Dramat

Nie wiem czemu, ale zwykle

Oglądam filmy, nie sztuki.

Częściej więc chodzę do kina,

U „Melpomeny” mam luki.

 

Na urodziny dostałem

Do teatru dwa bilety.

Poszliśmy oboje z Żoną.

Były żarty, nawet śmiechy

Dotąd, gdy w drugiej odsłonie

Upadła jedna z aktorek

Tak, że jej bucik na szpilce

Ewolucje  zrobił spore:

 

Wykopała go ze sceny

Na widownie prosto do nas

Tak, że leciał pobzykując

Jak jakiś olbrzymi… komar!

 

Dostałem nim prościutko w twarz!

Żona się ze mnie wciąż zgrywa,

Że znajomość z „Melpomeną”

Jest dla  mnie bardzo… szkodliwa.

 

 

Karta wspomnień

Dostałam na urodziny

Piękny prezencik od syna.

To bilet na pierwszy koncert

Trasy, którą dziś zaczyna

W naszym mieście gwiazda rocka

Może trochę zapomniana,

Ale dla mnie mimo wieku

Wciąż słuchana i… kochana.

 

Ja chciałam iść na ten koncert.

Długo się zastanawiałam,

Czy kupić drogie bilety,

Jednak z nich zrezygnowałam.

 

Sama wychowuję syna.

Nie przelewa nam się nazbyt.

Mimo wszystko żałowałam

Forsy dla byłej już Gwiazdy.

 

Czar prysł, kiedy się wydało

Że syn „pożyczył” ode mnie

Moją kartę kredytową,

Żeby „zrobić mi przyjemnie”.

 

Nią zapłacił za bilety,

Bo chciał, by właśnie ten bilet

Przywołał w moich wspomnieniach

Dawno zapomniane chwile.

 

Zrozumiałam , że chciał dobrze.

Nie miałam o to pretensji.

Trudno jednak będzie przetrwać

Do… następnej mojej pensji.

 

 

Zmalowali…

Lubię malować z pamięci.

Zwykle siedzę w domu sobie

I przenoszę na blejtramę

Sytuację, postać, obiekt.

 

Czyli to, co pamiętałam.

A jak pamięć zawodziła

Często sięgałam po fotki.

Ta metoda się sprawdziła.

 

Kiedyś coś mnie podkusiło

I umyśliłam wyjść w plener.

Wiosenna pogoda była.

Słońce to twórczy element.

 

Poszłam do parku, bo blisko.

Znalazłam czynną fontannę.

Przy niej drzewa, krzewy, kwiaty:

Jakbym widziała „Zuzannę”!

 

Piękny motyw: Ona w parku

Przy fontannie siedzi skromnie.

Fontannę zaraz skopiuję,

Zuzanna? Podobna do mnie!

 

Usiadłam na wprost fontanny.

Za ławeczką szemrze… strumyk.

Woda z obydwu stron płynie.

To uspokaja mój umysł.

 

Przez kilka godzin w spokoju

Malowałam swoje dzieło,

Gdy nagle dwóch chuliganów

Nie wiadomo skąd się wzięło.

 

Jak mnie tylko zobaczyli,

Zaczęli się do mnie zbliżać.

Jeden z nich wyjął telefon

I rozpoczął mnie… nagrywać.

 

Przez cały czas rozmawiali,

Ale nic nie rozumiałam.

Ich rozmowa dla mych uszu

Była slangowa, niedbała.

 

Myślałam, że chcą zobaczyć

Moją twórczość „na gorąco”,

Ale nic bardziej mylnego.

Potraktowali mnie… kpiąco!

 

Wyszydzili moją pracę

Okrzykami – „to okropność”!

Ten młodszy głupio się śmiejąc

Z rozmachem w sztalugę kopnął.

 

Krzyczał młodzieńczym falsetem

„Prank, to był prank, to był prank!”

Znam te gadki, zrozumiałam.

Według niego to był żart!

 

Dla „żartu” zniszczył  wyniki

Mej kilkugodzinnej pracy.

Połamał kasztę z farbami

I jednocześnie zahaczył

O podmurówkę fontanny

I… cały animusz stracił.

 

Nie goniłam, gdy uciekli.

Zapamiętałam ich twarze.

Zgłoszę sprawę na Policję,

Za napaść Sąd ich ukarze.

 

 

 

Wężykiem…

Byłam ze swoim chłopakiem

Na festiwalu muzycznym.

To jest cykliczna impreza.

Ma swoich fanów rozlicznych.

 

Zawsze staram się pod sceną.

Zająć najlepszą „miejscówkę”.

Muszę tam być przed innymi,

A to oznacza… głodówkę.

 

Żeby poczekać na koncert

Trzeba z sobą mieć wałówkę,

Albo wcześniej zjeść. „Na zapas”

Pożarłam niejedną… parówkę!

 

Byłam syta, więc… czekałam

Razem ze swoim chłopakiem.

Pod sceną już coraz ciaśniej.

A ja czuję mdłości jakieś.

 

Po chwili czuję, że jeśli

Nie zdążę na czas do ustępu,

To będzie dramat totalny.

Nie będzie to zapach perfum!

 

Chłopak chwycił mnie za rękę

I drogę torował w tłumie.

