Konflikt

Zostałem zwolniony z pracy.

Powodem był durny pretekst,

Bowiem właśnie moja mama

„Poznała” się z moim szefem.

Tłumaczyli mi, że byłby

Duży konflikt interesów,

Gdybym pracował w tej firmie

Mimo łączących ich więzów.

Ich wielka miłość przetrwała

Niecałe cztery tygodnie,

Gdyż się bardzo pokłócili

I rozstali się gwałtownie.

 

Przez cały czas tego romansu

Bezskutecznie się starałem,

Żeby zdobyć jakąś pracę,

Ale żadnej nie dostałem.

Spytałem wtedy „byłego”,

Czy w tej nowej sytuacji

Mogę już wrócić do firmy

Z tych przymusowych wakacji.

Brak konfliktu interesów,

Jesteśmy obcymi ludźmi,

A konflikt z mamą odpuśćmy

Albo też sobie darujmy.

 

W odpowiedzi usłyszałem,

Żebym pakował manatki,

Bo w okolicy brak pracy

Dla rodziny mojej matki.

Pieprzna humoreska

Jestem za, a nawet przeciw

Żeby dzieci miały dzieci.

Bo marzeniem każdej matki

Jest, by pełnić rolę babki.

A wiadomym jest, że babka

To dla swego wnuczka, wnusi

Jest mamusią ich mamusi.

 

Jak to miło jest, gdy wnusia

Urodzi dziadkom prawnusia.

Jeszcze milej, zdaniem dziadka,

Gdy się trafi wnusi wpadka.

Bo wtedy, ten zwykły dziadek

Ważniejszy jest, bo… pradziadek.

 

Dziadkom słoneczko zaświeci

Wtedy, gdy dzieci ich dzieci

Urodzą swoje potomstwo.

Wtedy poczują się bosko,

Bo praprzodkiem ich uczynią,

Byle…  przed śmierci godziną.

Prababcia, no i pradziadek,

To wyjątki są w rodzinie.

Dziadka poznasz po łysinie,

Babcia znów ma lico blade.

 

Kiedy młodzi mają dzieci,

To już w trzecim pokoleniu

Po cudownym rozmnożeniu

Pełno prawnucząt – berbeci.

 

Ale ja już nie doczekam,

Bo jestem dziś starym knotem

I wrakiem tego człowieka,

Co to za późno rozpoczął

Tę życiodajną… robotę.

Krewny

To jest rodzinna historia,

A właściwie mego taty

Z czasów, kiedy jeszcze

Był studentem nieżonatym.

 

Wojciech miał przyjaciółeczkę,

Z którą często spędzał noce.

To nie znaczy, że był w związku.

Inne także „miał pod kocem”.

 

Magda także była wolna

I miała innych partnerów.

Oboje mogą się chwalić

Zdobyciem wielu „trofeów”.

To był układ między nimi:

Każde z nich ma wolną rękę,

By spotykać się z „innymi”.

 

Przed dwoma laty mój tata

Spotkał dawną przyjaciółkę,

Oraz także Aleksandrę –

Jej dwudziestoletnią córkę.

Nie wiedział nic o tym dziecku

Do chwili tego spotkania.

Pogratulował serdecznie

I kazał ojcu się kłaniać.

 

Okazało się, że Magda

Ciążę u siebie stwierdziła,

Gdy ojciec był za granicą.

Nic mu o niej nie mówiła.

Magda wczoraj do nas przyszła

Twierdząc, że to tato Wojciech

Jest na pewno ojcem Oli.

Ma to na piśmie, w raporcie!

Zleciła bez jego zgody

Przebadanie genetycznie

Próbki, którą pozyskała

Nielegalnie, nieetycznie.

 

Wynik potwierdza, że oni

Są spokrewnieni faktycznie.

Problem jednak jest gdzie indziej.

Mój tata, kiedy był chłopcem,

Miał wypadek, więc nie może

Zostać biologicznym ojcem.

Ja jestem adoptowana,

Ale kocham mego tatę.

Innego nie znam. Do Niego

Czuję, jak do ojca, afekt.

 

Wynik badań genotypu

Ujawnił fakt pokrewieństwa,

A więc innego z rodziny

Typował do rodzicielstwa.

Ojciec ma starszego brata.

Wyszło na jaw, że przed laty

Magda z nim się spotykała,

Chociaż on był już żonaty.

Obecnie jest rozwiedziony.

Z małżeństwa ma dwoje dzieci,

A teraz niespodziewanie

Los obdarzył go tym trzecim…

Wikt i opierunek

Bardzo rzadko bywam w klubach,

A mam już latek dwadzieścia.

Byłam w nich dwa razy, bo mi

Nie są potrzebne do szczęścia.

