Druga strona

Przyjechałem z żoną z Anglii,

By Święta spędzić z rodziną.

Jedziemy spokojnie autem.

Czas jazdy spokojnie płynął.

 

Na prostym odcinku drogi

Policja nas zatrzymała.

Aspirant podszedł do okna.

Żona szybkę opuszczała.

Policjant wyjął alkomat

I kazał mej żonie dmuchać.

Żona nieco oburzona

Nie chciała żądania słuchać.

 

On już troszeczkę wkurzony

Mówił, co jej za to grozi.

Żona nadal odmawiała.

Groźbami nic się nie trwoży,

Tylko nadal się z nim spiera.

Nie dmucha pomimo wezwań.

Wreszcie pyta:, „Z jakiej racji

Pasażerka ma być trzeźwa?

 

Wtedy dopiero zrozumiał

Ten opór iście niewieści,

Bo kierownica w tym aucie

Po drugiej stronie się mieści.

Po trzech latach…

Od trzech lat mam prawo jazdy.

Przydarzyła mi się stłuczka.

Nie jechałam zbyt uważnie.

Będzie kosztowna nauczka.

Facet, którego stuknęłam,

Wyskoczył jak oparzony

I zaczął się na mnie wydzierać

Językiem dość mocno „słonym”.

 

Kiedy się ze mną rozprawił,

To miał pełne usta wzgardy

Dla tych wszystkich, dzięki którym

Otrzymałam prawo jazdy.

Szczególnie źle się wyrażał

O mym byłym instruktorze,

Że to baran i niezdara…

Potem było jeszcze gorzej.

 

Ja przerażona siedziałam

I patrzyłam, jak się ciska.

Dopiero wysiadłam z auta,

Gdy przyjechała policja.

Wtedy poznałam, kim jest ten

Kierowca nadzwyczaj wprawny.

Teraz nikt, ale wcześniej mój

Instruktor nauki jazdy.

Ulotka

Robiłem szybkie zakupy.

Byłem już trochę spóźniony

I musiałem się pospieszyć,

Żeby zdążyć do znajomych.

 

Kiedy wracałem do domu

Zauważyłem papierek

Zatknięty za wycieraczkę.

Czasu nie miałem zbyt wiele,

Więc olałem tą ulotkę.

Podczas jazdy ją wiatr szarpał,

Aż sfrunęła zakosami

Niczym alpejczyk na nartach.

 

Gdy wysiadłem z samochodu

By żonie podać zakupy,

Zauważyłem, że zderzak

Jest dość poważnie zepsuty.

To, co wziąłem za ulotkę,

Było najprawdopodobniej

Informacją kontaktową

Skierowaną właśnie do mnie.

Za stary?

Otrzymałem urzędowe

Upomnienie z magistratu,

Że mogę być ukarany

Karą w postaci mandatu.

Choć nie podano żadnego,

Wiarygodnego powodu,

Muszę usunąć z ulicy

Wrak mojego samochodu.

Jeżeli go nie usunę,

To oni zrobią to sami,

A mnie, jako właściciela,

Zaraz obciążą kosztami.

 

Mam od lat starego golfa

Jeszcze na czarnych tablicach.

Ten samochód, chociaż stary,

Jest wyjątkiem na ulicach.

 

Jeżdżę nim co dzień do pracy.

Żeby zadać więcej szyku,

Złożyłem w urzędzie wniosek

O rejestrację antyku..

Jest już stary, a więc chciałbym

Jeździć na „żółtych tablicach”

I swoim „młodym antykiem”

Poszpanować na ulicach.

 

Zaznaczyłem, że dostarczę

Wymagany komplet „kwitków”,

Jak otrzymam białą Kartę

Ewidencyjną Zabytków.

 

Urząd wniosek tak rozpatrzył,

Że uznał antyk za „wraka”.

To z jego niekompetencji

Ta bulwersująca draka.

Zaprawki przede wszystkim

Różne rzeczy robią panie

Podczas jazdy samochodem.

