Urosło…

Nasz dziesięcioletni synek

Ma wszelkie zadatki na to,

Żeby już od zaraz zostać

Najprawdziwszym… psychopatą!

 

Na ostatnim „Halloween” -ie

Zbierał „cukierki” z kumplami.

Psikusów kilka zrobili,

Słodycz także dostawali.

 

Lecz On pamiętał  dokładnie

Mieszkania, gdzie „nic nie dali”

I do ich skrzynek powrzucał

Kartki, żeby… przeczytali:

 

– jedną: „Mała dzięki Bogu

Urodziła się o czasie.

Ma Twoje oczy i usta.

Kiedy zobaczysz Joasię”?

 

-albo drugą o tej treści:

„Marcin to nie ma pojęcia.

On nic o nas jeszcze nie wie,

Ale to wiem, że by zechciał…”

 

Znalazłam parę tych kartek

U Niego w koszu na śmieci.

Pytałam, ile ich „wysłał”,

Po raz pierwszy, drugi, trzeci…

 

Dopiero za czwartym razem

Przyznał się, że to był żarcik.

Myślał, że się… zachwycimy

I Go nie będziemy karcić.

 

Ale jak zobaczył, że nam

Wesoło nie było wcale,

Wyparł się zaraz wszystkiego.

Wykręty próbował znaleźć.

 

Dałam spokój wybrykowi,

Lecz… to samo powróciło.

Wybuchały… awantury,

Choć dotąd spokojnie było.

 

Im więcej krzyków i obelg

Tym nasz synek bardziej „happy”.

Nasłuchuje krzyków, zniewag…

Czuje się coraz to lepiej.

 

 

 

Następcy

Pracuję w tej samej firmie

Już dwadzieścia cztery lata.

To firma prywatna – własność

Rodzeństwa: siostry i brata.

 

Pamiętam te dobre czasy,

Gdy ich ojciec był prezesem.

Firma kwitła, bo nią rządził

Znawca, fachowiec, koneser.

 

Teraz jest już emerytem.

Firmę swym dzieciom przekazał.

Przez cały rok przed przejęciem

Ich dwoje do rządów wdrażał.

 

Teraz przebywa w tropikach,

Gdzie na wczasy jeździł kiedyś.

Młodzi rządzą samodzielnie

Jako właściciele schedy.

 

Licho im to się udaje.

Dlatego postanowili

By zlikwidować interes

Tak z dnia na dzień. W jednej chwili!

 

Oni dadzą sobie radę,

Z kapitału żyli będą.

A zwolnieni z rodzinami?

Będą głodować. Na pewno!

OSZCZĘDNA

Babcia zmieniła telefon.

To wydarzenie w jej życiu.

Dotychczas konwencjonalny

Jedynie miała w użyciu.

 

Była ukontentowana,

Że może wszędzie zadzwonić

Dokąd chce i kiedy tylko

Ma chęć. Nawet do… Japonii!

 

Niby fajnie, ale trudno

Kiedykolwiek się z nią zdzwonić.

Zapytana czemu tak jest,

Czy może czegoś się boi?

 

Czemu wyłącza komórkę?

„Bo, odpowiedziała tacie,

Włączam kiedy, chcę zadzwonić,

Wodę wtedy też  włączacie,

A jak skończę, to wyłączam,

Bo już nie jest mi potrzebny.

Bateria też dłużej „trzyma”.

Człowiek winien być oszczędny”!

Kocie drogi…

Są wspomnienia, co na zawsze

Pozostaną w Twej pamięci.

Ja także mam takich kilka

Pochodzących z lat… młodzieńczych.

 

Wtedy właśnie przechodziłam

„Nastoletni” okres buntu.

Czarny makijaż i włosy

Wszystko kruczee, aż do gruntu!

 

Słuchałam tylko metalu

I nosiłam tylko glany.

Taki był styl ubierania

Z charakterem nie tożsamy,

Bo pomagałam w… kościele,

Bywałam wolontariuszem

W szpitalu, domu opieki…

Więcej wyliczać nie muszę…

 

Moja sąsiadka, staruszka,

Na mój widok wyzywała,

Szatanica, ladacznica

Bo innych wyzwisk nie znała.

 

Nigdy nie reagowałam.

Omijałam ją z daleka.

Rozumiałam jej reakcje –

Starszego przecież człowieka.

 

Ona miała w domu kotkę.

Pewnego dnia się zdarzyło,

Że ukochany czworonóg

Nie wiadomo gdzie zaginął.

 

Wtedy właśnie ta staruszka

Mnie o „zbrodnię” oskarżyła,

Że to ja, a nie nikt inny,

Coś złego kotce zrobiłam!

