Eliksir

Mam dosyć duże problemy

Z potliwością mego ciała.

Próbowałam wiele środków,

Ale żaden z nich nie działał.

 

Kiedy nawet nie pomagał

Najlepszy z dezodorantów,

Poradzono mi stosować

Jeden z antyperspirantów.

Jest to wygodny preparat,

Chociaż drogi, lecz skuteczny.

Już po miesięcznej kuracji

Daje efekt prawie wieczny!

 

Dziś pierwszy raz go użyłam.

I chociaż był dosyć tłusty,

Posmarowałam nim ciało,

Nawet okolice biustu!

 

Miałam dzisiaj dużo zajęć,

W tym kolokwium i egzamin.

Duży stres i dużo potu.

Przemoczył się nawet stanik.

 

Pod koniec zajęć kolega,

Z którym jestem razem w grupie,

Powiedział mi, że śmierdzę i…

Trzeba obchodzić mnie łukiem.

 

Mam katar, przez co w ogóle

Nie czułam swego zapachu.

Byłam pewna, że z tym „cudem”

Dziś już nie będzie obciachu.

 

W domu się okazało, że

Mój młodszy braciszek uznał,

Że kupiłam ten kosmetyk

Dlatego, bo jestem próżna.

Zastąpił w opakowaniu

Od denka aż po obrzeże

Ten zbawienny dla mnie kremik

Najzwyklejszym majonezem!

 

Efekt był powalający.

Trudno sobie wyobrazić,

Czym śmierdziało ode mnie, gdy

Pot się z majonezem zważył!

Wzór

Pokłóciłam się z sąsiadką

Która mieszka w domku obok.

Dodam, że jest religijną,

Bardzo wierzącą osobą.

Codziennie ją obserwuję,

Jak wraca rano z kościoła.

Mieszka sama. Nie myślałam,

Że kiedyś poznać ją zdołam.

 

Niedawno kobiety w Polsce

Ogłosiły czarny protest.

Ona w białe prześcieradło

Przybrała balkon i płotek.

 

Właśnie w tym dniu do mnie przyszła

Z pretensją, że w moim domu

„Drze się bachor”, a jej trzeba

Na stare lata spokoju!

Jej dzieciaki były karne,

Tak dobrze je wychowała.

Jak krzyknęła na nie „cisza”,

To nawet muchę słyszała.

A nie tak jak teraz. Bachor,

Chociaż nawet ma medalik,

To tak drze się w niebogłosy,

Jakby skórę mu ściągali.

 

A te matki takie młode,

Co to mają siano w głowie,

Chcą mieć tylko „dobre seksy”

No i tego są efekty!

Za rozmnażanie się biorą,

Chociaż nawet nie są żoną”!

 

No i poszła, a właściwie

Zamknęłam jej drzwi przed nosem.

A potem „usiłowałam”

Dosyć podniesionym głosem

Wyjaśnić to oseskowi,

Że jak mówię „cisza, Mała”!

Ma być, jakbym makiem siała.

 

Nie słyszała tego Córcia,

Bo w łóżeczku smacznie spała.

 

“Toleranci”

Mój syn chodzi do gimnazjum.

Wrócił ze szkoły pobity.

Ci, co go maltretowali,

Wyzwali go od „szyity”.

 

To byli jego koledzy,

Z którymi do klasy chodził.

Usłyszeli przypadkowo

Że syn w Turcji się urodził.

Nie umknęło to uwadze

Innych kolegów w klasie.

Odsunęli się od niego

Wyzywając „ty brudasie”.

 

Wyjaśnił  okoliczności

Swych „bliskowschodnich” narodzin.

Gdy  byłam z nim wówczas w ciąży

Mąż nas na wczasy odwoził.

W Turcji zaszły komplikacje.

Podróż została wstrzymana,

A ja musiałam tam zostać

Do momentu rozwiązania.

 

Mimo tego znów obrywał.

Wyzywali go „ciapasem”,

Zagrożeniem dla religii,

Tym, co zdradza białą rasę…

 

Przecież Polakiem jest synek,

Niebieskooki  blondynek!

Szanuj bliźniego

Na Pierwszej Komunii chrześniaka

Zebrała się cała rodzina.

Spotkaliśmy się w tym składzie,

W jakim byliśmy  na chrzcinach.

 

Gdy przyszedł czas na prezenty,

Od chrzestnego Jurek dostał

Laptopa, super telefon

Oraz rower cudo: cross-a!

Od rodziców telewizor

Na chyba pięćdziesiąt cali.

Było także wiele kopert,

Które inni darowali.

 

Ja nie jestem tak bogata,

Więc dostał w darze ode mnie

Model auta do sklejania

I sto złotych potajemnie.

Chłopiec lubi modelarstwo,

Więc ucieszył się z prezentu

I to stało się przyczyną

Dosyć głupiego fermentu.

