Dziadunio

Mój ukochany dziadunio

Cierpi na bóle w kolanach.

Lekarz kazał odpoczywać

I to natychmiast, od zaraz!

 

Problem w tym, że Dziadek także

Hemoroidy ma od lata.

Lekarz zalecił chodzenie,

Bo siedząc, to je ugniata.

 

Teraz już na te schorzenia

Ma dwa zalecenia sprzeczne.

Czy istnieje choć cień szansy,

By mógł leczyć się skutecznie?

 

Biedny jest ten mój Dziadunio.

Bo lecząc pierwszą chorobę

Jednocześnie miałby z drugą

Bolesne problemy nowe.

 

Sytuacja jest bez wyjścia,

Lekarze się z tym zgadzają,

Że co by dziadek nie zrobił,

Zawsze Go będzie bolało!

Fantasty(cz)ka

Od kiedy tylko pamiętam,

Moja Babcia lubi czytać.

Mimo podeszłego wieku

Ona książki wprost połyka!

 

Ostatnio Ją zaciekawił

Świat, o którym nie wiedziała.

Całkiem różny od takiego,

Jaki dotąd poznawała.

 

Fantastyka, to jest właśnie

Nowa miłość mej Babuni.

Zajmuje nie tylko serce,

Lecz też absorbuje umysł.

W księgarniach się ukazują

Ciągle nowe propozycje,

Więc ja także Jej podrzucam

Coraz to świeższe pozycje.

 

„Dziewięć Dekad” swego życia

Babcia dzisiaj obchodziła,

Kupiłam Jej na urodziny

Kompletną „Sagę Wiedźmina”.

 

Ona, zamiast się ucieszyć

Że dostała osiem tomów,

Zakrzyknęła patrząc w niebo:

„Panie Boże! Starej pomóż,

Żebym ja jeszcze przed śmiercią

Mogła przeczytać to wszystko,

Bo tak czuję, że mój koniec

Jest  naprawdę bardzo blisko”.

Dziadunio

Przyjechał do nas dziadunio

Aż z drugiego krańca Polski.

Skończył już dziewięćdziesiątkę,

Lecz „kozak” z Niego niewąski.

 

Fizycznie trzyma się świetnie,

Lecz psychika już Mu siada.

Robił przy nas takie rzeczy,

Że aż szkoda o nich gadać.

 

Dwa dni temu zobaczyłem,

Jak sikał rano na kotka.

Miał z tego taką  radochę,

Jak niepełnoletnia Trzpiotka.

 

Powiedziałem o tym ojcu.

By zwrócił Jemu uwagę,

Żeby rzucił tę niegodną

Dla „siwej głowy” zabawę.

 

W nocy zbudził mnie krzyk matki.

Widziała dziadka jak sikał,

Ale tym razem na… pieska

Zamiast „pryskać” do nocnika.

Złośliwa?

Stałam w zatłoczonej windzie

Przy panelu z przyciskami.

Zobaczyłam starszą panią,

Która chciała jechać z nami.

 

Winda jeszcze nie ruszyła

Więc kilkukrotnie wcisnęłam

Przycisk otwierający drzwi,

Ale winda się… zamknęła.

 

Wszystkie osoby w kabinie

Z naganą na mnie spojrzały,

A ja zdenerwowana

Odwróciłam się do ściany.

 

Wtedy się zorientowałam,

Że przez cały czas dusiłam

Przycisk do zamykania drzwi.

Ludzie! Złośliwą nie byłam!!!

Jak dziecko…

Moja ukochana babcia

Jest chora na Alzheimera.

Psychicznie jest niemal dzieckiem.

Ale ja zawsze Ją wspieram.

 

Ona lubi spacerować,

Jednak sama wyjść nie może.

Zawsze, kiedy ma ochotę,

Przechadzam się z Nią na dworze.

Bardzo lubi te spacery

I z nich jak dziecko się cieszy.

Smutny świat rzeczywistości

Staje się dla Niej weselszy.

 

Dziś zakupy w Castoramie,

Bo robimy remont domu.

Niespodzianie babcia znikła

Nie meldując się nikomu.

Zagadaliśmy się trochę,

A Ona sobie gdzieś poszła.

Coś Babcię zaciekawiło?

Poczuła się dziś dorosła?

 

Wkrótce znaleźliśmy Babcię

Na kibelku wystawowym,

Bo nagle się Jej zachciało

Siusiu i kupeczkę zrobić.

Powiem tylko, że od wtedy

Materiały przywozimy

Z zupełnie innego sklepu.

Z Babcią tam już nie chodzimy…

Bank listowy

Dziadek na me urodziny

Wysłał mi w liście prezencik.

To banknot dwustuzłotowy.

Lecz Staruszek coś pokręcił.

Włożył banknot do koperty

I wysłał do mnie przez pocztę,

Bo nie ufa „tym nowościom”,

A listem to bardzo proste.

Tak. To proste, ale dziadek

Pomylił się adres pisząc.

Ktoś inny dostał dwie stówki.