Mama powiedziała, że nic

Wiemy nic o jej kocicy,

Lecz i tak nas nachodziła.

Sprawdzała nawet w… piwnicy!

 

Sytuacja dość żałosna.

Kiedyś byłam w domu sama.

Znowu przyszła z zapytaniem:

„Czy w końcu przestaniesz kłamać”?

 

Popatrzyłam na Nią groźnie

I wyznałam: „Pożarłam go”!

Babka padła nieprzytomna,

Jakby ktoś jej przylał fangą!

 

Wyglądało, że ma… zawał.

Usłyszał jej  krzyki sąsiad.

On zawezwał pogotowie

I do karetki z Nią też wsiadł.

 

Po trzech godzinach wróciła.

Nic Jej złego się nie stało.

Kot też się w końcu odnalazł

Wyjaśniając scysję całą…

Auto-pomyłka

Jestem z zawodu kierowcą.

Na liniach autobusowych.

W moim przekonaniu jestem

Szoferem wprost wzorowym.

 

Nie miałem żadnej kolizji

Ani scysji z kolegami.

Jestem zawsze uprzejmy

W kontaktach z pasażerami.

 

Różne już miałem przypadki

Ale dzisiaj niespodzianie

Zostałem przez pasażerkę

Oskarżony o porwanie!

 

Starsza już mocno kobieta

Na pętli oczekiwała.

Podjechałem więc pod wiatę,

Pomogłem jej, gdy wsiadała.

 

Innych podróżnych nie było,

Więc w kurs powrotny ruszyłem.

Staruszka wpadła w histerię,

Że ja… porywaczem byłem!

 

Zadzwoniła na Policję,

Bo jej zdaniem Ją porwałem

I wywożę ją gdzieś w pole

Nie zatrzymując się wcale!

 

Ona wcale nie zna trasy,

Którą właśnie Ją wywożę.

Nawet  słyszałem modlitwę:

„Ratuj mnie mój Dobry Boże”!

 

Zatrzymałem więc autobus

Policjanci dojechali

I „ofiarę porywacza”

Dość długo przepytywali.

 

Dopiero funkcjonariuszom

Udało się Ją przekonać,

Że autobus jest prawdziwy,

A nie „kidnaperski pojazd”.

 

Pani pomyliła linię,

Którą wiele lat jeździła.

Ja to prawdziwy kierowca,

A Ona…  się pomyliła.

Przejażdżka

Regularnie jeżdżę z żoną

Na wycieczki rowerowe.

To dla nas prawdziwa frajda,

A ponadto „samo zdrowie”.

 

Kiedyś Teściowa półżartem

Zapytała nas, czy może

Wybrać się na rower z nami,

Bo czuje, się nie najgorzej.

 

Byłem sceptyczny, czy Ona

Da radę, no bo przeważnie

Przejeżdżamy odległości

Naprawdę dosyć poważne.

 

Zwykle jeździmy trzydzieści

Kilometrów, czasem więcej.

Takie odległości dla Niej

Nie są najodpowiedniejsze.

 

Co prawda, kiedyś, w młodości

Dość znaną sportsmenką była

Lecz przecież siedemdziesiątka

Na pewno swoje zrobiła.

 

I… wreszcie pojechaliśmy.

Po pierwszej godzinie jazdy,

A potem dwa razy znowu,

Były przystanki… prawdy.

 

Musieliśmy  robić postój…

Dla nas, no bo narzucała

Tak dużą prędkość przejażdżki,

Że Młódka nie nadążała!

 

Opinia

Mam już swoje lata, ale

Nie poddaję się starości.

Jestem otwarty na życie.

Mam w sobie dużo radości.

 

Bardzo często słucham radia,

Głównie programów muzycznych.

Myślcie, że taki stary,

Szuka  audycji klasycznych?

 

O nie! Ja słucham piosenek

Szczególnie z mojej młodości.

Do ich melodii tańczyłem

Z wybranką mojej miłości.

 

Teraz także ruszam w pląsy

Gdy usłyszę znane dźwięki.

Sam mieszkam, więc sam zatańczę

W rytm starej, fajnej piosenki.

 

Kiedyś wnuczka do mnie wpadła

Gdy sam z sobą „szedłem w tany”.

Chwilę z uśmiechem patrzyła,

Potem westchnęła

O rany”.

Gdy nieświadom zaczynasz

Tańczyć do piosenki z radia ,

Trzesz butami parkiet tak, że

Zelówka prawie odpadła.

A pozycja Twego ciała

Jest spazmatyczna, półdzika

I wyglądasz tak, jak gdyby

Nagle chciało Ci się… sikać”!

