Pyszałek

Chyba każdy snuł marzenia

O szczęściu, na które czeka.

Powodzenie i pomyślność

Jest celem życia człowieka.

 

Ja jestem jednym z niewielu,

Do których uśmiechnął się los.

Ale wnet się okazało,

Że jednak otrzymałem… cios!

 

W ciągu jednego tygodnia

Dostałem awans, a żona

Po przeszło dwóch latach starań

Wreszcie jest „błogosławiona”!

 

Jakby było mało szczęścia,

Które miałoby mnie spotkać,

Trafiłem dużą wygraną

W ostatnim ciągnieniu Totka!

 

Pochwaliłem się rodzinie

Na urodzinach mej Mamy.

Upojony swoim szczęściem

Jakbym wszystkich wokół… zranił!

 

Siedzący ze mną przy stole

Zamilkli nagle z przejęcia.

Czyżby mi pozazdrościli

Mego potrójnego szczęścia?

 

Nie tylko, bo poniektórzy

Byli obrażeni głównie

Za to, że się aż tak chwaląc

Postąpiłem samolubnie!

Nie musiałem się wychwalać,

Bo… pycha to zwykła  marność.

A wszystko mi się trafiło

Tak, jak… ślepej kurze ziarno.

Do ilu razy…

Mój tata, chociaż inżynier,

Notorycznie zapomina

Nie o rocznicy zaślubin,

Lecz o mamy… urodzinach!

 

Po ostatnim z tych przypadków,

Podrzuciłem Mamie pomysł,

Że będę Mu przypominał

Delikatnie, co rok o nich.

 

Mama się zirytowała

I bąknęła ironicznie,

Że powinienem tak robić

Co kwartał; będzie komiczniej.

 

Bo On i tak nic nie skuma,

A ona sama w dodatku

Dostanie więcej prezentów

Nie licząc winek i… kwiatków.

 

Początkowo nie wierzyłem,

Że On się na to nabierze.

Ale pierwsze „urodziny”

Świętował jak zwykle szczerze!

 

Za drugim razem ten podstęp

Był jako tako zabawny

I żadne z nas dwojga jeszcze

Nie zdradziło ojcu  prawdy.

 

Nie dowierzałem, że ciągle

Powtarzamy ten sam numer,

A Ojciec wciąż się nabiera.

Tego właśnie nie rozumiem!

 

Coraz mniej było zabawnie,

Ale gdy znów się udało,

Mówić, że to paranoja,

To chyba jeszcze za mało.

 

Gdy za szóstym razem znowu

Łyknął kłamstwo bałamutne,

Przestało już być zabawne.

To było naprawdę… smutne!

 

 

Kalkulacja

Pomiędzy mą mamą i mną

Często do kłótni dochodzi,

Bo gdy Ona kładzie się spać,

Ja siedzę do późnych godzin.

 

Ma trudności z zasypianiem,

Brak snu na zdrowie Jej szkodzi.

Ja znów jestem „nocnym Markiem”,

Tak już mają ludzie młodzi.

 

Żeby rozwiązać tę sprawę

Mama wymyśliła system

Prosty, nieskomplikowany,

A reguły bardzo czyste:

 

Będzie mi zawsze kupować

Jakiś drobiazg wtedy, gdy ja

Wcześniej się do snu ułożę.

„Zarobek” – po każdych trzech dniach.

 

Gdy trzy pierwsze dni minęły,

Byłem z mamą w przymierzalni.

Zgodnie z zawartą umową

Ja wybieram, mama płatnik.

 

Znalazłem fajowe spodnie.

Zapytałem: „Mamo oceń,

Czy dziś możesz kupić je mi”?

„Tak, lecz za podwójne noce”,

Zaraz mi odpowiedziała.

Słyszało to osób kilka.

Spojrzeli, jakby myśleli:

„Co gada ta pedofilka” ?

 

Wyszliśmy szybko ze sklepu.

Skończyliśmy z zakupami.

Na podobne podejrzenia

Nie chciałem narażać Mamy.

 

Układ z Mamą nadal działa,

Lecz inna „gratyfikacja”.

Za „trzy noce” mam dwie dychy.

Chyba niezła kalkulacja?

 

Zapoznanie

Poznałam Jego rodziców!

Pierwszy raz byłam proszona

Na obiad do przyszłych teściów

Jako Jego narzeczona.

 

Mama dała mi się poznać

Otwartą i miłą osobą.

Przywitała mnie słowami:

„Chciałam się zapoznać z Tobą,

Bo On wciąż o Tobie gada

Monika to, Monia tamto…

Wyśpiewuje Twoje imię

Jak, nie przymierzając, kantor”!

