Podchody

Jestem młodym pracownikiem

W pewnej firmie młodych ludzi.

Tu wszyscy są po imieniu,

Wyczuwam  spokój i luzik.

Wszyscy kumple wiedzą o tym,

Że nasz menadżer  jest gejem.

Ta wiadomość w żadnym stopniu

Nie była dla mnie problemem.

W pracy cenię koleżeństwo,

Seks w pracy tylko przeszkadza.

Nie myślałem, że inaczej

Postępuje firmy władza.

Już wkrótce się dowiedziałem

O dawnym szefa  zwyczaju

Bywania na delegacjach

W różnych dziwnych częściach kraju.

 

Szef , dwie koleżanki  i ja

Mamy wyjechać służbowo,

By załatwić pilną sprawę

Szybko, rzetelnie, fachowo.

Więc jedziemy. Szef prowadzi.

Wytrawny z niego kierowca,

A trasa którą nas wiezie

Nie była mu wcale obca.

Dziwne także, że w hotelu

Wynajęto dwa pokoje.

Ponoć nie było jedynek.

Ponure nasze nastroje.

 

Tylko szef się bardzo cieszy

Z tej niezręcznej sytuacji.

Wyjaśnił, o co mu chodzi

Dopiero podczas kolacji:

„Dziewczyny śpią z dziewczynami,

A chłopacy z chłopakami”.

Rozkazu  nie  usłuchałem.

Dwie noce na dworcu spałem…

I gdzie tu sens?

Mam do kumpla zaufanie.

On także wszystko mi mówi.

Gdy poderwie jakąś panią,

Zawsze się przede mną chlubi.

Jak skakał z kwiatka na kwiatek,

Nawet mu kibicowałem.

Gdy się chwalił podbojami,

Zwycięstw mu gratulowałem.

Jednak passa się skończyła.

Chodził smutny, osowiały.

Gdzie podziały się hormony,

Co w nim dotąd buzowały?

Jednej pani nie mógł zdobyć

I tym dręczył się okropnie.

Ciągle w pracy do mnie gadał,

Że przed niczym się nie cofnie,

Gdyż zalazła mu za skórę

Ta pełna klasy kobieta.

Mówił, że ona dla niego

Jest jak George Sand dla Musset’a.

Zakochał się w niej jak sztubak,

Choć mogłaby mu być matką.

Ale na jej wiek nie zważał.

Dla niego była dzierlatką!

Dzisiaj rano mi powiedział,

Że ONA, to żona szefa.

Nareszcie zdobył jej względy,

Zakończył już się ten niefart.

Zaniemówiłem z wrażenia

Patrząc na uśmiech „mołojca”.

Już nie będziemy pracować

Razem dla… mojego ojca.

Białe szaleństwo

Śnieg ma swoje dobre strony.

Po pierwsze: kochają go dzieci,

Bo śnieżki i sanna do woli

I bałwan, biały facecik.

Panie też go uwielbiają.

Wcale tego nie udają,

Bo mogą zasłonić brzuszek

Ubierając się w kożuszek.

Trzydzieści procent facetów

Dla śniegu da się pokroić,

Bo skuteczniejszy od wiagry:

Ledwie spadnie, wszystko stoi.