„Stręczycielka”

Mam faceta od pół roku.

Uczęszczam na studia dzienne.

Nie mam nazbyt wiele kasy,

Stypendia nie są nadmierne.

 

Dlatego dorabiam sobie

Zleceniami dorywczymi

Jako kelnerka, barmanka,

Niania, wychowawczyni…

 

Mam nawet stałą klientkę.

Jej dziećmi się opiekuję.

Zawsze do mnie dzwoni wcześniej,

Czy ja czasem dysponuję.

 

W końcu sobie skojarzyłam,

Że kiedy dzwoni, to ciągle

Mój facet ma „deal” z kumplami,

Którego nie może odwlec.

 

Po kilkukrotnej powtórce

Przejrzałam jego telefon,

Chociaż nigdy do tej pory

Nie stosowałam tych metod.

 

Znalazłam w nim SMS-y.

Gdy jej dzieci pilnowałam,

To ona z moim chłopakiem

Bezczelnie się umawiała.

 

Za miłość z moim facetem

Ona właśnie mi płaciła.

Dzieci – to bezczelny wybieg,

Żebym z mieszkania „wybyła”.

 

Wyszło na to, że formalnie

Właśnie jestem burdelmamą.

Biorę kasę od kobiety

Za seks z osobą kochaną.

 

Nawet łóżko udostępniam,

Wychodzę, by nie przeszkadzać.

Więcej mi się na ten temat

Nie chce pisać ani gadać…

 

Dobra we wszystkim

Mam ambitną narzeczoną.

Teraz jest panią inżynier.

Ale kiedy studiowała,

Żyła w okropnym reżymie.

 

Nie dlatego, że ktoś na nią

Wpływał, albo wymagał coś.

Ona, na swe możliwości,

Obowiązków brała dość.

 

W czasie swych studiów technicznych

Pomimo zajęć nawału

Miała stałe zatrudnienie;

Ciągła praca, to Jej nałóg!

 

Jej ambicja wymuszała,

Żeby niezależną była,

Bo Ją ze mną nie mamona,

Ale miłość połączyła.

 

Zluzowała trochę wtedy,

Gdy była już tak wymęczona,

Że zasnęła na wykładzie

Wcale tego nieświadoma.

 

Nikt jej nie budził nawet wtedy

Gdy skończyły się wykłady.

Przespała ponad sześć godzin!

I to był powód do… sławy!

 

Bo do dzisiaj jest legendą

Na Warszawskiej Polibudzie,

Choć minęło kilka latek

Pamiętają o Niej ludzie.

 

 

Afrodyzjak

Na pierwszym semestrze studiów

Nie opuszczałem wykładów.

Tak robili wszyscy, którzy

Nie znali jeszcze… układów.

 

Z własnej praktyki wiem teraz,

Że zorganizowane grupy

Wyznaczały swych dyżurnych,

By siedziały jak te…d**y

I notowały dokładnie,

Co  z ust wykładowcy padnie.

 

Potem to wszystko przed sesją

Było skrzętnie skserowane

I wszystkim członkom tej grupy

W formie „notatek” dawane.

 

Teraz jednak w auli było

Ciasno, jak w basenie w upał.

Zawsze przed wykładem trzeba

Wolnego miejsca… poszukać.

 

Znalazłem szczęśliwie miejsce

Pierwsze z brzegu w czwartym rzędzie.

Raptem przysiadła się Ona.

Czy nie za ciasno nam będzie?

 

Zerknąłem… fajna, wytrzymam.

Nim profesor zaczął wykład,

Ona cicho powiedziała:

„Przepraszam cię, bo nie zwykłam

Pchać się tam, gdzie nie powinnam,

Ale dziś coś źle się czuję

I po chamsku w cudze miejsce

Bez pardonu się pakuję”.

 

Wyjaśniła zaraz potem,

Że ma zapalenie gardła

I ziołowymi „dragami”

Osobowość jej prześmiardła.

 

Zaczęła grzebać w swej torbie.

Wtedy ten zapach poczułem.

Powiedziałem, że faktycznie

Zajechało mi… brokułem.

 

Zarumieniona ze wstydu

Popatrzyła w moją stronę…

W taki oto dziwny sposób

Poznałem swą przyszłą Żonę.

 

Kartkówka

Ostatnio niespodziewanie

Pisałam kartkówkę z matmy.

