Branie

Moja „kochana” mamunia

Wparowała nam do domu

Bez najmniejszej zapowiedzi

Nie po to, żeby nam pomóc,

Ale by „posiedzieć z nami

Przy kawce choćby przez kwadrans

I pogadać o rodzinie

Spokojnie, bez żadnych zadrażń”.

 

Powiedziała, że nie chciała

Na bezduszność się narazić

I nie wstąpić choć na chwilkę,

Bo mogłaby nas… obrazić.

 

Gdybyśmy się dowiedzieli,

Że  w tej okolicy była,

To za złe byśmy jej mieli

To, że nas nie odwiedziła.

 

Potem siedziała przez bite

Trzy godziny żeby „spytać”,

Czy czasem pomiędzy nami

Coś niebezpiecznie nie zgrzyta.

 

Przecież od przeszło pół roku

Jesteśmy w stanie małżeńskim

Nie licząc życia „na łapę”

W dosyć długim… narzeczeństwie.

 

Obowiązkiem każdej żony

Jest danie „nowego życia”.

Tu zerknęła na syneczka:

„Oj lichy z Ciebie kobiciarz”!

 

Potem wzięła mnie pod ramię

I tak, by jej syn nie słyszał,

Orzekła, że to przeze mnie,

Bo ja jestem „baba licha”!

 

Każda mężatka powinna

Kusić swojego mężczyznę,

Żeby w łóżku, „jak Bóg każe”,

Odrabiał „swoją pańszczyznę”.

Taka właśnie jest instrukcja,

Co od swej matki dostała:

Dzięki niej „powiła” synka,

Z którym to ja będę spała.

 

Tę perorę zakończyła

Pouczeniem tylko dla mnie:

„Atak na jego plemniki

Przygotuj bardzo starannie.

Gdy chcesz, by Twoja macica

Nie była pusta jak bęben,

Pomaluj usta i oczy.

Wtedy „branie” będzie pewne”.

 

 

 

Ale kino!

Do tej pory wszystkie filmy

Tylko w kinie oglądałam,

Ale teraz coraz częściej

Z chamstwem do czynienia miałam.

 

Tych prawdziwych kinomanów.

Coraz trudniej można spotkać.

Niedługo będzie to rzadkość

Jak wygrana w Totolotka!

Bo najczęściej na seanse

Przychodzą… popcornu głodni.

Gryzą go i komentują.

Siadałam daleko od nich.

Ale teraz jest ich tylu,

Że trudno mi znaleźć miejsce,

Gdzie odgłosy tych zachowań

Będą możliwie najmniejsze.

Zdecydowaliśmy z mężem,

Że z kina zrezygnujemy.

I projektor, by mieć kino,

Do domu sobie fundniemy.

 

Zakup był wręcz wyśmienity.

W czasie projekcji jest spokój.

Kawka, ciacho, duży obraz…

Sala kinowa – nasz pokój!!!

W oknach salonu roletki.

Komfort ma być tak jak w kinie.

Nawet najmniejszy szczególik

Sprzed oczu widza nie zginie.

 

Przez jakiś czas mój małżonek

Z cichym zamiarem się „nosił”,

I wreszcie na wspólny seans

Swoich rodziców zaprosił.

Przygotował na ten wieczór

Western, romans i kryminał,

Lecz teściowej nie pasował

Potrójny wybór Jej Syna.

Uparła się, że to ma być

Horror – tylko i wyłącznie…

Nikt nie chciał kłótni. Mieliśmy.

Może wreszcie coś Nią wstrząśnie?

 

W pewnej chwili była scena,

W której całkowicie, z nagła,

Nieoczekiwanie, naraz

W salonie ciemność zapadła.

Nawet kot, który wraz z nami

Uczestniczył w tym seansie,

Przestraszył się tej ciemnicy

I, jak byłby w jakimś transie,

Skoczył prosto na… teściową!

Tak ona się przestraszyła,

Że zarwała ciężki fotel,

Bo sama też tęga była.

 

Nie byłaby jednak sobą,

Gdyby mnie nie oskarżyła,

Że ja uknułam ten spisek

Teściowa

U teściów w dużym pokoju

Wisi bardzo duża fota

Małżonka i Jego „byłej”

W bogatej ramie ze „złota”.

 

Trzy lata temu zostałam

Drugą żoną  Kazimierza.

Zawsze, gdy u teściów jestem,

Ten widok we mnie „uderza”.

 

Przez cały trzyletni okres

Co upłynął od zaślubin,

Powtarzał mi do znudzenia,

Że pierwszej żony nie lubił,

Bo była złośliwą „jędzą”.

Lecz, o ile mi wiadomo,

To bardzo się przyjaźniła

Z moją obecną teściową.

 

Lecz przecież  męża z tą panią

Teraz nie łączy nic a nic!

Nie mogę pojąć, dlaczego

U teściów wisi „ta pani”.

 

Zawsze staram się unikać

Jakichkolwiek swarów, waśni.