 

Jego mama to widziała

I napomknęła  po cichu,

Bym dała właściwy prezent

I nie czekała finiszu.

Zgodnie z prawdą powiedziałam,

Że nic nie skrywam przed chłopcem.

Prezent ode mnie mu dałam.

To już wszystkie moje opcje.

 

Wtedy ona stwierdziła, że

Zawiodła się mocno na mnie.

Jestem chrzestną, więc nie mogę

Jureczkowi dawać najmniej!

Wyprosiła mnie z obiadu,

Bo uznała, że nie będzie

Marnować forsy i czasu

Na kogoś, kto żyje w biedzie.

Ze mną to ma tylko kłopot,

Bo nie przywykłam do zbytków

I z tego powodu nie ma

Ze mnie żadnego pożytku.

 

Dopowiem, że nasze mamy

Są rodzonymi siostrami.

A kuzynka jest bogata,

Bo „trafiła” adwokata.

Dla niej nieważne, że starszy

I wielki z niego satrapa.

 

Teraz widzę, że kuzynka

Przestała być mi rodziną.

Dla mnie już na zawsze będzie

Tylko wredną „satrapiną”.

Kato-babcia

Minus jedenaście dioptrii –

Taką mam wadę wzroku.

Staram się żyć normalnie.

Nie skarżę się Panu Bogu.

 

Oczekuję na dzieciątko.

Lekarz prowadzący ciążę

Wykluczył, żebym rodziła

Tak, jak każe „prawo boże”.

Istniało niebezpieczeństwo,

A więc bardzo ważny problem,

Że przy porodzie normalnym

Stracę wzrok. I to na dobre!

 

Teściowa jest religijna

I jej zdaniem jest to zmowa,

Żeby robiąc mi „cesarkę”

Sprzeciwić się woli Boga.

 

Urodziłam chirurgicznie

Według tych ludzkich prawideł.

Mam przecudowną córeczkę.

Wiem to, bo przecież Ją widzę!

 

Ale teściowa zawzięta.

Przysięgała się na Boga,

Że nam w niczym nie pomoże.

Nie chce widzieć nas w swych progach!

Prawdziwa z niej katoliczka.

Nie ma zwątpień ni rozterek.

Za zdeptanie „praw natury”

Dla niej wnuczka nie istnieje!

Hipokryci

Bardzo mi przeszkadza trądzik.

Dla kobiety to jest dramat.

Kremy, maści nie pomogły.

Prawie chciałam się załamać.

Poszłam do dermatologa.

On zabronił twarz smarować.

Nakazał leczenie inne:

Leki antykoncepcyjne.

Muszę łykać te tabletki,

Gdyż one mi pomagają.

Chłopak jest wtajemniczony.

Inni sekretu nie znają.

 

Ostatnio in spe teściowa,

Jak byłam u nich z wizytą,

Wobec mnie się zachowała

Jak bezwzględny inkwizytor.

Gdy byłam w innym pokoju,

Jakimś cudem zobaczyła,

Że łykam swoją tabletkę.

Nagle przestała być miła.

Zrobiła nam awanturę,

Że „antykoncepcję biorę”,

Bo współżyjemy przed ślubem.

I skończy się to… bachorem!

Ojciec chłopaka też mruczał,

Że to przecież grzech śmiertelny

I za współżycie przed ślubem

Czeka nas ogień piekielny!

 

Zaprzeczyliśmy oboje.

Jako ludzie religijni

Wiemy, że ludzie przed ślubem

Współżyć z sobą nie powinni.

Wcale nie chcieli nam wierzyć.

Nadal nas obserwowali.

Sprawa na trochę przycichła

Ale wnet ruszyła dalej…

 

Kiedyś, już z mym narzeczonym,

Pojechaliśmy na działkę.

To chluba jego rodziców,

Mają do roli smykałkę.

Ze względu na mą chorobę

Chciałam ustrzec się komarów.

Na to chłopak podpowiedział,

Żebym poszukała sprayu

W sypialni jego rodziców.

Powinien leżeć w szufladzie,

Bo mama zawsze w tym miejscu

Rodziców lekarstwa kładzie.

Zajrzałam do tej szuflady.

Sprayu nie było w tym miejscu,

Ale za to zobaczyłam

Otwartą paczkę „Durexów”!

 

Takie jest dno zakłamania.

Antykoncepcja jest grzechem?

Hipokryzja, nie religia,

Rządzi naprawdę człowiekiem.

Jedyny ratunek

Pochodzę z wierzącej rodziny.

Moi rodzice od malucha

Prowadzali mnie do kościoła,

Żebym słowa bożego słuchał.

Na początku tylko słuchałem.

Z czasem, kiedy już dorastałem,

Zacząłem rozumieć, co wówczas

Z ambony na mszy usłyszałem.

