Czyścioch

Mój mąż przez cztery godziny

Pucował swój samochodzik.

Wyczyścił nawet bagażnik.

Potem dumny jak paw chodził.

Rzadko to mu się zdarzało,

Bo przeważnie mył go w myjni.

Wieczorkiem powiedział do mnie:

„Chodź, cudo to obejrzyjmy.”

 

On zszedł pierwszy do garażu.

Ja jeszcze byłam na piętrze.

Nagle z dołu słyszę wrzaski;

To mój małżonek tak się „drze”!

Jak tylko mogłam najszybciej,

Zbiegłam krzykiem ponaglana.

Wrzeszczy mój mąż rozzłoszczony,

A powód? To zwykły banał.

 

Jakimś cudem dwa gołębie

Dostały się do garażu.

Nie umiały z niego uciec.

No, przynajmniej nie od razu.

Gdy latały strachem gnane,

To rozwolnienia dostały.

I to jest jedyny powód,

Że samochód „pochlapały”.

Na gazie

Jestem z zawodu kierowcą.

Dużymi wozami kieruję.

Jestem szczęśliwy, gdy sobie

W czasie jazdy „przygazuję”.

Jeżdżę TIR-em za granicę,

Więc rzadko bywam w mieszkaniu.

Kiedy wracam po tygodniu

Myślę jedynie o spaniu.

 

Dziś zbudził mnie sąsiad z góry,

By oznajmić, że rozpocznie

Tygodniowy remont kuchni,

Więc przeprasza mnie najmocniej.

On musi zrobić ten remont,

Bo ma urlop właśnie teraz.

Dłużej już nie może zwlekać,

Gdyż żona ciągle mu… gdera.

 

Stwierdziłem, że z mojej strony

Nie ma żadnego problemu.

Jutro wyjeżdżam na tydzień.

Nie sprzeciwiam się niczemu.

 

Dzisiaj nad ranem wróciłem.

O odpoczynku marzyłem.

Ledwo zasnąłem, gdy nagle

Gwałtownie się obudziłem.

Alarm wszczęto w całym domu.

Mój sąsiad przewiercił rurę

I gaz zaczął się ulatniać.

Ja spałem, więc nic nie czułem.

Wszystkich z naszej kamienicy

Szybko ewakuowano.

Nikogo, nawet tych śpiących,

O zdanie nie zapytano.

 

Miało być już po remoncie,

A tu pech niespodziewany.

Mało brakowało, żebym

W łóżku był „zagazowany”.

Spisek?

Mój kumpel, z którym pracuję,

Zapytał mnie w czasie przerwy,

Czy mnie nie zastanawia fakt,

Który już długo go gnębi,

Że prawie wszyscy koledzy

Posiadający Toyoty

W ostatnich dwóch latach mieli

Większe lub mniejsze kłopoty:

A to stłuczka się trafiła,

A to lakier ktoś zadrapał,

A to koło nawaliło

I bez powietrza był zapas…

 

Ten facet uwielbia tworzyć

Różne teorie spiskowe.

Ta dotycząca toyotek,

To jego nowy „dorobek”.

 

Mam toyotkę od lat czterech.

Nigdy kłopotów nie miałem.

Jeżdżę bez żadnych problemów,

A więc faceta wyśmiałem.

 

Zgadnijcie, komu to dzisiaj

Jakaś baba wgniotła drzwiczki

Wyjeżdżając niespodzianie

Z podrzędnej, ślepej uliczki?

Na parkingu

Byłam dzisiaj na zakupach

W pobliskim supermarkecie.

Podjechałam samochodem,

Bo po to go miałam przecież.

 

Auto stało na parkingu.

Gdy podeszłam z zakupami

Zobaczyłam z przerażeniem,

Że zderzak porysowany.

Przetarłam rysy chusteczką

Próbując, czy je usunę.

Były niestety solidne.

Ktoś wyciął mi niezły numer!

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

Jak chciałam otworzyć kufer,

To nie mogłam, bo zamknięcie

Okazało się zepsute.

 

Gdy chciałem wsiąść do kabiny,

Zobaczyłam, że tam siedzi

Zupełnie nieznany facet

I moje „zmagania” śledzi…

 

Cztery miejsca parkingowe

Dalej stała moja „zguba”,

A on, gdy mnie obserwował,

Musiał mieć niewąski ubaw.

Teoria sobie…

Jestem uważnym kierowcą

Prawo jazdy mam od roku.

Nigdy nie łamię przepisów,

Choć na drodze wiele pokus.

 

Egzamin zdałem po pięciu

Podejściach u instruktora,

Który oblewał za głupstwa.

Zaliczyć jazdę to zmora!

Ten egzaminator właśnie

Wpłynął na moje nawyki,

Żeby na wszystko uważać

I nie polegać na nikim.

 

Czasem jednak nie przewidzisz

Zachowania innych ludzi,

Szczególnie kierowców taxi,

A nawet wielkich limuzyn.

Dzisiaj rano jako pierwszy

Stałem na czerwonym świetle.

Nagle z hukiem wjechał na mnie

Czarny SUV, ogromny Bentley.

Kierujący samochodem

Rozmawiał z kimś przez smartfona.

Reakcja na zmianę świateł

Była znacznie opóźniona.