Dziś jednak zmusiłam męża,

Żeby mi zaraz wyjaśnił

Dlaczego, choć tyle czasu

Jestem przecież Jego żoną,

Wciąż jeszcze starego zdjęcia

Na nasze nie zamieniono!

 

Dlaczego na to pozwala,

Żebym zawsze, gdy tam jestem,

Patrzyła na Jego „byłą”,

Przecież to dla mnie… bolesne!

 

Mąż zbył mnie tymi słowami:

„Daj spokój, bo wiesz to chyba,

Że mama przez całe życie

Dla wszystkich była złośliwa.

Ona przed Twoim przyjazdem

Wiesza je, bo szuka zwady,

A gdy już stąd wyjedziemy,

Zaraz chowa do szuflady”.

 

I teraz znów powiesiła,

By mnie wreszcie sprowokować.

Rozumiem, o co jej chodzi.

Wiem, że znów zacznie od nowa.

 

Lecz ta informacja jakoś

Wcale mnie nie pocieszyła.

Postanowiłam, że na złość

Będę starać się być… miła!

 

 

 

Nieśmiertelna

W przedszkolu mojego synka

Dzieci nie tylko się bawią.

Mają także pogadanki

Poświęcone ważnym sprawom.

 

Wczoraj synek się pochwalił,

Że wie o „zdrowym jedzonku”

Coś, co jest najważniejsze

Dla całej rodzinki w domku.

 

Dowiedział się właśnie o tym,

Że

im mam tłuszczyku więcej,

To jest dla mnie, no i innych –

Nawet starych – coraz lepsze.

Bo „ludź” im więcej ma tłuszczu,

Dłużej bez jedzenia żyje,

A potem, gdy ma już co jeść,

To znowu sobie przytyje.”

 

Pech zechciał, że właśnie dzisiaj

Teściowa ma urodziny.

Nasz synek to jest  dla Niej

Największy „Skarbuś” babciny.

 

Odśpiewaliśmy Jej „Sto lat”.

Wnuczek zawołał, że … „Mało,

Bo Babcia jest nieśmiertelna”…

Zanim Teściową zatkało,

Mały dorzucił te słowa:

„…i w dodatku taka tłusta,

 Że jej wystarczy tłuszczyku

Na buzi, brzuszku i nóżkach”.!

 

 

Deszyfrator

W prezencie od koleżanki

Dostałam na urodziny

Koszulkę z dużym numerem –

Taki urodzinowy image.

 

Mój rocznik to „osiem-siedem”.

Na tiszercie są te cyfry.

Na ich widok ma teściowa

Spytała „Co to za szyfry?

Czy to może Twoja waga?,

Bo nie obwód Twej „dupencji”.

Jestem pewna, że to tylko

Iloraz Twej inteligencji”!

 

Doświadczona

Kiedy urodziłam synka,

Mimo moich skrytych obaw,

Lecz przy akceptacji męża

„Nawiedziła” nas… teściowa!

Z moim mężem ustalili,

Że przyjedzie, aby nas wesprzeć,

Gdyż jest doświadczoną matką

I umie zająć się dzieckiem.

 

Ale po dwóch dniach rządzenia

I czepiania się o wszystko

Miałam jej serdecznie dosyć;

Szewskiej pasji byłam blisko!

 

Wstrzymując się przed najgorszym

W miarę grzecznie poprosiłam,

Żeby natychmiast, bez zwłoki

Do swego domu wróciła.

 

Mąż ponownie ją wybronił,

Bo… nam okazała serce.

Nie wyrzuci Jej jak śmiecia,

Ma przecież  dobre intencje.

 

Jednak wkrótce zmienił zdanie.

Gdy zastał… porządki w domu,

Które mama nam zrobiła.

Nie mówiąc o tym nikomu

Wyrzuciła ulubione

Słuchawki bezprzewodowe,

Bo… i tak nie miały kabli.

Powinien  był… kopić nowe!

Ale kiedy wypłukała

Pod prysznicem klawiaturę,

Ujrzałam, jak po raz pierwszy

Mąż nad sobą… nie panuje.

 

Od tego dnia jest spokój.

Mamy nie ma. Ja – mamusia

Razem z mężem, znaczy tatkiem,

Zgodnie „niańczymy” synusia.

Riposta

Moja mama nieustannie

Docinała mojej żonie.

Choć wciąż ją upominałem,

Nic nie docierało do niej.

Traktuje Ją jak typowa

Rodzinna zołza – teściowa.

Zawsze, w każdej sytuacji

Dla mej żony ma … złe słowa!

 

Z kolei moja małżonka

Spokojnie przyjmuje wszystko,

Bowiem z usposobienia jest

Typową introwertyczką.

Mimo, że ubolewała

Nad relacjami z mą mamą,

Nigdy się nie mogła zdobyć,

By jej swe żale wygarnąć.

 

Mówią starzy, mądrzy ludzie,

Że „woził wilk razy kilka”.