Dobrze, że to nie był… tysiąc!

Komin

Jesteśmy emerytami.

Nasze dzieci już na swoim.

Zawsze chciałam mieszkać na wsi,

Teraz los na to pozwolił.

 

Długo namawiałam męża,

Aż przyznał mi rację wreszcie.

By mieć środki, sprzedaliśmy

Dość duże mieszkanie w mieście.

 

Przytrafiła się okazja:

Urokliwy brzeg jeziora,

Fajny domek i sąsiedzi,

No i działka dosyć spora.

Jest wodociąg, prąd, telefon.

Nie ma dymu i hałasu.

Do szosy też niedaleko

Wygodnym traktem wśród lasu.

 

Meblowaliśmy się tydzień.

Wreszcie „gniazdko” urządzone.

Szczęśliwie tu nam upływał

Każdy mijający dzionek.

 

Po miesiącu przeszła burza

Taka, jakiej nie pamięta

Nawet najstarszy z sąsiadów.

Czy ta karta już zamknięta?

Bo domek zdewastowany,

A nie był ubezpieczony.

Dobrze, że nadchodzi lato.

I… stoi jeszcze nasz komin!

Ratownik

Starsza pani na basenie

Choć wyglądała na damę,

Zrobiła mi awanturę.

Nazwała mnie nawet „chamem”!

Miała ogromną pretensję,

Że ją za piersi chwyciłem

I zbyt długo uciskałem,

Nim ostatecznie puściłem.

 

Szczerze mówiąc nie wykluczam,

Że tak mogło być faktycznie.

Ale kiedy człowiek tonie,

To nie działa się etycznie,

Tylko łapie za cokolwiek

I wyciąga szybko z wody.

Takie mogły być jedynie

Jej oburzenia powody.

 

Nie zapytałem jej jednak,

Czy byłbym dla niej uroczym,

Gdybym  nie zareagował

I zostawił bez pomocy?

Truskawki

Kilka latek już minęło,

Gdy synek był w drugiej klasie.

Wiele zabawnych rzeczy

Wydarzyło się w tym czasie.

 

Właśnie sobie przypomniałam

Śmieszną sytuację w sklepie.

Zaraz się okaże, czemu

Spamiętałam ją najlepiej.

 

Moja babcia była z nami.

To pani już mocno „wiekowa”,

Stojąc w kolejce do kasy

Odezwała się w te słowa:

„Kup dziecku te truskaweczki,

Niech skosztuje chociaż trochę.

Ja też ich bym troszkę zjadła.

Zrób nam, prosimy, radochę”.

 

Nie widziała dość dokładnie,

Że obok truskawek żywych

Leżały też „truskawkowe”,

Smakowe… prezerwatywy.

Sięgnęła po jedną paczkę

I trzymając ją jak zdobycz

Rzekła: „Kupmy jeszcze sobie

Po cukierku truskawkowym”!

Ponieważ słabo słyszała,

Powiedziałam jej donośnie,

Że to są prezerwatywy,

Na co ona jeszcze głośniej:

„O, to dla mnie już za późno,

A dla prawnuczka za wcześnie.

Tobie jednak, moja droga,

Proponować tego nie śmiem”.

Wesoła wdowa

Obok bloku, w którym mieszka

Moja babcia, stoi kościół.

To świątynia zabytkowa,

Których wiele jest w Zamościu.

 

Babcia od dwóch lat jest wdową.

Nie chciała się do nas przenieść.

Jest samowystarczalna, choć

Trzeba na Nią mieć baczenie.

Miewa szalone pomysły,

Lubi dobre towarzystwo,

Ale śluby w swym kościele

Ceni sobie ponad wszystko.

W każdą niedzielę w parafii

Słucha ślubnych zapowiedzi.

Gdy para „spadnie z ambony”,

Nie odpuści tej imprezy!

 

Właśnie jest sezon na śluby.

Babcia jest w swoim żywiole.

Musi w każdym uczestniczyć!

Czy to czasem nie jest chore?

Zawsze dobrze się ubiera

Stosownie do sytuacji.

Jest miłą, starszą już panią

Pełną uroku i gracji.

 

Byłoby to całkiem spoko,

Gdyby na tym poprzestała.

Ale Ona poszła dalej!

Na wesela się „wkręcała”!

Po ceremonii zaślubin

Weselnych gości pytała,

Czy może się z nimi zabrać,

Bo swego auta nie miała.

Mówiła, że jest daleką

Kuzynką … i tu niepewność,

Czy osoba, którą pyta,

Jest z tej rodziny na pewno.

 

Za każdym razem coś złego

Mogło się babci przydarzyć!

Na Jej szczęście taki numer

Udał się tylko dwa razy.

Sprawa wydała się wtedy,

Gdy babcia chciała się „wkręcić”

Na wesele znajomego.

Zakończyło się na chęci.

 

Do dzisiaj jestem mu wdzięczny,

Że nas zaraz powiadomił.

Mogła zdarzyć się tragedia,

Dobrze, że to tylko… komizm.