Ale jazda!

Przed kilkoma miesiącami

Na giełdzie w niedzielę rano

Kupiłem sobie samochód.

Zapłaciłem niezbyt tanio.

 

Postawiłem go przed domem,

By oczy „wózkiem” nacieszyć.

Miałem urlop, a więc z jazdą

Nie musiałem się zbyt spieszyć.

 

W poniedziałek wyjechałem,

Żeby sprawdzić jak on „chodzi”.

Nie narzekałem, bo szybki

Okazał się nowy wozik.

 

A że szybkość jest kosztowna,

Otrzymałem pierwszy mandat

W wysokości czterech stówek

I sześć punktów – taki standard.

 

Wieczorem siadłem przy kompie

I na portalu Allegro

Zamówiłem CB-radio,

Żeby w przyszłości mieć pewność,

Że nie wpadnę po raz drugi

Na polujących „misiaczków”.

„Mobile” zawsze ostrzegą.

Nie jeździ się „po omacku”.

 

A w nocy z wtorku na środę

Ukradziono mą gablotę.

Zamówione CB-radio

Przysłano mi… dwa dni potem.

 

Pamiątka

Tato pracował w Holandii,

Gdy ja byłam nastolatką.

Widywałam Go na Skypie,

Lecz w naturze bardzo rzadko.

 

Tęskniłam za Nim, więc Mama

Wymyśliła, żebym Tatę

Odwiedziła w czas wakacji

Nie zimowych, ale latem.

A żeby było najtaniej

Pojechałam  autokarem

Z dostępnymi wygodami.

Był tam wucet oraz barek!

 

Jak był komplet pasażerów,

Ruszyliśmy w długą drogę.

Rozejrzałam się wokoło-

Młodych namierzyć nie mogę!

Pojazd zapełnili ludzie

Powracający do pracy,

Którzy gościli w Ojczyźnie,

By z rodziną się zobaczyć.

 

Chyba  minęła już północ.

Stanęliśmy na parkingu,

Żeby kilku pasażerów

„Złapało oddech” po drinku.

W dodatku chodziło o to,

Że w podróży się nie pali.

Więc panowie bardzo mocno

Na ten postój naciskali.

 

Ja też z ochotą wysiadłam.

Znudził mnie sąsiad-gawędziarz

I w fotelu było ciasno.

Mnie rozpierała energia!

 

I zaraz też, gdy wysiadłam,

Obiegałam pojazd wokół.

A kiedy wszyscy znów wsiedli,

Zrobiłam kilka podskoków

I za nimi chciałam wskoczyć

Przez otwarte drzwi do środka.

Nagle ktoś zatrzasnął drzwiczki,

Mnie zatrzymała… wywrotka!

 

Leżąc na bruku parkingu

Ledwo na oczy patrzyłam.

Chyba miałam lekki nokaut.

Nie wiedziałam, gdzie ja byłam!

 

Postój się znacznie przedłużył.

Ocucił mnie nasz kierowca.

Założył mi opatrunek

Ze znawstwem godnym fachowca.

 

Reszty drogi nie pamiętam.

Siedziałam otumaniona.

Świadomość mi powróciła,

Gdy… tatko wziął mnie w ramiona.

 

 

Opowiadam o tym dzisiaj,

Bo sortując stare foty

Przypomniały mi się właśnie

Dawne za ojcem tęsknoty.

 

Oprócz tego jest ponadto

Powód, choć zupełnie inny:

Pięknie wygląda mój siniak

Na fotosach wakacyjnych.

 

Egzamin

Nie przespałam całej nocy,

Bo dzikie sny mnie męczyły.

Wstałam mocno niewyspana,

Czułam dziwaczne… odchyły.

 

Mój mózg był „ciut” ociężały

Jak nigdy dotąd, doprawdy;

A dzisiaj miałam zaliczać

Egzamin na prawo jazdy!

 

Poszłam tam, bo przecież czekał

Już na mnie egzaminator.

Wsiadłam do auta ciekawa,

Czy zareaguje na to.

 

Nie zauważył, więc najpierw

Manewrowałam na placu.

