Bigotka

Wraz z mężem dziś gościliśmy

Rodzinę mojego męża.

Dawno się nie widzieliśmy

Z powodu opinii… księdza.

 

Teściowa jest katoliczką

Niesłychanie wręcz gorliwą.

Na wszystko niezgodne z wiarą,

Reaguje tak, jak bigot.

 

Ale dla mnie rodzina jest

Największą w życiu wartością.

Mimo Jej dziwnych poglądów

Witamy Ją zawsze z radością.

 

Los nie dał mi żadnej szansy

Żebym mogła zostać mamą.

Mamy córeczkę z adopcji

Przez nas bardzo ukochaną.

 

Ona też nas pokochała,

A Babcię w szczególny sposób.

Dzisiaj z okazji Dnia Matki

Gościliśmy kilka osób.

 

Oczywiście była także

Matka mojego małżonka.

Ale tylko ja dostałam

Laurkę z widoczkiem Słonka.

 

Przy wszystkich mi ją wręczyła

Życząc cieniutkim głosikiem:

„Mamusiu bardzo Cię kocham”.

Teściowa też była przy tem.

 

Zdumiała mnie Jej reakcja:

„Co ty tu gadasz dzieciaku?

Ta „kobieta” jest bezpłodna.

Jest wzorem ludzkiego braku”!

Nie jest Twą prawdziwą mamą

Twoja mama Cię nie chciała.

A ta „pani” bez mej zgody

Tylko cię adoptowała.

 

No i teraz nasza córka

Ciągle pyta o to samo.

Nie wiem jak Jej wytłumaczyć,

Że mama nie jest Jej mamą.

 

 

Katecheta

Od dawna jestem singielką.

Trudno mi znaleźć partnera.

Gdy kogoś nowego poznam,

Zawsze zaczynam od „zera”.

 

Niestety nie chcę od razu

Iść na tak zwaną „całość”.

Każdy nowopoznany pan

Zamiast „ducha” chciałby „ciało”.

 

W końcu trafił się jeden

Dość sympatyczny mężczyzna.

Widać że jest kulturalny.

To musiałam Jemu przyznać

 

Nie był nachalny, a nawet

Spokojny i kulturalny.

W sprawach seksu między nami

Wyciszony, nienachalny.

 

Zdecydowałam mu podać

Numer swego telefonu,

Bo prosił o to usilnie,

Żeby kontakt ze mną „mieć mógł”.

 

Okazało się to błędem.

Zrobił właśnie…głupka  ze mnie,

Bo śle mi… cytaty z Biblii!

I to kilka razy dziennie!

Powołany

Wczoraj zupełnym przypadkiem,

A jak, tego Wam oszczędzę,

Usłyszałam, że mój facet

Bywa…  katolickim księdzem!

 

Inteligentny i kochany,

Do tego jeszcze przystojny.

Ale niestety nie dla mnie,

Bo… służbowo bogobojny!

 

Od pół roku Go spotykam.

Nie wiedziałam, że ma „zawód”.

Jestem w szoku. Nie stwierdziłam

Żadnej tej „fuchy” objawów.

 

W chwili, gdy mu powiedziałam,

Że całą prawdę poznałam,

Nawet się nie skonfundował,

Tylko tak mi perorował:

 

„Nie przejmuj się tak, niewiasto.

Za rok zostanę proboszczem.

Będziesz moją Gospodynią.

Zaznaczam: w piątki nie poszczę”!

Szopka

Przyjaciele mnie prosili,

Żebym został „po godzinach”

Opiekunem awaryjnym

Ich czteroletniego syna.

 

Fajny chłopczyk. Chociaż mały,

Jest rezolutnym dzieciaczkiem.

Ja go lubię, on mnie także.

Mamy relacje „krewniackie”.

 

Był już grudzień. Jak co roku

Tradycyjnie przed Świętami

Montuję w domu swą szopkę

Z Jezuskiem i zwierzątkami.

 

Malca bardzo ciekawiło,

Czym „wujeczek” tak się bawi,

Więc natychmiast zaprosiłem

Malca do wspólnej „zabawy”.

 

Zaciekawiony, więc pytał

O wszystko, co było w szopce.

