i bezsenność

Męczyła mnie aż do piątej!

 

Żeby się jakoś wyciszyć

I uspokoić nerwowo,

Puściłem sobie w słuchawkach

Muzę cichą, nastrojową.

 

Rozmarzyłem się słuchając

Jak zaśpiewał Michał Bajor.

Kiedy po kilku piosenkach

Zaczęła morzyć mnie drzemka

Zagrał koncert organowy,

A potem… „Marsz Pogrzebowy”.

 

Muza była nastrojowa,

Lecz nie dla mnie, to bezsporne.

Ale się „zrelaksowałem”!

Jakie życie jest przekorne…

 

 

[1] Cyfrowy dostawca m. in. muzyki

 

A nóż mi się…

Na korektę wady wzroku

Wybrałam się z mym chłopakiem.

To jest zabieg rutynowy.

Kiedyś już go miał mój szwagier.

 

Jednakże bardzo się bałam,

Choć chłopak był mą obstawą.

To wcale nie pomagało.

Wciąż  czułam się dosyć słabo.

 

Dość długo przyszło nam czekać.

Cały czas on mnie pocieszał.

Ale mimo tych wysiłków

Nie poczułam się weselsza.

 

Chłopak miał dzisiaj kolokwium.

Nie mógł dłużej ze mną czekać.

Przed wyjściem z dobrego serca

Zostawił mi ustny przekaz:

 

„Uważnie masz obserwować

I pamiętać każdy szczegół,

Bo nigdy nic nie wiadomo…

Groźba jest w każdym zabiegu”!

 

Wyszedł spiesznie na uczelnię.

Zostawił mnie z tym przesłaniem.

Teraz miałam czym się martwić.

A nuż jednak coś się  stanie?

Przysłowia mądrością…

Jestem psychologiem, który

Jest od ponad dwudziestu lat

„Ostatnią deską ratunku”

Przed rozwodem dla wielu par.

Z dumą stwierdzam, że na koncie

Mam stadła  starszych i młodych,

Które dzięki mej terapii

Nie uległy rozpadowi.

Lecz wczoraj moja małżonka

Przyznała się, że od dawna

Zdradzała mnie regularnie.

To nie jest  zmyłka, lecz prawda!

Dla mnie to szok jest okrutny,

Że mnie także rozwód grozi.

Najciemniej jest pod latarnią.

Szewc zawsze bez butów chodzi…

Ulżyło Jej

Zdecydowaliśmy z mężem,

Że nastąpił już ten moment,

By powiedzieć córce o tym,

Co dotąd Jej niewiadome.

 

Skończyła już szesnaście lat,

Więc ma prawo wiedzieć o tym,

Ze jej prawdziwi rodzice

Zmarli dawno na suchoty.

 

Ona początkowo była

Pieczy zastępczej poddana,

A dopiero później przez nas

Została adoptowana.

 

Powiedziałam delikatnie

O tym jej życiowym novum.

Jej reakcją był krzyk ulgi:

„Ja wiedziałam, dzięki Bogu”!

Ludożerca

W zeszłym tygodniu pierwszy raz

Opiekowałam się siostrzeńcem.

To „diablę”, a więc spacer z nim

Był dla mnie istnym szaleństwem.

Czterolatek mi uciekał,

Chował też się za drzewami.

Był tak głośny, że marzyłam,

Żeby zmęczył się i zamilkł.

Na dość ruchliwej ulicy

Nie uważał na pojazdy.

Chodził blisko krawężnika.

Był po prostu niepoprawny.

 

Żeby go jakoś powstrzymać

Powiedziałam, że autobus

Niegrzeczne dzieci pożera.

Taki straszny z niego łobuz!

Podziałało. Bardzo grzecznie

Trzymał się z dala od drogi.

Grzecznie, spokojnie, za rączkę

Szedł tuż obok mojej nogi.

 

Dzisiaj ukochana siostra

Zrobiła mi straszną scenę.

Wymyślała od najgorszych.

(Tych słów tutaj nie wymienię).

Powodem, tego wybuchu

Było moje postraszenie,

Że autobus zjada dzieci,

Które do dzisiaj w nim drzemie.

 

Szła razem z synkiem ulicą.

Mały widział naprzeciwko

Autobus, który z przystanku

Odjechał właśnie przed chwilką.

Na przystanku brak jest ludzi.

Widział, że przedtem tam stali.

Więc wysnuł wniosek, że wszyscy

Właśnie zeżarci zostali.

Wpadł w histerię i nie mogła

Siostra chłopca uspokoić.

Czy ja mogę być matką?

Zaczynam się niepokoić.