Poszło mi chyba dość dobrze,

Bo tylko powiedział „szacun”.

 

W czasie kursu dosyć dużo

Te manewry trenowałam,

Więc prawie automatycznie

Cały „parkur” pokonałam.

 

Wyjechaliśmy na miasto.

Jazda miejska to podstawa.

Wiele osób tu przegrywa

Automobilisty awans.

 

Wszystko mi się układało

Do pierwszego skrzyżowania.

Wyhamowałam samochód,

Znak „STOP” jazdy mi zabraniał.

 

Po dosyć długim postoju

Instruktor popatrzył na mnie

Z zaciekawieniem, lecz jednak

Surowo oraz nagannie.

 

Zapytał, na co ja czekam,

Przecież z lewej nic nie jedzie.

Nie wiedziałam, co mam jemu

Logicznego odpowiedzieć,

Gdyż uświadomiłam sobie,

Że ten mój mózg przytępiony

Oczekiwał, aż znak stopu

Zmieni kolor na… zielony.

 

Wizja

Od dwóch lat po Katowicach

Jeżdżę tylko swym rowerem.

Nie hałasuję, nie dymię.

Dbam o czystą   atmosferę.

 

Zawsze korzystam z roweru,

Nawet wtedy kiedy słota.

Wówczas  zakładam kalosze,

By chronić nogi od błota.

 

Deszcz padał już od tygodnia.

Jesień, zimno. Ja jeździłem.

Lecz niestety, bólu łokcia

Podczas jazd się nabawiłem.

 

Musiałem rower odstawić.

Wziąłem od siostry samochód.

Wskoczyłem za kierownicę,

Stopy na pedały… Gotów!

 

Na czerwonych światłach, kiedy

Auta stały, jak rowerem

Chciałem przejechać do przodu

Zrobionym przez nie szpalerem.

 

Sam byłem w ogromnym szoku

Po tym, kiedy centralnie

Wjechałem w kufry dwóch aut.

Wyglądało to fatalnie!

 

Kierowcom tych aut mówiłem,

Wiem, to głupio jednak szczerze,

Że wówczas mi się zdawało,

Iż jechałem na rowerze.

 

Wezwali zaraz Policję,

Im powtórzyłem to samo.

Wtedy bez zwłoki i pytań

Narkotestem mnie zbadano.

 

Teraz, kiedy to wspominam,

To w ogóle się nie dziwię

Tym policjantom z „Drogówki”.

Że myśleli, że mam „wizje”!

 

Odwet

Mam nastoletniego syna.

Jest fanem motoryzacji.

Gdy „dłubie” przy samochodzie,

Zapomina o… kolacji.

On ma to po swoim ojcu.

Godzinami razem, zgodnie

Potrafią siedzieć w garażu

I to bezinteresownie!

Lubią majstrować przy autach.

Naprawiają, myją, czyszczą.

Są przez nich tak wypieszczone,

Że nawet opony błyszczą.

 

Dopiero w czasie weekendu

Chłopak chodzi na imprezy.

Popierałam te zabawy,

By mógł się na nich odprężyć.

 

W zeszłym tygodniu mój synek

Tak dokładnie się „odprężał”,

Że musiałam późną nocą

Wyprawić po niego męża.

Syn miał wrócić przed północą,

Ale wtedy zabalował,

Bo ponoć go poderwała

Panieneczka długonoga.

 

Za to, że wrócił z imprezy

Znacznie później niż powinien,

Obcięłam mu kieszonkowe

Jako karę za przewinę.

Przyjął sankcję, a następnie

Samotnie siedział w garażu.

Przez wieczór do mnie i ojca

Nie odezwał się ni razu.

 

Rano jechałam do pracy.

Przed wjazdem na skrzyżowanie

Usłyszałam dźwięk klaksonu

Zupełnie niespodziewanie.

 

Dotarło do mnie natychmiast,

Co ta anomalia znaczy:

Mój synek w ramach odwetu

Podpiął klakson do migaczy!

Płaci i wymaga

Jeżdżę w „Pomocy Drogowej”.

