Męska linia

Bardzo ciężko przechodziłam

Ciążę oraz rozwiązanie.

Mamy piękną, zdrową córcię,

Chociaż syneczek był w planie.

 

Ale wskutek komplikacji

Nie będę już mogła rodzić.

Nie dam męskiego potomka.

Nie wszyscy z tym chcą się zgodzić.

Mój mąż zażądał rozwodu

Nie bacząc na mą chorobę,

Bo nie mogę w żaden sposób

Przedłużyć linii rodowej.

 

Teraz w tej polskiej rodzinie

Ja tylko wszystkim zawadzam.

Cała familia małżonka

Solidarnie się z nim zgadza.

Zaskoczenie

Jestem lekarzem rodzinnym.

Tydzień temu do przychodni

Przyszli razem siostra z bratem

Bardzo do siebie podobni.

 

Dwulatek był przeziębiony,

Ale ta szesnastolatka

Zajmowała się braciszkiem

Jak najlepsza w świecie matka.

Mały wymagał leczenia.

Lecz, jak stanowią przepisy,

Rodzice muszą się zgodzić

Składając swoje podpisy.

 

Poprosiłem więc dzierlatkę,

By ściągnęła do mnie matkę.

Wzięła chłopca na kolana

Zaskoczona i zdziwiona.

Wyjaśniła mi, że matką

Chorego malca jest… ona.

Błąd wychowawczy

Mamy dwoje nastolatków.

Córka jest fanką Nirvany,

A nasz syn szesnastolatek

W Justinie B. zasłuchany.

 

Nic już dla nich nie istnieje.

Ciągle słuchawki na uszach.

Prócz Nirvany i Biebera

Nic a nic już ich nie wzrusza.

 

Pytaliśmy psychologa,

Tego nie wie nawet ksiądz,

Gdzie my, do jasnej cholery,

Popełniliśmy ten błąd!

Ponad plan

Mieliśmy małżeńskie plany:

Mieszkanie, samochód, dzieci.

To jest właściwa kolejność,

Potomstwo na miejscu trzecim.

 

Jednak żona przed terminem

Zaszła w nieplanowaną ciążę.

Mieszkanie malutkie mamy,

Lecz z samochodem nie zdążę.

 

Oboje ustaliliśmy,

Że w tej nagłej sytuacji

Powinniśmy się powstrzymać

Od następnych prokreacji.

A najpilniejszym zadaniem

Jest zdobyć większe mieszkanie.

 

Ten nasz plan także legł w gruzach,

Kiedy to pierwsze USG

Wykazało, że potomków

Urodzi się co najmniej trzech!

Coś wspólnego

Dzisiaj nareszcie się poznam

Z partnerką mojego ojca.

Przyjedzie do nas koleją

I ja odbiorę ją z dworca.

Prosił mnie o to mój tata.

Wypadło mu coś pilnego,

A nie ma nikogo bardziej

Ode mnie zaufanego.

Mówił mi, że obie mamy

Z sobą też dużo wspólnego

I na pewno ją rozpoznam.

To nie będzie nic trudnego.

 

Pociąg przyjechał. Wśród ludzi

Nie widzę jednak tej pani.

Żałuję, bo mego ojca

Ta sprawa na pewno zrani.

Czyżby już strzeliła focha

Moja niedoszła macocha?

 

Dzwonię do ojca i mówię,

Że ona nie przyjechała.

Nie wysiadła żadna pani,

Która by czterdziestkę miała.

Nie uwierzył, więc tłumaczę

Coraz głośniej. Prawie krzyczę,

Że jadę zaraz do domu.

Przykro mi, że wracam z niczym.

 

Kilka osób to słyszało.

Jedna zareagowała.

Biegła z torbą w moją stronę

I ręką krewko machała.

„To na mnie czekasz, – wołała –

Moje imię to Monika”!

Znieruchomiałam jak skała.

W moją stronę podążała

Dziewczyna z mojego… rocznika.

Na wnuczka

Płakała w słuchawce babcia,

Że brakuje jej pieniędzy.

Że nie ma już nawet na czynsz

I właściwie żyje w nędzy.

 

Prosiła mnie o pożyczkę,

Choć jej trudno mówić o tym.

Niewiele jej pożyczyłem.

Mogłem tylko trzysta złotych.

 

Następnego dnia poszedłem

Odwiedzić biedną babunię.

To, co w jej domu zastałem,

Wypowiedzieć wprost nie umiem.

