Reakcja

Mieszkam w „pogierkowskim” bloku

OWT z płyt betonowych.

Nie mam szans na nowe lokum.

Mam swój wiek i swe choroby.

Potrzebny mi jest na starość

Spokój, bo cierpię na nerwy.

Niestety, cisza w tym bloku

Jest zakłócana bez przerwy.

 

Słychać wszystko, co sąsiedzi

Nie tylko najbliżsi robią.

Bardzo dokładnie rozróżniam,

Czy wiercą, kują lub skrobią.

Głośno słuchają muzyki,

Trzaskają drzwiami, oknami.

Nie wiem, którzy są ci głośni.

Nie wiem, którzy są nękani.

 

W piątek aż do trzeciej w nocy

Któryś sąsiad miał imprezę.

Zawsze, kiedy ktoś się bawi,

Ja bezsennie tylko leżę.

Dziś rano znów inny sąsiad

O siódmej włączył … wiertarkę.

Nie wytrzymałem i w końcu

Zgłosiłem w tej sprawie… skargę.

 

Administrator Osiedla

Porządek natychmiast zrobił:

Powiesił w widocznym miejscu

Regulamin Porządkowy!

Potrawka

Jadłam u babci potrawkę

O unikatowym smaku.

Poprosiłam więc o przepis

Na przyrządzenie przysmaku.

Babcia przyznała, że sama

Tej potrawy nie robiła,

Ale ją nabyła w sklepie

I troszeczkę doprawiła.

 

Pokazała mi też puszkę,

Żebym wiedziała na przyszłość,

Jaką konserwę mam kupić,

Aby danie smaczne wyszło.

 

A ja z babci poczęstunku

Wyciągnęłam wnioski takie:

– Babci trzeba okulisty,

Bo z widzeniem jest na bakier.

– Wybór babci zasługuje

Na absolutne poparcie,

Gdyż naprawdę bardzo smaczne

Jest puszkowe kocie żarcie!

Uprzejmość

Pracuję w sklepie spożywczym.

Dzisiaj znów jest starsza pani,

Którą często widzę w sklepie.

Lecz dziś przyszła z pretensjami!

Zarzuciła mi przy ludziach,

Że: – oszukałam ją wczoraj

Wydając za mało reszty;

To fakt i sprawa bezsporna!

       – Naciągnęłam ją bezczelnie

O calutkie dziesięć groszy.

Jak innym nie wydam „dyszki”,

Zarobię na tym kokosy!

Mimo tego, że ja wczoraj

Miałam dzień wolny od pracy

Oddałam jej całą „ kwotę”,

A ona mnie dalej straszy:

„Nie kłam mi w oczy, smarkulo

I nie rób ze mnie wariatki!

Ja wiem, kto mnie obsługiwał.

To ciebie wsadzą za kratki!

Jak chcesz, gówniaro, dorabiać,

To na ulicy jest sposób…”!

Taka jest „uprzejmość” starszych,

Mocno schorowanych osób.

Nie przejmuj się…

Opiekowałem się wnusiem.

Miał u mnie zostać na nockę.

Bez problemów zjadł kolację.

Potem  było gorzej troszkę,

Bo za żadne skarby świata

Nie chciał przed snem umyć zębów.

Próbowałem go nakłonić

Spokojnie, bez zbędnych nerwów.

 

Opowiedziałem, że ja też

Nie zawsze dbałem o zęby.

Teraz cierpię, bo mnie bolą

I płacę za dawne błędy.

 

Wtedy wnuczek mnie zapytał:

„Po co dziadziu dbasz o siebie?

Przecież już bardzo niedługo

Połączysz się z babcią w niebie”.

„Skąd u ciebie taki pomysł”?

Zapytałem chłopca; – dodał:

„Rodzice tak mi wciąż mówią

I mam się tym nie przejmować”.

Wzór

Pokłóciłam się z sąsiadką

Która mieszka w domku obok.

Dodam, że jest religijną,

Bardzo wierzącą osobą.

Codziennie ją obserwuję,

Jak wraca rano z kościoła.

Mieszka sama. Nie myślałam,

Że kiedyś poznać ją zdołam.

 

Niedawno kobiety w Polsce

Ogłosiły czarny protest.

Ona w białe prześcieradło

Przybrała balkon i płotek.

 

Właśnie w tym dniu do mnie przyszła

Z pretensją, że w moim domu

„Drze się bachor”, a jej trzeba

Na stare lata spokoju!