Widziałem stłuczki, wypadki,

Lecz wczoraj przytrafił mi się

Przypadek niezwykle rzadki.

 

Było słonecznie i ciepło

Nie dziwota, przecież lipiec.

Zostaliśmy przywołani

Do zmiany opony w jeepie.

 

Prosiły o pomoc dwie panie.

Zapytałem, czemu one

Nie założyły zapasu,

Lecz chcą wymienić oponę.

Wszystkie bowiem terenówki

Na klapie od bagażnika

Wożą zapasowe koło,

By zmiany opon unikać.

 

Jednogłośnie poświadczyły,

Że to przecież dekoracja

I jej nie należy ruszać.

Klient płaci. Jego racja!!!

Dżentelmeni?

Zdobyłem się na wydatek

I kupiłem nowe felgi.

Tak mi się podobały, że

Mam zrobione z nimi… selfi!

 

Widać także wpadły w oko

Nie tylko właścicielowi,

Lecz  musiały odpowiadać

Nieznanemu złodziejowi.

A właściwie całej szajce,

Bo jeden nie dałby rady

Ukraść wszystkich czterech kół i

Auta na cegłach postawić.

Na karoserii nie było

Żadnej rysy, zadrapania.

Winien jestem tym złodziejom

Słowa dużego uznania.

Poza tym za wycieraczką

Znalazłem… bilet miesięczny

  Na autobus.

                                  Szefie szajki!

            Jestem Ci niezmiernie wdzięczny!!!

Zagrożenie

Stojąc wczoraj na przystanku

Oczom swoim nie wierzyłam,

Gdy nagle jadące tyłem

Puste auto zobaczyłam.

Toczyło się powolutku

Prosto w stronę skrzyżowania.

Ktoś nie zaciągnął hamulca

I dopuścił do cofania!

 

Podbiegłam szybko, jak mogłam.

Rozwarłam drzwi i chwyciłam

Rączkę hamulca ręcznego

I… wtedy ją zobaczyłam.

Na fotelu z prawej strony

Siedziała pani nieduża

Patrząc zszokowana na mnie

Jak na zbója lub intruza.

 

A to był fotel kierowcy,

Bo auto z Wysp przyjechało.

Wtedy dotarło do mnie, że

Zagrożenie nie istniało.

Zaspany

Powracaliśmy z wakacji

Całą rodzinką do domu.

Tato prowadził, ja spałem,

Bo uśpił mnie mrok wieczoru.

Ocknąłem się, gdy staliśmy

Chwilę na czerwonym świetle.

Jeszcze całkiem nie zbudzony

Wykazałem błędny refleks.

 

Myślałem, że już jesteśmy

U celu podróży naszej.

Wysiadłem, by rozładować

Ciuchy, walizy i tasze.

Rodzina siedząca z tyłu

Nie kwapiła się mi pomóc.

Ojciec patrzył też zdumiony.

Jeszcze daleko do domu!

 

Dopiero wtedy, kiedy ktoś

Krzyknął: „zejdź z drogi ty ćwoku”!

Połapałem się, że przy mnie

Pełno samochodów wokół…

To nie jest podjazd przed domem,

A ja, prawie jak lunatyk,

Chodzę wokół samochodu.

Zaspany wszystko potrafi!

Gorliwość?

Jechałem autem ulicą

Na obrzeżach mego miasta.

Tuż przede mną był wypadek;

Jezdnia ma tylko dwa pasma.

 

Wjechałem autem na chodnik,

Żeby ruchu nie hamować,

Bo w bezpośredniej bliskości

Trwała dość duża budowa.

Wezwałem natychmiast pomoc,

A inny świadek wypadku

Ratował poszkodowanych.

Nie widziałem innych świadków.

 

Kiedy przyjechał radiowóz,

Podałem funkcjonariuszom

Nagranie z mojej kamerki.

Przebieg wypadku znać muszą!

 

Za mą gorliwość nagroda.

Policjanci byli zgodni.

Ukarali mnie mandatem

Za… najechanie na chodnik.