Najbardziej się zaciekawił

Nagusieńkim, małym chłopcem.

 

Opowiadałem o wszystkim,

Co sam wiem od swojej mamy.

Że to tradycja, więc w Święta

W Polsce szopki ubieramy.

 

W końcu zapytał mnie, po co

W tej stajence są owieczki.

Mówię, że zimno Dzieciątku,

Bo nie ma nawet czapeczki.

Owieczki na nie chuchają

I Jezuska ogrzewają.

 

„Aha” powiedział i dalej

O inne rzeczy mnie pytał

Systematycznie, wytrwale:

Kto jest mamusią chłopczyka?

Potem jeszcze o drobiazgi.

W końcu spytał kim był Józef?

Opowiadam, odpowiadam,

Ale nie mogę już dłużej…

 

Wreszcie przyszła mama dziecka.

Zaraz na jej widok Mały

Pokazuje nasze „dzieło”

I wola promienny cały:

 

„Mamo, mamo, a pan Józef

Od dzidziusia bez czapeczki

W tej stajence u wujaszka

To dmuchał białe owieczki”!

 

 

 

Heretyk?

Znana mi jest religijność

Społeczności w wiejskich gminach.

Niestety, nietolerancja

Dla „tych innych” jest olbrzymia.

 

Śmiałem się z tego, że kiedyś

Ktoś poważnie kogoś pobił

Za to tylko, że rozmawiał

Z wyznawcą Świadków Jehowy.

 

Od niedzieli się nie śmieję,

Bo to mnie też dosięgnęło.

Myłem swe auto przed blokiem,

No i wtedy się zaczęło.

 

By mi było trochę raźniej,

Zawsze nastawiam muzykę.

Że uwielbiam hip-hopową,

Włączyłem „Paktofonikę ”[1].

 

Na płytce miałem ich przebój –

„Jestem Bogiem”- jego tytuł.

Znałem słowa, więc nuciłem

Tylko dla siebie, po cichu.

 

W tym czasie z sąsiedniej klatki

Wychodziły dwie sąsiadki

Do kościoła mszę świętą.

Na twarzach miały… zawziętość.

 

Krzywo na mnie spoglądały,

Lecz nie kojarzyłem wtedy

O co mogło paniom chodzić.

Dziś wiem, że o moje „śpiewy”.

 

Następnego dnia, gdy rano

Chciałem wsiąść do samochodu,

Na drzwiczkach widniała rysa

Ciągnąca się już od przodu.

 

Opony poprzebijane,

A do przedniej jakiś kretyn

Przyszpilił trzema gwoździami

Kartkę z napisem „HERETYK”.

 

Tekst utworu znam na pamięć.

Nie ma nic wspólnego z Bogiem,

Tylko wulgaryzmy znane

I powszechnie używane.

 

 

 

[1] Paktofonika – śląski zespół hip-hopowy 1998-2003

Windą do nieba?

Utknąłem w zepsutej windzie

Z mamą i jej bliźniakami.

Przez  męczące dwie godziny

Tkwiliśmy między piętrami.

 

Każdy myślałby, że dzieci

Zachowały się nieznośnie.

One spały cały ten czas

Słodko, doprawdy rozkosznie.

 

To matka dała popalić!

Chyba miała klaustrofobię,

Bo przez cały czas płakała;

Myślałem, że nie wyrobię!

 

W przerwach pomiędzy spazmami

Nawijała na okrągło,

Żeby „koniecznie się modlić,

Aby Bóstwo nam pomogło.

Nie mamy znikąd pomocy.

Wołać do Boga musimy,

Bo zabraknie nam powietrza

I wszyscy się podusimy”!

 

Wcześniej już wezwałem pomoc

Poprzez numer ratunkowy.

Ludzie nam przyszli z pomocą.

O Bogu nie było mowy…

 

Teść

To sytuacja sprzed roku.

Przyszły teść był bardzo „spoko”.

Lubił sobie zażartować,

Na głupstwa przymykał oko.

Bardzo często, kiedy byłem

U dziewczyny w odwiedzinach,

Rozmawialiśmy przy piwku

Albo kieliszeczku wina.

 

Pewnego razu gdy Ala

Wyszła na chwilę do sklepu,

On zaprosił mnie do kuchni.

