Blondi

Dziś pierwszy raz byłem w pracy

Po operacji kolana.

Mam jeszcze problem z chodzeniem.

Ciągnę nogą jak w kajdanach.

 

Nie mogę prowadzić auta.

Rano jechałem taksówką.

Po pracy ma mnie odebrać

Starsza siostra. Mam jej słówko.

 

Dużo taniej to wyniesie

Niż korzystanie z taksówki.

Mieszkam daleko, więc taxi

Kosztuje pół mojej dniówki!

 

Zostawiłem jej kluczyki,

Dokument, ubezpieczenie.

Po południu zadzwoniła

Zdenerwowana szalenie,

Że samochód jest zepsuty

I po mnie dziś nie przyjedzie.

Znowu taksówką się „tłukłem”,

Taksiarz znów  pół dniówki bierze!

 

Okazało się, że siostra

To typowa pani „blondi”.

Jak nie wrzuciła „jedynki”,

To nie mogła ruszyć „Hondy”!

 

No cóż. Myślałem, że jeśli

Ktoś zdawał na prawo jazdy

Tyle razy co siostra, to

Umie ruszyć autkiem. Każdym!

Na parkingu

Wieczorem siedziałem w aucie

Na prawie pustym parkingu.

Czekałem na kumpla, który

Był tuż obok na treningu.

On trenuje koszykówkę.

Dzisiaj nie miał samochodu,

Miałem go odwieźć do domu.

To mej obecności powód.

 

W pewnej chwili w wielkim pędzie

Nadjechała starsza pani.

Zaparkowała tuż obok,

Równiutko z moimi drzwiami.

Jednak kiedy wysiadała,

Drzwi szeroko otworzyła

Tak, że uderzyła w moje

I zagniecenie zrobiła.

 

Olałem to, bowiem jeżdżę

Starym steranym gruchotem.

Nie przejmuję się rysami,

Bo czas mu już iść pod młotek.

 

O dziwo, brak mej reakcji

Starszą panią zirytował.

Wezwała ochroniarza, by

W jej sprawie interweniował.

Domagała się ode mnie

Dużego odszkodowania

Za wgniecenie drzwi jej auta

I liczne porysowania.

 

Dobrze, że na parkingu był

Przemysłowy monitoring,

A cały plac postojowy

Należycie oświetlony.

Można dokładnie obejrzeć

Przebieg całego zdarzenia

I ustalić, kto jest sprawcą

Fatalnego uderzenia.

 

Wątpię w to, czy bez nagrania

Ktoś uwierzyłby mym słowom.

Na bank byłbym obwiniony

I wyszłoby bardzo drogo…

Na dachu

Mam nareszcie własne auto.

Jest używane, na chodzie.

Sama je sobie kupiłam.

Czerwony kolor jest w modzie!

 

Nie tylko mnie się podobał.

Mam braciszka; kawał diabła.

On także był zachwycony.

Wczoraj mi kluczyki zabrał.

 

Chciał pojeździć bez mej wiedzy,

A on nawet prawka nie ma.

Gdy brak kluczyków stwierdziłam,

Nie mogłam pozostać bierna.

 

Dzwoniłam do niego, lecz on

Nie miał z sobą telefonu.

Był poza wszelką kontrolą

Samochodowy  samouk.

 

Wrócił parę godzin później.

Miał wytrącone przedramię,

Gdyż swą kowbojską wyprawę

Skończył w rowie… dachowaniem.

Tatuś…

Małżonek mej koleżanki

Jest kierowcą zawodowym,

Dosadnie przez nią nazwanym

„Tułaczem samochodowym”.

Kursuje po Europie

Wielkim tirem z ładunkami.

Tylko raz na miesiąc wraca

Do swej rodzinnej przystani.

 

W domu na niego czekają

Żona i synek stęsknieni.

Bardzo im zależy na tym,

Żeby ten układ odmienić,

Bo synek, już czterolatek,

Bardzo tęskni do tatusia.

Zawsze, kiedy widzi tira,

Rozpogadza mu się buzia

I przepełniony  radością

Krzycząc anonsuje światu:

„Tatuś jedzie, tatuś jedzie!

Tatuś, tatuś , tatuś, tatuś”…

Upust

Kupiłem dość tanio auto.

Sprzedał mi je mój znajomy.

Sam zacząłem czyścić wnętrze,

Bym nie musiał prosić żony.

To dla niej ta niespodzianka

Z okazji ósmej rocznicy.

Gdyby więc się dowiedziała,

Musiałbym obyć się niczym.

 

Gdy wyjąłem dywaniki,

Coś błysnęło w gęstej trawie.

Wydłubałem to z gęstwiny

I oglądnąłem ciekawie.

 

To kolczyki mojej żony.

Dałem jej trzy lata temu.

Na piątą rocznicę ślubu –

Nasz Drewniany Jubileusz.

 

Teraz  wiem, jaki jest powód

Bonifikaty tak dużej,

Bo równowartość upustu

Odebrał wcześniej w naturze…

Egzaminator

Miałem przedwczoraj praktyczny

Egzamin na prawo jazdy.

Niestety, jednak nie zdałem.

Oblałby go chyba każdy!

 

Pewno chcesz wiedzieć, dlaczego

Tak wielkie niepowodzenie?

Opowiem Ci sytuację.

Może Ty zrozumiesz. Ja nie!

 

Egzaminator:

– Jak kursant sprawdziłby stan

Płynu do spryskiwaczy?

Ja:

– Podniósłbym maskę silnika

I zbiornik z płynem zobaczył.

 

Egzaminator:

– Nie, kursancie. Trzeba włączyć

Spryskiwacz z miejsca kierowcy.