 

To byłoby bardzo miłe

I mogłoby mnie podjarać,

Gdyby nie mały drobiażdżek:

Ja na imię mam… Dagmara.

Wznowa?

Wielka Miłość Mego Życia,

Czyli  były już mężczyzna,

Po kilku latach rozłąki

Taką nowinę mi wyznał:

 

„Tęsknię za tymi czasami,

Kiedy my byliśmy parą.

Teraz świat już nie jest piękny.

Bez Ciebie smutno i… szaro.

Chciałbym spróbować ponownie

Połączyć uczucia nasze;

Na samotnej wyspie uczuć

Ja Robinson, Ty Piętaszek”.

 

Ta przenośnia się przekłada

Na realia codzienności,

On oczekuje z mej strony

Troszkę wyrozumiałości.

 

No… bo czas nie stoi w miejscu,

Tylko wciąż do przodu leci

I on „dorobił” się żony

Z trójeczką malutkich dzieci.

 

Chociaż nadal doń żywiłam

Takie uczucia jak kiedyś,

Przegoniłam tego trutnia.

Nie do mnie „łabędzie śpiewy”.

Przez masło…

Mojej żonie się przyśniło,

Że zatłukła mnie pięściami,

Bo zjadłam  ostatni kąsek

Masła, tego z orzechami!

 

Kocha… masło orzechowe,

A sen był realistyczny,

Bo pięściami mnie waliła

W sposób iście pedantyczny.

 

Obudziłem się, a ona

Walić mnie nie przestawała.

Kiedy się wreszcie zbudziła

To się strasznie… załamała,

Bo obudziła bliźniaki.

Odtąd boją się mamuni,

Gdyż nie mogą tego pojąć,

Skąd jest tyle złości u niej.

 

Jak czteroletni człowieczek

Ma zrozumieć to, dlaczego

Mama pobiła tatusia;

I co ma… masło do tego!

„Dary” losu

Zawsze marzyliśmy z mężem,

Żeby kiedyś nasze dzieci

Powiększyły nam rodzinę

O kilkoro swych berbeci.

 

Kiedy one dorastały,

Malców z domu ubywało.

I coraz bardziej dorosło

W naszym domu się stawało.

 

Żeby dać szansę marzeniom,

Brzdąców urodziłam czwórkę,

Licząc, choć od jednej córki,

Na mych „osiągnięć” powtórkę.

 

Życie jednak nas zawodzi

I czasem na oślep bije.

Marzenia się nie spełniły.

– Jedno dziecko już nie żyje,

– Dwoje – to gej i lesbijka –

Podwójna losu pomyłka.

– A najmłodsza , choć urodna,

Okazała się… bezpłodna!

Duża naiwna

Mam braciszka po czterdziestce.

Mimo, że jest już dorosły

Ma draczne poczucie humoru.

Lepsze mają nawet osły!

 

Mówi głupoty nie myśląc

O swego gadania skutkach.

Właśnie ofiarą tych bredni

Jest moja najmłodsza córka.

 

Ja mam mocne, grube włosy,

A córka cienkie i rzadkie.

On Jej powiedział, że wcale

Nie jest to zwykłym przypadkiem,

Gdyż ja, gdy byłam w Jej wieku,

Miałam identyczny problem.

Ścinałam włosy „na łyso”.

Miałam główkę jak niemowlę.

Jednak po każdym strzyżeniu

Moje włoski odrastały

I w ten bardzo prosty sposób

Bardziej mocne się stawały.

 

Co zrobiła córka w nocy?

Brat twierdzi, że Ona winna,

Bo to już „duża dziewczynka”,

A jeszcze „TAKA NAIWNA”!

Selekcja

Niedawno moja siostrzyczka

Przyznała się tacie i mamie,

Że na pewno jest lesbijką

I musi zmienić mieszkanie.

 

Do tej pory Nią targały

Duchowy wstyd i rozterki,

Ale teraz nas opuszcza

Dla swej kochanej partnerki.

 

Na to ojciec klaszcząc w dłonie

„Wiedziałem – głośno zawołał –

To dlatego moja córka

Już nie chodzi do… kościoła!

 

Matka zalała się łzami

Wołając: „To niegodziwość”!

Teraz to już nie mam szansy

Zostać babcią, tą „PRAWDZIWĄ”!

 

Mamo kochana, czy możesz

Wytłumaczyć to Mym Drogim:

Ukochanej Żonie Kasi

I dwuletniemu Synkowi,

Że moja rodzina dla Ciebie

Nie jest  familią prawdziwą?

Że nie jestem twoim synem,

Masz jakąkolwiek wątpliwość?