 

Ostatnio ma przyjaciółka

Obchodziła urodziny.

Zaprosiła mnie do siebie,

A mieszka razem z bliskimi.

Była kolacyjka z tortem.

Atmosfera pełna luzu,

Więc dałam się jej namówić

Na nocny wypad do klubu.

Bawiłyśmy się do trzeciej

I wracałyśmy „na kamasz”.

U niej miałam spać tej nocy,

Bo dość daleko mieszkałam.

 

Zmordowane usnęłyśmy

Prawie przed czwartą nad ranem.

Zaraz po siódmej jej ojciec

Wpadł do nas z wielkim rabanem.

Odsłonił roletę w oknie

I powiedział gromkim głosem:

„Zuziu zrób dla mnie śniadanie

Z urodzinowym bigosem”.

 

Mówił zupełnie poważnie.

Jubilatka nie słuchała.

Kołdrą zakryła głowę, bo

Potwornego kaca miała.

 

Wtedy poszedł do sypialni

I żonę, która w niej spała,

Obudził, żeby to ona

Śniadanie uszykowała.

Mama mojej przyjaciółki

Niedawno się położyła.

Jest lekarzem i nad ranem

Dyżur nocny zakończyła.

 

Ja, chociaż byłam tam gościem,

Miałam coraz więcej obaw.

Atmosfera z każdą chwilą

Zaczynała być nerwowa.

Zrozumiałam, że w tym domu

Żona, córka czy synowa

Bez względu na sytuację

Musi pitrasić, gotować…

Dżesika

Spotkałam dziś koleżankę.

Kilka lat jej nie widziałam.

Razem w przedszkolu, a w szkole

W jednej ławce z nią siedziałam.

 

Poszłyśmy razem na kawkę,

By pogadać, bo okazja.

Niedaleko siedział facet.

Chyba diabeł go tu nasłał.

Przy nim siedziała dziewczynka,

Do której non stop nawijał:

„Dżesi”, zaśpiewaj piosenkę,

Piękny dzisiaj masz makijaż!

Dżesika, jakaś ty piękna,

Zdolna, wprost zachwycająca!

Powiedz tatusiowi wierszyk”…

I tak wciąż w kółko, bez końca.

 

Zapytałam koleżanki,

„Czy słyszałaś coś takiego”?

„Tak, bo to jest moja córcia.

Przecież nie ma w tym nic złego”!

Zamiana ról

Jestem w szoku, gdyż osoba

Co dotąd była mi matką,

Nie jest nią, ale naprawdę

Jest „zaledwie” moją babką.

Okazało się, że mama,

To naprawdę moja siostra,

Która ciągle mnie strofuje

I jest dla mnie dosyć ostra.

 

Teraz wiem, że pod płaszczykiem

Nastoletniego starszeństwa

Pilnowała mnie jak matka

Dla mojego bezpieczeństwa.

Sama wyciągnęła wnioski

Ze swego postępowania,

Żeby mnie, tak jak ją kiedyś,

Nie uwiódł seksowny cwaniak.

 

Czasu nie uda się cofnąć,

Lecz mamy nowe układy.

Ona już mnie nie strofuje,

Tylko wygłasza… tyrady!

Życie bez początku

Mój wujek mnie molestował,

Odkąd siedem lat skończyłam.

Zagroził mi karą piekła,

Bym nikomu nie mówiła.

Rodziców nie obchodziłam.

To przecież alkoholicy.

Wujek wódkę im przynosił.

Tylko on się dla nich liczył.

 

Jednak w końcu we mnie pękło.

Księdzu o tym powiedziałam.

Wujka zaaresztowano,

Przypuszczam, że ksiądz zadziałał.

Dostał karę w zawieszeniu,

Bo na rozprawie żałował

I publicznie się popłakał.

Na ofiarę się kreował.

Poza tym nie był karany

I „był człowiekiem porządnym”;

Urząd sołtysa sprawował!

Wspierał ubogich i głodnych…

 

Trzynaście lat wtedy miałam

I psychikę roztrzęsioną.

Pięć lat w specjalnym ośrodku

Psychikę moją leczono.

 

Dziś mam dwadzieścia dwa lata.

Choć wiele krzywd doświadczyłam,

Odwiedziłam wieś rodzinną,

Gdzie dziesięć już lat nie byłam.

 

Dowiedziałam się, że jestem

Dla całej wioski legendą.

Niebawem się okazało,

Że to dla mnie żaden splendor.

Ja, wyrodna siostrzenica,

Zazdrosna byłam jak żmija,

Że wujek biednych wspomagał,

A mnie bezczelnie pomijał.

Za to biednego staruszka

W molestowanie wrobiłam,

A swoich chorych rodziców

Bez wahania opuściłam.

 

 Byłam taka zatwardziała,

Że milczałam całe lata.