Kiedy płyn będzie w zbiorniku,

To przednią szybę pomoczy.

 

Powiedziałem to koledze,

Który też jest instruktorem.

Według niego ten scenariusz

Jest moim głupim wytworem!

-Ten, kto jest samochodziarzem,

Wie, że pompka spryskiwacza

Podaje płyn tylko wtedy,

Gdy ma prąd od zasilacza.

Trzeba więc włączyć stacyjkę,

By spryskiwacz miał napięcie.

Bez tego pełen zbiorniczek

Dla kierowcy pusty będzie.

Jeśli więc mówiłeś prawdę,

To powinieneś się zgłosić

Do kierownika szkolenia,

O zmianę wyniku prosić!

 

Tak zrobiłem jak poradził

Kumpel. I to w samą porę!

Jutro będzie drugi etap

Z innym egzaminatorem!

Konsekwencje

Jestem lekarzem rodzinnym.

Dziś wracając ze szkolenia

Byłam mimowolnym świadkiem

Nieszczęśliwego zdarzenia.

Jadące z przeciwka auto

Zjechało nagle do rowu.

Droga śliska, wpadło w poślizg.

Nie ma innego powodu.

 

Bez zwłoki się zatrzymałam,

Żeby udzielić pomocy.

Kierowcy nic się nie stało,

Natychmiast z auta wyskoczył.

 

Jednak jego pasażerka

Miała czoło skaleczone,

A półtoraroczne dziecko

Było bardzo zakrwawione.

Nie mieli zapiętych pasów.

Rany dziecka są dotkliwe

Wskutek tego, że niestety

Uderzyło w przednią szybę.

 

Wezwałam natychmiast erkę

I ratowałam chłopczyka,

Który był już nieprzytomny

I bardzo ciężko oddychał.

Przyjechało pogotowie

I pokrzywdzonych zabrało.

Zostawiłam swe namiary,

Gdyby mnie potrzebowano.

 

Dziś zadzwoniła kobieta,

Że jej dzieciaczek nie żyje

I mnie o to oskarżyła

Grożąc mi, że mnie zabije.

Ja mu główkę uszkodziłam

Źle udzielając pomocy,

A ponadto gdzieś zgubiłam

Synka ukochany… kocyk!

 

Nie ja jechałam bez pasów

Z małym dzieckiem na kolanach.

Najłatwiej jest swoją winę

Na niewinnych ludzi zwalać

Dlaczego?

Na ruchliwym skrzyżowaniu

Jakaś babka bez sumienia

Potrąciła mój samochód

I zwiała z miejsca zdarzenia.

 

Zdążyłam sfotografować

Tablicę rejestracyjną.

Fotkę oddałem Policji,

Żeby ukarała winną.

 

Policja wnet ustaliła,

Że sprawcą była dziewczyna,

Której nigdy nie widziałam,

Choć była żoną kuzyna.

 

Dziś według całej rodziny

Jestem winna jej kłopotów.

Odczuwam w stosunku do mnie

Niechęć lub próbę bojkotu.

Bo ja siebie najechałam

Przodem auta na swój zderzak.

W dodatku też nie mam prawka

I sobie drogę zajeżdżam.

 

Czy to ja jechałam autem

Bez hamulców i uprawnień?

Gdzie w tym wszystkim jest logika?

I dlaczego padło na mnie?

Rozprysk

Jechałem  spokojnie traktorem

Holując beczkę z gnojówką.

Mam ekologiczną farmę,

Taki nawóz – samo zdrówko!

Chciałem ją wylać na pole.

Jesień już była na dworze.

Zawsze swe pole przed zimą

Tą gnojowicą nawożę.

Jechałem wolno, ostrożnie.

Droga nie była najlepsza.

Jakiś debil jechał za mną,

Do przodu nie mógł się przepchać.

 

Ciężko było manewrować,

Bo droga bardzo nierówna

I nie chciałem, by o niego

Zahaczyć zbiornikiem g**na.

 

On „siedział mi na zderzaku”.

Ciągle mi „długimi” świecił.

Mógł wyprzedzać, miał pas wolny,

Bo nikt nie jechał naprzeciw!

 

Wkurzyłem się i „niechcący”

Załączyłem „spryskiwanie”,

Ciesząc się, że prześladowcy

Spuściłem porządne lanie.

On rzeczywiście wyglądał,

Jakby rozbił się o klozet.

Jednak później wyszło, że jest

Utajnionym… radiowozem.

Trudny początek

Poznałem fajną dziewczynę.

Ładna, zgrabna, no i mądra.

Zaprosiła mnie do domu.

I wtedy… klapa! Monodram!

 

Bo kiedy jechałem do niej,

To nagle się zagapiłem

I stojące na poboczu

Czyjeś auto uszkodziłem.

Pilno mi było do lubej,

Lecz jako człowiek rzetelny

Zatknąłem za wycieraczką

Numer komórki. Czytelny!

Jednocześnie jednym słowem

Przeprosiłem za ten kłopot

I wsiadłem do samochodu

Odjeżdżając z piskiem opon.

 

Przyjechałem do dziewczyny.

Siedziałem u niej z godzinę.

Nagle zjawił się jej ojciec

Klnąc jak… tu resztę pominę.

Był bardzo nabuzowany

I pomstował na wandali,

Którzy drzwiczki jego auta

Fatalnie zarysowali.

 

Po chwili się zreflektował,

Że jednak coś może pomóc.

Wyszedł i przyniósł mą kartkę

Z namiarem do telefonu.

Wybrał zapisany numer.

Chwila czekania niemiła.

Chyba wiecie, która zaraz

Komóreczka zadzwoniła?