Pani szybko dyktowała

Niczym doświadczony rachmistrz.

 

Mimo tego wszystko dobrze

Zdążyłam jednak napisać.

Wiem to, bo ma koleżanka

Także miała wynik ten sam.

 

Kilka osób z naszej klasy

Dostało „niedostatecznie”.

Czemu o tym opowiadam?

Wyjaśnienie jest konieczne!

 

Jestem w pierwszej licealnej.

A to cały osąd zmienia,

Bo kartkówka była tylko

W ramach… tabliczki mnożenia!

 

Sprawdzian

Kolega z klasy chorował

Przez trzy tygodnie z okładem,

Więc był ze wszystkim do tyłu,

A tylko miesiąc do świadectw.

 

W czasie swej nieobecności

Nie pisał żadnych kartkówek.

A więc nie miał żadnych stopni.

Wystawiono go na próbę:

Bo zamiast kilku sprawdzianów,

Których nie pisał w chorobie,

Będzie przepytany ustnie –

Stać go na dobrą odpowiedź.

 

Powiedziałam Mu, że jeśli

Czegoś tam nie będzie wiedział,

Niech improwizuje na głos.

To ma być dobra strategia!

 

Lecz biedak się zestresował,

Bo presja była olbrzymia.

Zaniemówił przy pytaniu

O  rozrywki dawnych Rzymian.

A wymienić ich miał trzy.

Już po „Colosseum” umilkł.

Skończyły mu się pomysły.

Nagle wykrzyknął radośnie:

„To łaźnia i dom publiczny”!

 

Klasa mocno się starała,

Żeby powagę zachować.

Nauczycielkę dobiło,

Gdy usłyszała te słowa.

 

Mruknęła, może zbyt głośno,

Po siedmiu godzinach lekcji,

Że w tym momencie nawet tam

Mogłaby być bez obiekcji,

Byleby tylko nie z nami –

Nieznośnymi urwisami!

Przeznaczenie?

W naszej pierwszej licealnej

Jest kilku fajnych chłopaków.

Jeden z nich mi się podoba,

Lecz nie daje żadnych znaków.

 

A ja tylko o nim myślę.

Wstyd prosto w oczy zagadać,

A email-a  napisać wprost

Także jakoś nie wypada.

 

Kiedyś na informatyce

Pracowaliśmy z programem,

Którego nie posiadałam.

Na jutro z niczym zostanę.

 

Nie miałam wyjścia i musiałam

Prosić Jego, by pozwolił

Wziąć Jego pendrive z programem,

By wieczorem się podszkolić.

 

Zgodził się. W domu stwierdziłam,

Że na „penie” miejsce wolne,

Więc dograłam Mu „przypadkiem”

Moje fotki, te „frywolne”.

 

Nie przewidziałam, że jutro

Zamiast zabrać go do domu,

On tego pena  pożyczy

Zupełnie innemu komuś.

 

A ten chłopak mnie rozpoznał

I powiedział, że zobaczył

Coś, co nie było dla niego.

Nie chciałam Mu się tłumaczyć.

 

Chłopak jednak był w porządku

I na mą prośbę skasował

Wszystkie te moje wygłupy.

Bardzo mi zaimponował.

 

Popatrzył na mnie uważnie

I czerwieniąc się na twarzy

Wyznał mi, że już od dawna

O spotkaniu ze mną marzy.

Bo chociaż w klasie jest kilka

Fajnych i miłych panienek,

To ja jemu wpadłam w oko…

Czyżby to jest przeznaczenie?

 

 

 

 

Studniówka

Niedawno miałam studniówkę.

Wszystko było idealnie:

Tańce, humor, atmosfera,

Lecz skończyło się fatalnie.

 

Gdy siedziałam w toalecie,

Usłyszałam dziewczyn głosy

Narzekające, że Izki

Mają już serdecznie dosyć.

 

Że „ Iza to głupia suka”,

Że „wstyd się z nią pokazywać”,

Że „żałują, iż nie zdechła

Przed studniówką, ta parszywa”.

Że „gdyby mogły, to zaraz

Chętnie by ją za**bały”…

Dalszych cytatów oszczędzę,

Też mi się nie podobały.

 

Nie wzięłam tego do siebie,

Choć też mam na imię Izka,

Bo nie rozpoznałam głosów,

Mimo że słuchałam z bliska.