 

Mocno się zdenerwowałem.

W duchu wyzwałem go – matoł.

Gdy wyszedł z wozu, poznałem:

To był mój egzaminator!!!

Świadek

W czasie przerwy obiadowej

Byłem razem z kolegami

Na posiłku w bliskiej knajpie;

Szef kuchni dobrze tam karmi.

 

Gdy wyszliśmy z restauracji,

Przejechał obok samochód

Podobny do mego auta

Tak jak dwa ziarenka grochu.

 

Koledzy się nabijali,

Że jestem naocznym świadkiem,

Jak mi ktoś kradnie samochód,

Gdy ja zajęty obiadkiem.

 

Spojrzałem na rejestrację,

By sprawdzić, czy nie ma blefu.

To jednak moje auteczko.

Mnie już nie było do śmiechu…

Jak Kuba…

Tydzień po tym jak kupiłem

Swoje pierwsze „kółka cztery”,

Był początkiem niespodzianej

Dla mnie rodzinnej afery.

 

Moi rodzice sprzedali

Rodzinne auto dość stare

Informując, że na moje

Zaraz nakładają areszt.

Oświadczyli mi ponadto,

Że mój samochód od teraz

Będą, tak jak ja im wciąż kiedyś,

Bez uzgodnienia zabierać.

Będzie autem familijnym.

A że jestem właścicielem,

To normalnie, że im starym

Bezpłatnie auta udzielę.

Są przekonani, że teraz

Na pewno się nie wywinę

Od płacenia za naprawy,

Ubezpieczenie, benzynę…

 

Przetrawiłem sytuację,

A pomógł mi w tym znany dwuwiersz,

Który tu się właśnie sprawdza:

„Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”.

Auto z alufelgami

Mieszkam w podwarszawskiej gminie.

Adres nie ma nic do rzeczy.

Kiedyś była tutaj wioska.

Obecnie nie ma tu kmieci.

 

Dziś z przerażeniem odkryłam,

Że ktoś skradł z mojego auta

Komplet kół z alufelgami

O oryginalnych kształtach .

 

Auto stało na podjeździe.

Bramę sama zamykałam.

Wszystko stało się po cichu.

Nawet alarm nie zadziałał.

 

Na Policję fakt zgłosiłam,

Przyjechali, popatrzyli.

Kół już nie było, więc żadnych

Fotografii nie zrobili.

 

Miałam dzisiaj uczestniczyć

W bardzo ważnej konferencji,

Na którą nie dojechałam

Z winy taksówkarza – zdziercy.

 

Do pracy mam kawał drogi,

Bo ponad godzinę jazdy.

Żaden taksiarz nie przyjechał.

Ponad trzy stówy chciał każdy.

 

Autobusu też nie było.

Następny za dwie godziny.

U sąsiadów także pusto.

Nie wiedziałam, co mam czynić.

 

Zadzwoniłam do małżonka.

Zdziwił się, że koła skradli.

On tego nie zauważył.

Zdenerwował się jak diabli.

 

Przyjechał, jak mógł najszybciej.

Pojechaliśmy na giełdę.

By kupić prowizoryczne,

Nim swoje wreszcie zdobędę.

 

Znalazłam tam identyczne

Cztery piękne alu – koła.

To bez żadnej wątpliwości

Moje! – zaraz  męża wołam.

 

Powiadomiłam Policję.

Szybko do nas przyjechali

Ci sami funkcjonariusze,

Którzy z rana sprawę znali.

 

Jak się sprawa zakończyła?

Policjanci uznali, że

Nie ma dowodów na kradzież

I sprawie przyjrzą się bliżej.

Ale tych kół nie zabrali,

Bo nie posiadam dowodu,

Że te koła rzeczywiście

Są z mojego samochodu.

Od złodziei nie żądali

Faktury lub paragonu,

Że te koła gdzieś kupili,

Chociażby w składnicy złomu.

Odetkać rurę

Auto nie chciało zapalić.

Musiałem wezwać fachowca.

Okazało się, że kawał

Zrobiła ręka nieobca.

 

Mój samochód stał w garażu,

A został zapchany  wydech.

To, co było tam wetknięte,

Panie nazywają… dildem!

 

Mieszkam z trzema kobietami:

Z żoną i dwiema córkami.

Jedna z nich tego używa,

Tylko nie wiem jeszcze która.

Moja żona? Nie. W to wątpię.

Niewątpliwie któraś córa!

Niepohamowanie

Ma dziewczyna dziś wieczorem

Zupełnie niespodziewanie

Wpadła do mnie na siłownię

Nagle, znienacka, bez manier!

 

Nie myślcie, że  jest gwałtowna.

To bardzo „spoko” dziewczyna.

Nigdy w życiu z „gwałtownicą”

Bym tygodnia nie wytrzymał.

 

Ona tam dosłownie wpadła:

Podjeżdżając pod siłownię,

Nie hamując „dała gazu”

Niszcząc ścianę dość porządnie.

Wjechała na salę ćwiczeń

W momencie, gdy była pusta.

Ją ochroniła poduszka,

A na złom trafił jej „mustang”.

 

Teraz ja nie mam gdzie ćwiczyć,

Ale ona nie dba o to.

Ją boli tylko, że w szpilkach

Musi „drałować” piechotą!