Matka z ojcem jeszcze żyją,

Ale bieda ich przygniata.

Podobno wuj bardzo długo

Przeżywał horror przeze mnie

Na skutek podłych oskarżeń

Złożonych w sądzie nikczemnie.

To ja na jego pieniądze

Byłam na tyle łapczywa,

Że zawróciłam mu w głowie;

To ku**stwem się nazywa!

 

Tak mnie ma wieś przywitała.

A zdarzyło się po tym,

Jak zapijaczona matka

Znowu mnie z domu wygnała.

Dla niej córką już nie byłam,

Bo jej brata rodzonego

O podły grzech oskarżyłam,

A ją, kochaną mateńkę,

Ohydną hańbą okryłam.

 

Dziś zerwałam z mą przeszłością.

Jestem jak nowo rodzona.

Nie mam już żadnej rodziny.

Ta historie jest skończona!

Jedyny ratunek

Pochodzę z wierzącej rodziny.

Moi rodzice od malucha

Prowadzali mnie do kościoła,

Żebym słowa bożego słuchał.

Na początku tylko słuchałem.

Z czasem, kiedy już dorastałem,

Zacząłem rozumieć, co wówczas

Z ambony na mszy usłyszałem.

 

To, o czym mówiono w kościele,

Powtarzano w domu rodzinnym,

Gdyż przez całe dnie tylko kanał

Telewizji Trwam bywał czynny.

Miałem wątpliwości, czy wszystko,

Co mówili ksiądz i rodzice,

Są tylko prawdami boskimi,

Czy także służą polityce.

 

Od kilku lat nie mieszkam z nimi.

Jestem mężczyzną nie chłopczykiem.

Postanowiłem wreszcie wyznać,

Że od lat jestem agnostykiem.

Powiedziałem o tym, gdy byłem

U rodziców pewnej niedzieli.

Zszokowani wyszli z salonu,

Kiedy to tylko usłyszeli.

Sam zostałem. Po dłuższej chwili

Postanowiłem pójść do domu.

Wtedy raptem, niespodziewanie

Poczułem sik z boskiego zdroju.

To matula wodą święconą

Pokropiła mnie w przedpokoju.

 

Następnego dnia wczesnym rankiem

Zanim promyk słońca rozbłysnął,

Przyszli do mnie moi rodzice;

Nie sami, ale z egzorcystą!

Wzrokowiec

Drugi raz byłam proszona

Na obiad w domu chłopaka.

Poszłam, chociaż ta wcześniejsza

Wizyta była nijaka.

Pamiętam, że z jego mamą

Dogadałam się od razu.

Jego ojciec jednak do mnie

Nie zagadał ani razu.

Oglądał mnie obcesowo.

Najwidoczniej według niego

Nie pasowałam do syna,

Lecz nie powiedział mu tego.

 

Dzisiaj jednak na mój widok

Rozpromieniony powiedział:

„ Witam panią w moim domu”!

A potem obok mnie siedział.

Było miło, wręcz rodzinnie.

Cały czas mnie adorował.

Nawet „mimowolnie” wspomniał:

„Przyda się taka synowa”…

 

Gdy zjedliśmy podwieczorek,

Czas było wracać do domu.

W łazience czesałam włosy

Nie przeszkadzając nikomu.

Usłyszałam słowa ojca,

Jak odezwał się do syna:

„Gratuluję nowej panny.

Ty tej dziewczyny się trzymaj,

Bo poprzednia była głupia

I wygląd miała fatalny”!

 

On to mówił właśnie o mnie.

Nie wiedział tego, że wczoraj

Zmieniłam swoją fryzurę.

Nie poznał mnie po kędziorach!

Nadzór

Jestem zwykłą nastolatką.

Raczej nie sprawiam kłopotów.

Dziś dostałam od rodziców

Zaufania do mnie wotum .

W ramach prezentu od nich na

Siedemnaste urodziny

Mogłam urządzić imprezę

Pod nieobecność rodziny.

 

Zaprosiłam koleżanki.

Było bardzo kulturalnie.

W końcu gościłam już młodzież,

A nie niesforną dzieciarnię.

Było winko i ciasteczka.

Bez cukierków się obyło.

Tańczyłyśmy, śpiewałyśmy.

Było nam naprawdę miło.

 

Rankiem byłam zadziwiona,

Że mama nie pyta o nic,

A nawet wręcza mi premię –

Do bankomatu kartonik,

Żebym pobrała dwie stówki

I sobie, co chcę, kupiła.

W końcu już nie wytrzymałam

I sama ją zapytałam

Czy chce wiedzieć, co ja wczoraj

Z koleżankami robiłam.

Ależ nie – odparła mama –

W kamerce wszystko widziałam.