Najczęściej są to czynności

Poprawiające urodę.

Przeważnie malują usta

Lub poprawiają włoski.

Wygląd i stan garderoby

Też jest przedmiotem ich troski.

 

To zupełnie naturalne,

Gdy czyni to pasażerka

Pod warunkiem, że używa,

Tylko własnego lusterka.

Wiele pań jest kierowcami

I nieźle autem kierują.

Jednak podczas jazdy często

Także usteczka malują.

 

Dzisiaj właśnie miałem stłuczkę.

Najechała mnie kobieta

Urywając tylny zderzak.

Każdemu zdarzy się niefart.

Nie doszłoby do kolizji,

Gdyby bardziej uważała.

Wysiadłem z auta, a pani

W swoim wozie wciąż siedziała.

Z początku pomyślałem, że

Może z wrażenia zemdlała.

 

Zajrzałem do wnętrza wozu,

A pani rzekła te słowa:

„Spokojnie, nic się nie stało.

Muszę skończyć się malować!”

Dowód

Dowód na to, że nieszczęścia

Chodzą przeważnie parami

Odczułam na własnej skórze

Przed paroma tygodniami.

Właśnie wtedy miałam stłuczkę.

Jakiś burak mnie najechał.

Samochodzik był nowiutki.

To przykład pierwszego pecha.

 

Uszkodzenia dość poważne.

Naprawa będzie robiona

W specjalistycznym Serwisie.

Przez nich będzie rozliczona.

Tam oddałam swój samochód.

Cztery dni muszą poczekać.

Termin nie jest znów tak długi,

Nie mogę zbytnio narzekać.

 

Rano jechałam do pracy

Taksówką, gdyż się spieszyłam.

Nagle w radiu usłyszałam

Wiadomość, co mnie zmroziła:

W nocy spłonął Salon ASO.

Znają pożaru powody.

Zwarcie w mym aucie przyczyną –

Są na to twarde dowody.

 

Dwa nieszczęścia w ciągu doby:

Stłuczka i atak płomienia.

Kończę dowód w czterech słowach:

Co było do dowiedzenia.

Szczęśliwa siódemka

Ukradziono mi samochód.

Kiedy został znaleziony

Był „wyczyszczony” do zera,

Skradziono nawet opony.

Ale jest jeden wyjątek.

Miałam buty w bagażniku.

Z siedmiu par, które woziłam,

Zbrakło po jednym buciku.

Złodziej zapewnie pomyślał,

Że jeśli tylko ukradnie

Po jednym buciku z pary,

Postąpi bardzo zabawnie.

Zabrał mi tylko połowę

Obuwniczego łupu.

Wyszło na to, że oboje

Mamy po siedem „pół-butów”.

Suv-y i suwy

Jest dzisiaj moda na suv-y.

 Jeżdżą nimi najbogatsi.

Każdy z nich swój wózek lubi,

A biedny z zazdrością patrzy.

 

Nie wiem dlaczego obecnie

Tak suv-y  są pożądane.

Przecież w „minionej epoce”

Były często używane.

Ja też, chociaż  niebogaty,

Takim pojazdem jeździłem.

Zakupiłem go na raty

I bardzo sobie chwaliłem.

 

Dzisiaj to wóz zagraniczny,

Ja miałem wyrób krajowy.

Dziś prawie wszystkie są czarne,

A mój był… seledynowy.

I w dodatku, proszę państwa,

Moja kochana… syrenka

Miała silnik dwusuwowy,

Co chrypiał, kasłał i stękał.

 

A te nowe, to niemowy,

Nawet nie słychać jak jedzie.

Dziś syrenki już nie kupisz,

Bo chociaż nie jesteś w biedzie,

Nawet za duże pieniądze

Syrenką nigdzie nie jedziesz.

To jest rarytas, zabytek,

Zacny gość na imprezie

Wśród innych, starych pojazdów.

I powiem tu bez obsuwy:

Największe zainteresowanie

Widzów wzbudzają właśnie dwusuwy!