Nie wypadało mi nie pójść.

Wyciągnął piwko z lodówki,

Bo chciał pogadać „po męsku”,

Ale nie tak  jak teść z zięciem;

Po prostu, po koleżeńsku.

 

 Spytał, czy żyjemy z sobą

I czy się zabezpieczamy.

Zaskoczył mnie tym pytaniem.

Czułem się zaszokowany!

 

To były nasze początki,

Więc od razu zaprzeczyłem,

By nasze spotkania były

Już aż tak bardzo zażyłe.

Wyznałem, że z Nią nie jestem

Dla seksu, ale z miłości.

Że poczekamy do ślubu,

Że nie pragnę innej opcji.

 

I tak prawie dziesięć minut

Trwało moje zaprzeczanie.

Teść wyciągnął coś z kieszeni

I powiedział: „Spojrzyj na nie…”

Kładąc na stole przede mną

Pudełeczko po „durex-ie”.

Wtedy z szyderczym uśmieszkiem

Patrząc mi w oczy wypalił

Do mnie takim oto tekstem:

 

„Wiem, że posuwasz mi córkę,

Ale następnym już razem

Nie zostawiaj na widoku

Opakowań od zabawek”…

 

Do dzisiaj jeszcze się wstydzę,

Że On na kłamstwie mnie złapał.

Na wspomnienie tamtej chwili

Ponownie „palę buraka”.

Kolęda

Mieszkam na małym osiedlu

Domków jednorodzinnych.

Mamy tu  swoją parafię

Oraz własny Urząd Gminy.

 

Czekaliśmy na „kolędę”.

Wszystko już przygotowane:

Krzyż oraz świeczki na stole

Białym obrusem przybranym.

Wodę w kościele święconą

Na talerzyk już nalałam.

W ręku trzymam zapalniczkę…

Bardzo się denerwowałam.

 

Ksiądz już chodził w okolicy.

Ja też od okna do okna,

Bo chciałam na progu domu

Z Wielebnym dzisiaj się spotkać.

Bezwiednie dla siebie samej

Zapalniczką wciąż pstrykałam.

Gdy Go zobaczyłam wreszcie,

To ręką mu pomachałam.

 

Wystarczyła jedna chwila,

Żeby zapalniczki płomień

Podpalił fałdy firany.

Zauważyłam to w porę.

Kiedy ksiądz był tuż przed progiem,

Zdążyłam zadusić ogień.

Jednak wielebny coś wyczuł.

Nim nas pokropił kropidłem,

Pochwalił, że w naszym domu.

Pachnie… kościelnym kadzidłem!

Bilet na… wyjście

W Święta zabrałam kuzynka

Na nieszpory do kościoła.

Gdy Młodemu się znudziło,

Zaczął gapić się dokoła.

Ciągle zagadywał do mnie.

Wiercił się, jakby miał świąd.

Chciałam, by się uspokoił

Póki nie wyjdziemy stąd.

 

Na razie mu pozwoliłam

Przejść się wzdłuż ławek samemu.

Myślałam, że tym sposobem

Pomogę przetrwać Młodemu.

 

Wtedy on zobaczył księdza,

Jak między ławkami z tacą

Chodził mówiąc „…zaapłać, … zaapłać…”

A ludzie po prostu… płacą!

 

Naraz krzyknął w moją stronę,

Co było bardzo niegrzeczne:

„Marysia!… Jak zapłacimy,

To będzie można wyjść wcześniej”?!

Nawiedzona

W sklepie, w kolejce do kasy,

Zagadała do mnie laska.

Naprawdę śliczna twarzyczka

Skryta wśród blond włosów kaskad.

 

Zamieniliśmy grzeczności,

Poflirtowaliśmy. Prawie…

Nowa znajomość z dziewczyną

Zaczynała się ciekawie.

 

Poprosiła mnie o kontakt.

Podyktowałem jej numer

Mojej prywatnej komórki.

Dziewczyna zdobyta szturmem!

 

Nie wiedziałem, że zbłądziłem,

Bo od tamtej pory ona

Wciąż śle mi cytaty z Biblii…

Ta laska jest nawiedzona!!!