 

To, o czym mówiono w kościele,

Powtarzano w domu rodzinnym,

Gdyż przez całe dnie tylko kanał

Telewizji Trwam bywał czynny.

Miałem wątpliwości, czy wszystko,

Co mówili ksiądz i rodzice,

Są tylko prawdami boskimi,

Czy także służą polityce.

 

Od kilku lat nie mieszkam z nimi.

Jestem mężczyzną nie chłopczykiem.

Postanowiłem wreszcie wyznać,

Że od lat jestem agnostykiem.

Powiedziałem o tym, gdy byłem

U rodziców pewnej niedzieli.

Zszokowani wyszli z salonu,

Kiedy to tylko usłyszeli.

Sam zostałem. Po dłuższej chwili

Postanowiłem pójść do domu.

Wtedy raptem, niespodziewanie

Poczułem sik z boskiego zdroju.

To matula wodą święconą

Pokropiła mnie w przedpokoju.

 

Następnego dnia wczesnym rankiem

Zanim promyk słońca rozbłysnął,

Przyszli do mnie moi rodzice;

Nie sami, ale z egzorcystą!

Zastępstwo

Moja babcia ma problemy.

Nie zdrowotne, ale z dziadkiem.

Prosiła mnie, żebym przyszła

Nieoficjalnie, ukradkiem.

Ona wie, że zawsze na mnie

W każdej sprawie może liczyć.

Myślałam, że dziadek chory

I chowa to w tajemnicy.

 

Pojechałam jak najszybciej.

Ciężko mi, bo jestem w ciąży.

Lecz ze względu na stan dziadka

Spieszyłam się, żeby… zdążyć.

 

Kiedy się powitałyśmy,

Babcia poruszyła sedno.

„Wnusiu jesteś w drugiej ciąży,

Więc doradzisz mi na pewno:

„Pewnie swemu już nie dajesz,

To podpowiedz, co mam zrobić,

Żebym nie musiała dawać

Twemu staremu dziadkowi.

Po dwudziestu latach przerwy

Znowu czuje w sobie chcicę,

A ja już nie mam ochoty

Otwierać mu moich „drzwiczek”.

Podawałam mu tabletki.

Śpi po nich, lecz gdy się budzi,

To znowu mi o tych świństwach

Nad uchem ciągle marudzi.

Poszukaj w tych internetach

Co mu podać, by mnie nie chciał,

I, (wybacz mi Panie Boże),

Do innej kobiety chęć miał”.

 

Byłam wprost zaszokowana

Zwierzeniami mojej babci.

Nie wiedziałam, czy powinnam

Pełnić rolę jej doradcy.

Z dziadkiem o tym nie mówiłam.

Nie wiem czy zażywa wiagrę,

Wiem, że lepiej jest się kochać,

Niźli cierpieć na podagrę.

 

Z drugiej strony jestem w szoku,

Że babcia, tak religijna,

Chciała, by ją zastąpiła

Kobieta zupełnie inna!

Cudowna

Przyszła do mnie zapłakana

Córeczka moja jedyna.

Mokra od łez, nieszczęśliwa,

Ledwie na nogach się trzyma.

Przytuliłam ją, a wtedy

Cichuteńko mi wyznała,

Że nie rozumie, dlaczego

Właśnie ona jest wybrana.

 

Przecież jeszcze jest w gimnazjum.

Potem chce zdawać maturę.

Jest także za młoda na to…

Słucham i do piersi tulę.

Wreszcie powiedziała wszystko,

Co jej młode serce gnębi.

To, czego się dowiedziałam,

Poruszyło mnie do głębi.

 

Moja córeczka uważa,

Że nosi w sobie dzieciątko

Niepokalanie poczęte

Nowoczesne „mesjaszątko”.

Na pewno się w tym nie myli

I na to są te dowody:

– Jej chłopak na rodzicielstwo

Jest jeszcze przecież za młody.

– Kochali się jedynie raz

I on dla niej był „tym pierwszym”.

– A w dodatku „w niej nie skończył”,

Bo wtedy przecież by zgrzeszył!

 

Dobrze się zabezpieczyli,

Więc nie może z nim być w ciąży.

Jednak cudem jest brzemienna.

Drogą świętości podąży…?

Bez odstępstw

Znajomy miał narzeczoną,

Bardzo religijną panią.

Zastrzegła, że „nic z tych rzeczy”.

W ludzkim ciele istny anioł!

Wymogła na nim, że muszą

Do ślubu cnotliwie dożyć.

On zakochany po uszy

Oczywiście się zgodził.

 

W noc poślubną oświadczyła

Bardzo pewna swoich racji,

Że będą się kochać z sobą

Tylko w celach prokreacji.

Był na rauszu, więc na razie

Biedak myślał, że to podstęp,

Ale rano potwierdziła,

Że nie będzie żadnych odstępstw.