 

Emerytura

Przeszliśmy z mężem przez życie

Oraz… na emeryturę,

Bo zakłady w czas pandemii

Wszczęły zwolnień procedurę.

 

To są następstwa lockdown-u.

Wcześniejsza emerytura

Jest lepsza niż „bezrobocie”-

Bo to dla nas to czarna dziura!

 

Zgodnie zatem stwierdziliśmy,

Że: unikniemy zakażeń,

Na życie też nam wystarczy,

Zgodnie będziemy się… starzeć.

 

Dla młodszych miejsca zwolnimy.

Dwie osoby z rodzinami

Będą miały dochód z pracy,

My… spokój oczekiwany!

 

Nasze rachuby zawiodły.

Gdy córki się dowiedziały

O naszej wspólnej decyzji,

To… ostro się pospierały,

Czyimi dziećmi dziadkowie

Będą się teraz zajmować.

Dla Nich sprawa była ważna.

Były kłótnie, ostre słowa.

 

Obraziły się na siebie,

A czeka Je niespodzianka,

Bowiem wcale  nie zamierzam,

Pracować „jak przedszkolanka”.

 

Bo choć kochamy dzieciaczki,

A  Wnuczęta – nasza radość,

Jednakże nie zamierzamy

Matkować wnuczkom na starość.

 

Jednakowo traktujemy

Dzieciaczki obydwu córek.

Rodzic wychowuje dzieci-

Ustalono przez naturę.

 

Ludzie to nie są kukułki.

Nieludzkie jest unikanie

Opieki nad swym potomstwem,

Chyba, że dramat się stanie…

 

 

„Jak dobrze mieć…”

Mieszkam z rodzinką w „bliźniaku”.

Długo sąsiadowaliśmy

Z fajną, spokojną rodzinką.

Nawet się przyjaźniliśmy.

 

Ostatnio jednak sprzedali

Swoją połowę „bliźniaka”,

Wyprowadzili się z miasta –

Wyjazdu przyczyna taka.

 

Teraz mamy za sąsiadów

Parę starszych od nas ludzi,

Którym wciąż coś nie pasuje,

Szczególnie sąsiad marudzi.

 

A to nasz trawnik kosimy

W bardzo niestosownej porze;

A to późno się kąpiemy,

Lub rozmawiamy na dworze…

 

Za każdym razem pretensje

O rzeczy coraz to głupsze.

Zaczęłam już nawet myśleć,

Jak im można „nosa utrzeć”.

 

Ale oni byli pierwsi.

Mieliśmy nalot policji

W czwartek zeszłego tygodnia

Na mój dom i moich bliskich.

 

Zamieszanie było wielkie.

Prawie dostałam zawału!

O powodach i szczegółach

Dowiedziałam się nazajutrz.

 

Wszystko to przez moją pasję

Do hodowania różnych ziół,

Które od dawna stosuję

I to nawet częściej niż… sól!

 

Zawsze mam w zasięgu ręki

Moje „uprawy” z tymiankiem,

Miętą, bazylią, lubczykiem,

Natką, koprem, majerankiem.

 

Rosną na oknie, a wtedy,

Gdy którejś z nich potrzebuję,

Biorę nożyk i natychmiast

Ile trzeba odłamuję.

 

On mojej „hodowli” zioła

Głupio uznał za „marychę”

I powiadomił policję.

No i… na debila wyszedł!

 

Oczywiście nie przeprosił.

Kiedy policjanci wyszli,

Popatrzył spode łba na mnie.

Chyba wiem, co miał na myśli…

 

Przez głupotę…

Moja bliska koleżanka

Pracuje w modnej drogerii,

W której także wydzielono

Kącik Małej Perfumerii.

 

Ona właśnie jest z zawodu

Senselierką, czyli znawcą

Zapachów perfum, pachnideł,

A dla klientów doradcą.

 

W czasie obecnej pandemii,

By zmniejszyć ryzyko chorób,

Przed południem dwie godziny

Przeznaczono dla seniorów.

 

We wtorek do niej podeszła

Starsza pani z dużym nosem

Wystającym spod maseczki

Prosząc ją donośnym głosem,

By pomogła wybrać zapach,

Bo sama, jak jakiś staruch,

Totalnie utraciła węch

I smak od jakiś dni paru.

 

A we czwartek koleżanka

Odebrała z sanepidu

Wynik wiadomego testu:

Jest nosicielem covidu!

 

Z dnia na dzień Ona się czuje

Coraz gorzej, coraz słabiej.

A ten stan zdrowia „zawdzięcza”

Nieodpowiedzialnej babie!

 

Dla Niej to wielka tragedia.

Może na zawsze utracić

Swe zdolności senselierskie.

Za czyjąś głupotę płaci…