 

Jednak trochę się spłoszyłam,

Minął mi studniówki luzik.

Chciałam wyjść, ale zostałam,

Duma nie  dawała stchórzyć.

 

Poszłam z chłopakiem na parkiet.

Ktoś „niechcący” w czasie tańca

Kopnął mnie boleśnie w kostkę,

A w plecy rąbnął szturchańca!

 

Chyba jednak w toalecie

To o mnie mówiły: „suka”.

Widocznie ktoś, nie wiem czemu,

Zwady ze mną pilnie szuka.

 

Postawiłem…

Dawno, bardzo dawno temu

Uczyłem fizyki w szkole.

W klasie przedmaturalnej

Był jeden nieznośny koleś.

 

Co i rusz się odwracał do

Siedzących za nim panienek,

Jakby się do nich zalecał…

W końcu miałem dość tych scenek.

 

Nie mogłem już znieść tych głupot

I nie myśląc nazbyt wiele

Zwróciłem się do podrywacza

Z takim „gorącym” apelem:

 

„Romciu, chłopaku narwany,

Dam ci malutką przestrogę:

One lachy nie postawią,

A ja, owszem, zawsze mogę”.

 

Nastąpiła głucha cisza.

Dla mnie dziwne, że nikt nigdy

Do tematu już nie wrócił;

Romek też się przestał mizdrzyć.

 

A „lachę” mu postawiłem

Znacznie szybciej niż myślałem.

Podczas najbliższej klasówki

Na ściąganiu go złapałem!

Mat-biol?

W jednej ze szkół podstawowych.

Nauczam matematyki.

Staram się, by moja praca

Dawała dobre wyniki.

 

Dlatego próbuję łączyć

Myślenie matematyczne

Z tym, co już do nich przemawia

Pojęciowo lub fizycznie.

 

Zrobiłam dzieciom kartkówkę.

Podyktowałam zadanie

O kurkach oraz zajączkach,

Które trzymano na farmie.

 

Trzeba było zliczyć kurki

Znając ilość nóg zwierzęcych

Oraz liczbę wszystkich uszek,

Dla ułatwienia, zajęczych.

 

Dałam dzieciom kwadrans na to,

By rozwiązały zadanie.

Zadań jeszcze nie sprawdzałam.

Co innego miałam w planie.

 

Dzisiaj w czasie dużej przerwy

Czekali na mnie rodzice

Jednego chłopczyka z klasy

W sprawie „kartkowych” obliczeń.

 

Zarzucili mi złą wolę,

Gdyż „na parodię zakrawa

Jakieś głupie części zwierząt

Do liczenia dzieciom dawać.

Bo niby skąd mają wiedzieć,

Jak w życiu nie byli w wiosce,

Ile nóg i ile uszek

Ma jakiś wsiowy zajączek”!

 

Wyrywna

Jako ratownik medyczny

Często-gęsto w ramach „zleceń”

Mam dyżury na imprezach,

Gdzie dzieją się różne hece.

 

Ostatnio pijany chłopak,

By mieć znacznie lepszy widok,

Właził  na słup z głośnikami,

Kiedy śpiewał jego idol.

 

Oczywiście spadł z wysoka

Waląc czerepem o ziemię.

Mimo wszystko to miał szczęście,

Że nie uderzył się w ciemię.

 

Żeby jednak się upewnić,

Czy nie ma mózgu wstrząśnienia,

Zadawałem rutynowe

Pytania dla wyjaśnienia:

 

– Twoje imię i nazwisko?

– Jaki miesiąc mamy teraz?

– Na jaki koncert przyszedłeś?

Et cetera, et cetera…

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

Bo na każde zapytanie

Wyłącznie Jego dziewczyna

Znała odpowiedź. Na pamięć!

 

Niepytana, zawsze pierwsza

Spieszyła się z odpowiedzią

Nie wiedząc, że tym wyrządza

Jemu „przysługę niedźwiedzią”!

 

Po ponowieniu tych pytań,

Jednak trochę w innej formie,

Oceniłem, że ofiara

Zachowuje się przytomnie.

 

Tak. Dobrze podejrzewacie

Osądzając po uczynkach.

Potwierdzam Wasze domysły.

Ta dziewczyna to… blondynka!