Jakaś laska pomyślała,

Że to „wężyk” z ludzi sunie.

 

Uchwyciła mnie za rękę

I za nami podążyła

Wiele następnych „ogniwek”

W ten sam sposób dołączyła.

 

I takim oto sposobem

Do toi-toia mnie zholował

Łańcuch z „koncertowych” fanów,

Choć mnie leciało po nogach…

Delikatny…

Już na trzeciej naszej randce

Powiedziałam chłopakowi,

Że dorabiam też dorywczo

W pewnym Domu Pogrzebowym.

 

Ale podczas ceremonii

Nie chodzę jako asysta,

Tylko talentu używam

Jako… szczególna artystka.

 

Żeby sprawa między nami

Była absolutnie czysta,

Przyznałam się, że „chałturzę”

Tam jako… makijażystka.

 

Po tym moim wynurzeniu

On też na szczerość się zdobył

I przyznał się, że ma żonę,

A i dzieci się dorobił.

 

Powiedział też, że docenia

Me zdolności artystyczne,

Lecz nie może mnie spotykać,

Bo to dlań jest… zbyt drastyczne!

 

 

Nie przerwała…

Moja babcia lubi czytać.

Przez całe swe długie życie

Kupowała mnóstwo książek.

Ostatnim babci  odkryciem

Była wzięta fantastyka!

Wszystko czytała, a potem

Znów wracała do lektury

Wcześniej przeczytanych „strofek”.

 

W miarę swoich możliwości

Regularnie „podrzucałam”

Coraz to nowsze pozycje,

A Ona wszystko… czytała!

 

Na Jej piękny Jubileusz

Dziewięćdziesięciu Lat Życia

Kupiłam prezent: „Wiedźmina”,

Dla mnie trudny do „przebicia”

Pakiet ośmiu tomów sagi.

Ona, zamiast się ucieszyć,

Obraziła się, że przecież

Ta „cegła” to nie notesik

I nie zdąży jej przeczytać,

Bo umrze ze starości wpierw …

 

Przeczytała w dwa tygodnie!

Jednym ciurkiem. Prawie bez przerw!!!

 

Heretyk?

Znana mi jest religijność

Społeczności w wiejskich gminach.

Niestety, nietolerancja

Dla „tych innych” jest olbrzymia.

 

Śmiałem się z tego, że kiedyś

Ktoś poważnie kogoś pobił

Za to tylko, że rozmawiał

Z wyznawcą Świadków Jehowy.

 

Od niedzieli się nie śmieję,

Bo to mnie też dosięgnęło.

Myłem swe auto przed blokiem,

No i wtedy się zaczęło.

 

By mi było trochę raźniej,

Zawsze nastawiam muzykę.

Że uwielbiam hip-hopową,

Włączyłem „Paktofonikę ”[1].

 

Na płytce miałem ich przebój –

„Jestem Bogiem”- jego tytuł.

Znałem słowa, więc nuciłem

Tylko dla siebie, po cichu.

 

W tym czasie z sąsiedniej klatki

Wychodziły dwie sąsiadki

Do kościoła mszę świętą.

Na twarzach miały… zawziętość.

 

Krzywo na mnie spoglądały,

Lecz nie kojarzyłem wtedy

O co mogło paniom chodzić.

Dziś wiem, że o moje „śpiewy”.

 

Następnego dnia, gdy rano

Chciałem wsiąść do samochodu,

Na drzwiczkach widniała rysa

Ciągnąca się już od przodu.

 

Opony poprzebijane,

A do przedniej jakiś kretyn

Przyszpilił trzema gwoździami

Kartkę z napisem „HERETYK”.

 

Tekst utworu znam na pamięć.

Nie ma nic wspólnego z Bogiem,

Tylko wulgaryzmy znane

I powszechnie używane.

 

 

 

[1] Paktofonika – śląski zespół hip-hopowy 1998-2003

Bolesna sztuka

Klientka podczas zabiegu

Zaczęła nagle mnie besztać,

Że jestem niedouczony

I muszę natychmiast… przestać!

 

Wyrządzam jej okropny ból

Prawie nie do wytrzymania

Mam się skupić podczas pracy,

Czy ją zamęczyć mam zamiar?

 

Długo musiałem tłumaczyć

Na czym dokładnie polega

Wykonanie tatuażu

I praca przy tych zabiegach.

 

Przekonałem ją, że dziara

Na jej ręku piękna będzie,

Ale bez bólu, niestety,

Dziaranie się nie obejdzie.

Cicciolina?

Filmy porno to ta „sztuka”,

Gdzie niepotrzebna bielizna,

Lecz najbardziej pożądana

Jest autentyczna golizna.

 

Gwiazda filmów dla dorosłych,

Gdy brała udział w castingach,

Ku zadziwieniu komisji

Zawsze przychodziła w stringach.

Próbują zgadnąć jurorzy,

Dlaczego tak atrakcyjna

I pełna wdzięku dziewczyna

Może być tak pruderyjna.

 

W końcu o to zapytali

Głosami pełnymi troski.

Odpowiedź wprost otrzymali:

Chronię swój warsztat aktorski

I skrywam swoje talenty.

Na planie filmowym pokażę

Mój najcenniejszy autentyk,

Lecz za odpowiednią… gażę.