Jej dzieciaki były karne,

Tak dobrze je wychowała.

Jak krzyknęła na nie „cisza”,

To nawet muchę słyszała.

A nie tak jak teraz. Bachor,

Chociaż nawet ma medalik,

To tak drze się w niebogłosy,

Jakby skórę mu ściągali.

 

A te matki takie młode,

Co to mają siano w głowie,

Chcą mieć tylko „dobre seksy”

No i tego są efekty!

Za rozmnażanie się biorą,

Chociaż nawet nie są żoną”!

 

No i poszła, a właściwie

Zamknęłam jej drzwi przed nosem.

A potem „usiłowałam”

Dosyć podniesionym głosem

Wyjaśnić to oseskowi,

Że jak mówię „cisza, Mała”!

Ma być, jakbym makiem siała.

 

Nie słyszała tego Córcia,

Bo w łóżeczku smacznie spała.

 

Pieprzna humoreska

Jestem za, a nawet przeciw

Żeby dzieci miały dzieci.

Bo marzeniem każdej matki

Jest, by pełnić rolę babki.

A wiadomym jest, że babka

To dla swego wnuczka, wnusi

Jest mamusią ich mamusi.

 

Jak to miło jest, gdy wnusia

Urodzi dziadkom prawnusia.

Jeszcze milej, zdaniem dziadka,

Gdy się trafi wnusi wpadka.

Bo wtedy, ten zwykły dziadek

Ważniejszy jest, bo… pradziadek.

 

Dziadkom słoneczko zaświeci

Wtedy, gdy dzieci ich dzieci

Urodzą swoje potomstwo.

Wtedy poczują się bosko,

Bo praprzodkiem ich uczynią,

Byle…  przed śmierci godziną.

Prababcia, no i pradziadek,

To wyjątki są w rodzinie.

Dziadka poznasz po łysinie,

Babcia znów ma lico blade.

 

Kiedy młodzi mają dzieci,

To już w trzecim pokoleniu

Po cudownym rozmnożeniu

Pełno prawnucząt – berbeci.

 

Ale ja już nie doczekam,

Bo jestem dziś starym knotem

I wrakiem tego człowieka,

Co to za późno rozpoczął

Tę życiodajną… robotę.

Pytanie

Regularnie na siłowni

Ćwiczę już ponad pięć lat.

Mam sylwetkę, zdrowe ciało.

Nie powiem, że jestem „kark”.

 

Dziś wieczorem po treningu,

Gdy już wracałem do domu,

Spostrzegłem, że zapomniałem

Zegarka i telefonu.

Widziałem, że nieopodal

Siedział pan z fajeczką w dłoni.

Był zadbany, rozluźniony.

Miał już siwiznę na skroni.

 

Podszedłem i zapytałem:

„Czy zegarek ma pan może”?

Spojrzał na mnie niespokojnie,

A w oczach widziałem grozę.

Bez słowa podwinął rękaw.

Zdjął zegarek i go rzucił.

Wstał i uciekł. Mimo wołań

On nawet się nie odwrócił…

Jak w bajce…

Studiuję weterynarię.

Właśnie odbywam praktykę.

Każdego dnia coś nowego

Widzę i pracuję przy tem.

Dziś przyszła babunia z suczką

Ubraną w psią sukienusię.

Jest czerwiec, trzydzieści stopni,

A suczka w takim „luksusie”!

To papillon, więc futerka

Dosyć dużo ma na grzbiecie.

Przez to wydaje się tęga.

 

Lekarz każe zdjąć sukienkę,

Żeby przebadać pacjentkę.

Babcia odmawia, bo suczka

Będzie się wstydziła przecież!

Poprosiła, żebym wyszła,

Wtedy będzie mała suczka

Troszeczkę mniej skrępowana

I pozwoli dotknąć brzuszka.

 

Badanie psa się odbyło.

Piesek cierpiał na niestrawność.

Był wyraźnie przekarmiony.

Widać, że biegał dość dawno.

 

Troszkę dziwna sytuacja,

Jednak zbyt długo nie trwała.

W końcu ekscentryczna babcia

Rzeczywiście oszalała

Wtedy, kiedy weterynarz

Usiłował jej tłumaczyć,

Że:               – w lecie jest zbyt gorąco,

By pieskowi „wkładać gacie”.

                              – Psom niepotrzebne ubranka,

Bo to dla nich bardzo groźne.