 

Babcia zrobiła imprezę

Dla kilkorga rówieśników

Jota w jotę taką samą,

Którą ja w akademiku

Dla kolegów urządzałem,

Kiedy całą sesję zdałem.

 

Teraz babcia mnie unika.

Dla mnie to gorzka nauczka.

Na wypłatę tęsknie czekam.

Jestem „zrobiony na wnuczka”?

Dziecko “w drodze”

Od roku mieszkam z chłopakiem.

Przedtem u rodziców „siedział”.

Ze mną było mu tak dobrze,

Że rzadko ich w domu odwiedzał.

Oni też się nie kwapili,

Żeby do nas przyjść z wizytą.

Nie chcemy jeszcze się żenić.

Czy to jest ansą ukrytą?

Chyba nie, bo gdy zadzwonił,

To bardzo się ucieszyli

I na niedzielny obiadek

Do siebie nas zaprosili.

 

Dawno nie widziałam mamy.

Zdziwiłam się widząc brzuszek.

Czyżby ciąża? – pomyślałam,

Pogratulować jej muszę!

Nim coś rzekłam, sama mówi,

Że oczekuje bobaska.

Ja wskazując na jej brzuszek

Powiedziałam: „Boża łaska”!

„Który miesiąc”?, dalej pytam,

Bo brzuszek ma dosyć duży.

Patrzy na mnie ze zdziwieniem,

Widzę, że coś się w niej burzy.

Po chwili, już z rozbawieniem,

Na ucho mi powiedziała,

Że właśnie zgodę sądu na

Adopcję dziecka dostała.

Babol

Od soboty mam do tyłu

U całej rodziny Żony,

A przez teściową do reszty

Zostałem znienawidzony.

 

Stało się to za sprawą

Mej sześcioletniej córeczki,

Która na ślubie jej cioci

Popełniła czyn zdradziecki.

Podstawiła nóżkę babci,

A Ona się wywróciła.

Padła plackiem przed ołtarzem,

Aż podłoga zadudniła.

 

Zaczerwieniony jak burak

Pomagałem wstać „upadłej”

I jednocześnie krzyczałem

Na to swoje małe „diable”.

Przestraszona tłumaczyła

Szlochając na pół kościoła:

Tatusiu! Przecież mówiłeś,

By niszczyć tego babola!

Jak bracia

Rodzice wprost uwielbiają

Moją, już byłą, dziewczynę.

Wiedziałem to trochę wcześniej,

Lecz dziś poznałem przyczynę.

Kiedy nagle mnie rzuciła,

Żeby związać się z mym bratem,

To matka dla tego związku

Była najgorliwszym swatem!

Złożyła jej gratulacje,

Że już nareszcie zmądrzała

I z moim młodszym braciszkiem

Zamiast ze mną się związała.

Ojciec także dodał swoje

I się z krytyką dołączył

Mówiąc, że już dawno wiedział,

Że to w ten sposób się skończy.

Brat zamieszkał z moją byłą.

Ja zostałem z rodzicami

Udając, że już w porządku

Wszystko jest pomiędzy nami.

Teraz nie dość, żem samotny,

Mają jeszcze ze mnie świadka

Ich rodzinnej szczęśliwości

Na weekendowych obiadkach.

Mam nieodparte wrażenie,

A nawet pewność bankową,

Że rodzice mnie i brata

Nie kochają jednakowo.

Wzór

Robiłam zakupy spożywcze

W pobliskim supermarkecie.

Tam jest taniej niż gdzie indziej.

Łatwiej zmieścić się w budżecie.

Różnych ludzi tam spotykam.

Znam też tych, co mnie nie znają.

Często zdarzy mi się słyszeć,

O czym inni rozmawiają.

 

Dziś wychowawczyni synka

Narzekała na swą klasę,

Że łobuzują w niej chłopcy,

A szczególnie jakiś Jasiek.

Ale potem pochwaliła

Mego synka najmłodszego,

Że jest grzeczny, a więc inni

Powinni brać przykład z niego.

 

Tak bardzo się ucieszyłam,

Aż poczułam się szczęśliwa.

Taki dzień jak ten dzisiejszy

Rzadko mym udziałem bywa.

 

Jednak na koniec dodała,

Iż trudno jest w to uwierzyć,

Że ten kochany chłopaczek

Ze strasznym życiem się mierzy.

Ona słyszała w parafii,

Że jego rodzina liczna

Nie uznaje Pana Boga,

A więc jest… patologiczna!