Zdarzyło się więc w końcu, że

Przyszła kolej też na „wilka”.

 

Miesiąc temu moja mama

Znów przygadała mej żonce,

Że można by ją pomylić

Z dzikim zwierzakiem na łące.

Powodem „za gęste włosy

I w dodatku pokręcone.

Taka „baranina – afro”

Nie przystoi żadnej żonie.

Takie futra jak jej włosy

Mają owce – merynosy”!

 

A że włosy dla są dla  kobiet

Bardzo ważnym atrybutem,

Coś w Niej pękło. Od tej chwili

Zniknęło „zwierzę” zaszczute!

 

Odpowiedziała spokojnie

Ważąc każde swoje słowo,

Ze jej

„babcia, mama ojca,

Była „kobietą zimową”.

Urodziłam się w Finlandii –

Prawie na samej północy

I właśnie po swoich przodkach

Mam tak piękne, grube włosy.

To one mi zapewniają

Dobrą ochronę przed zimnem”.

W naszym klimacie te sposoby

Bywają zupełnie inne”.

 

Po czym jeszcze tak dodała:

„A Ty masz słabiutkie włoski

I zachowujesz się tak jak

Hodowlane polskie… loszki!

Żeby bronić się przed zimnem,

Z radością ci to wyłuszczę :

Jedzą bez opamiętania

I pokrywają się tłuszczem”!

Teściowa wie?

W przypływie bezdennej nudy

Wpadłem na debilny pomysł,

By sześcioletniego synka

W ciuszki dziewczęce wystroić.

 

Potem, zupełnie dla zgrywów,

Miałem cholerną ochotę,

Żeby tak wystrojonemu

Zrobić „pamiątkową” fotę.

 

Już kończyłem Go ubierać,

Gdy nagle, niespodziewanie

Wpadła teściowa z wizytą

I… zaczęło się gadanie:

 

„Jak ty możesz swego synka

Już teraz odrzeć z męskości?

Chyba jesteś transwestytą

Bez żadnej męskiej godności”!

 

Przytuliła swego wnuczka

I zdjęła z Niego sukienkę.

Czy myślała, że w ten sposób

Zakończy Jego… udrękę?

 

Maluch, cieszył się z mojego

Pomysłu zamiany ciuszków.

Gdy Go babcia rozbierała,

Wołał „Ratuj mnie, tatuśku!

 

Do dzisiaj, choć mój Syneczek

Już rozpoczął „randkowanie”,

To teściowa ciągle jeszcze,

Ma o mnie niezmiennie zdanie:

 

Że jestem wciąż niestabilny

Emocjonalnie jak kiedyś,

Niepewny własnej płciowości

I powinienem się… leczyć!

 

Dobrze, że Żonka nie słucha

Tych opinii swojej matki.

Wie o tym, że bardzo kocham

Ją i wszystkie nasze… dziatki!

Prezent

Punkt Pakowania Prezentów

To miejsce, w którym pracuję.

Nie myślcie, że mój atrybut

To tylko papier i sznurek.

 

Przecież prezent to podarek

Z ważnej okazji dawany.

Wybór też nieprzypadkowy,

Ale zawsze przemyślany.

 

Spakowany być też musi

Nie wymyślnie, ekscentrycznie,

Ale z gustem, elegancko,

Estetycznie, artystycznie!

 

Przy niektórych zamówieniach,

Trzeba się sporo natrudzić.

I właśnie ja z koleżanką

Świadczymy takie usługi.

 

Ale dziś miałam przypadek

Wyjątkowy, wręcz niezwykły.

Przyszła dość młoda kobieta

Rozdrażniona, że aż iskrzy.

W ręku miała siatkę, a w niej

Figurkę. Porcelanową!

Rzuciła wszystko na ziemię.

Słychać było głośny łomot.

Jakby tego było mało

Podniosła to i ponownie

Bez chwili zastanowienia

Cisnęła jeszcze gwałtowniej.

 

Potem poddała mi wszystko

Bym ładnie opakowała.

Na mą pytającą minę

Tak mi to uzasadniała:

 

„To dla teściowej podarek.

Marzyła o tym przez lata.

Teraz, nawet jak pozlepia,

To będzie tylko atrapa”.

 

Nie mam słów, by skomentować

Maniery onej paniusi.

Lecz z zachowania wnoszę, że

Nieźle stukniętą być musi!

 

Depesza

Chłopak zerwał ze mną nagle

Przysyłając SMS-a

Tekstem suchym zwięzłym,

Jakby to była depesza.

 

Od razu mu oddzwoniłam

Pytając Go, co się dzieje.

Wydało się że autorem

Tego „newsa” to on nie jest.

 

Jego mama go wysłała,

Kiedy On by pod prysznicem.

Ona już wcześniej dla Niego

Wybrała inną „pannicę”

 

Chyba jednak miałam rację

Twierdząc, że przyszła teściowa

Za mną wcale nie przepada

I przeciw mnie wrednie knowa!