                          – Szczególnie zaś papillony

Trzeba traktować ostrożnie,

Bo w ich futerku insekty

Zalęgną się dużą chmarą.

Stąd choroby, uczulenia.

Piesek będzie ich ofiarą!

 

I to był początek kłótni.

Babcię poniosła ambicja.

Złapała suczkę za ciuszki

I szybciej nim weszła, wyszła.

 

Nazwała nas rzeźnikami

I oprawcami zwierzątek.

Nie mamy nic miłosierdzia

Dla tych małych niebożątek!

 

Umieściła swoją psinę

W „przedpotopowym” wózeczku,

Który przed wieloma laty

Służył niejednemu dziecku.

 

Tak jak się u nas zjawiła,

Bardzo szybko odjechała.

Czy może w innej lecznicy

Pomocy będzie szukała?

Matka jest…

Moja matka, kiedy może,

Że złością mi wypomina,

Że jej porażki życiowe

To jedynie moja wina.

Nienawidzi mnie, bo jestem

„Owocem” młodzieńczej wpadki

Z nieznanym bliżej chłopakiem

Podczas jedynej ich randki.

 

Straciła przeze mnie wszystkie

Szanse na porządne życie.

Gdyby mogła, to tą ciążę

Usunęłaby gdzieś skrycie.

Ale nie zrobiła tego

Z tego względu, że jej mama

Obiecała, że nie będzie

Zostawiona z dzieckiem sama.

 

Rzeczywiście babcia z dziadkiem

Wychowali mnie bez matki,

Bo na mnie nie mogła patrzeć.

Na mój widok „miała drgawki”!

Choć Im się nie przelewało

Dali mi wszystko, co mogli.

Po mojej maturze jednak

Po kolei zaniemogli.

Zostałam sama jak palec.

Skończyłam studia, mam pracę.

Mam samochód dobrej marki,

A od roku nawet daczę.

 

Nagle znalazła się … matka.

Nigdy nie przypuszczałam, że

Ja, dwudziestopięciolatka,

Kiedykolwiek ją zobaczę!

Poza tym, że mnie rodziła,

Absolutnie nie wiedziała,

Co się działo przez te lata.

Przecież mogła, lecz nie chciała!

 

Teraz właśnie ta zakała

Bardzo przewrotnie uznała,

Że nie miałabym niczego,

Gdyby mnie nie urodziła.

I ona właśnie dlatego

Żąda ode mnie wypłaty

„Stypendium rodzicielskiego”.

To ma być zapłata za trud,

Który ona ponosiła,

Kiedy to przez długie lata

Samotną matką mi była.

…No i teraz to że żyję,

Ze złością mi wypomina…

Zastępstwo

Moja babcia ma problemy.

Nie zdrowotne, ale z dziadkiem.

Prosiła mnie, żebym przyszła

Nieoficjalnie, ukradkiem.

Ona wie, że zawsze na mnie

W każdej sprawie może liczyć.

Myślałam, że dziadek chory

I chowa to w tajemnicy.

 

Pojechałam jak najszybciej.

Ciężko mi, bo jestem w ciąży.

Lecz ze względu na stan dziadka

Spieszyłam się, żeby… zdążyć.

 

Kiedy się powitałyśmy,

Babcia poruszyła sedno.

„Wnusiu jesteś w drugiej ciąży,

Więc doradzisz mi na pewno:

„Pewnie swemu już nie dajesz,

To podpowiedz, co mam zrobić,

Żebym nie musiała dawać

Twemu staremu dziadkowi.

Po dwudziestu latach przerwy

Znowu czuje w sobie chcicę,

A ja już nie mam ochoty

Otwierać mu moich „drzwiczek”.

Podawałam mu tabletki.

Śpi po nich, lecz gdy się budzi,

To znowu mi o tych świństwach

Nad uchem ciągle marudzi.

Poszukaj w tych internetach

Co mu podać, by mnie nie chciał,

I, (wybacz mi Panie Boże),

Do innej kobiety chęć miał”.

 

Byłam wprost zaszokowana

Zwierzeniami mojej babci.

Nie wiedziałam, czy powinnam

Pełnić rolę jej doradcy.

Z dziadkiem o tym nie mówiłam.

Nie wiem czy zażywa wiagrę,

Wiem, że lepiej jest się kochać,

Niźli cierpieć na podagrę.

 

Z drugiej strony jestem w szoku,

Że babcia, tak religijna,

Chciała, by ją zastąpiła

Kobieta zupełnie inna!