Bez pośpiechu

Mój mąż dostał propozycję

Pracy na kontrakcie w Anglii.

Ja byłam już wtedy ciąży,

Ale teściowa go nagli.

Obiecała, że w potrzebie

Zawiezie mnie do porodu.

Da mi kompletną opiekę

I nie sprawi nam zawodu.

 

Mąż pojechał, ja zostałam.

Na poród czekam spokojna.

Na cztery dni przed terminem,

Gdy pora była wieczorna,

Poczułam bolesne skórcze.

Przyczyna była bezsporna.

Zadzwoniłam do teściowej

Mówiąc, że już się zaczęło.

Że mam bóle porodowe,

Że aż mnie w krzyżu pogięło.

 

„Kochana mama” odparła,

Żebym nie panikowała,

Bo właśnie ogląda serial,

Na który tydzień czekała

I chce go widzieć do końca.

A pośpiech tylko potrzebny

Jest przy wyłapywaniu pcheł

Albo… oddawaniu stolca!

Nasz wybór

Razem z moim narzeczonym

Zostaliśmy zaproszeni

Przez moją przyszłą teściową

Na wyprawę w rejon Pienin.

Ona jest teraz najstarszą

Osobą z obydwu rodzin.

Moi rodzice pomarli.

Wcześnie zmarł też jego rodzic.

 

Ona wyjazd wymyśliła

I opłaciła w całości,

Żebyśmy tam mogli razem

“Tworzyć rodzinne wartości”.

 

Gdy już byliśmy w schronisku,

Wzięła karty magnetyczne

I z dosyć dziwnym uśmieszkiem

Przekazała nam wytyczne:

Ona weźmie pokój z synem,

A mnie zostawi „jedynkę”.

Nie pozwoli nam przed ślubem

Zostać samym choć przez chwilkę.

 

Wymyśliła nam tą próbę,

Byśmy czasem nie zgrzeszyli

I do ślubu przed ołtarzem

W niewinności się stawili.

 

Tutaj muszę jeszcze dodać,

Że z Markiem, moim facetem,

Jestem ponad dziesięć lat.

On ze mnie zrobił kobietę.

Znamy się od podstawówki.

Wierzymy w dwóch różnych bogów,

Mieszkamy z sobą trzy lata.

Lecz to nie jest główny powód,

Że postanowiliśmy wziąć ślub

Nie kościelny, lecz cywilny.

 

Główny argument jest inny.

Nam starczyłby partnerstwo,

Ale w Polsce coś takiego

Uważane jest przez władze

Jako coś nielegalnego.

Po to zawrzemy małżeństwo,

By wziąć kredyt na mieszkanie

I nie mieszkać u teściowej.

Od niej chcę być jak najdalej!

 

Ona jeszcze o tym nie wie,

Że ja już od miesięcy trzech

Jestem w ciąży z bliźniakami.

Błogosławieństwo to, czy grzech?

Riposta

Zobaczyłam swą teściową,

Jak szła ulicą w mą stronę.

Nie przepadamy za sobą.

Omijam ją na kilometr.

 

W mgnieniu oka pomyślałam:

Udam, że telefonuję

Z myślą, że to ją zniechęci

I z zaczepki zrezygnuje.

 

W mojej głowie taki wybieg

Miał szansę na powodzenie;

Poczeka chwilę, a potem…

Było to jednak złudzenie.

 

Nie przewidziałam, że ona

Komórkę trzymała w rękach

Nastawioną na wybranie

Właśnie mojego numerka.

 

Po chwili zabójczym wzrokiem

Patrzyła śmiejąc się w duchu,

Gdy zadzwonił mój telefon

Bezpośrednio przy mym uchu.

Razem

Jestem z chłopcem już od roku.

Szukamy dla nas mieszkania.

Trudno jednak coś wynająć,

Bo nie jest to sprawa tania.

 

Dzisiaj mi zaproponował,

Że chce pomóc naszym planom

I wymarzone mieszkanie

Wynajmiemy razem z… mamą.

Dzięki temu będzie łatwiej

Zebrać kasę na komorne,

A inne korzyści także

Wydają się mu bezsporne.

Bo dzięki mieszkaniu w trójkę

Tylko zyskuje nasz duet,

Gdyż dzięki mamie będziemy

Mieli wikt i opierunek.

Babol

Od soboty mam do tyłu

U całej rodziny Żony,

A przez teściową do reszty

Zostałem znienawidzony.

 

Stało się to za sprawą

Mej sześcioletniej córeczki,

Która na ślubie jej cioci

Popełniła czyn zdradziecki.

Podstawiła nóżkę babci,

A Ona się wywróciła.

Padła plackiem przed ołtarzem,

Aż podłoga zadudniła.

 

Zaczerwieniony jak burak

Pomagałem wstać „upadłej”

I jednocześnie krzyczałem

Na to swoje małe „diable”.

Przestraszona tłumaczyła

Szlochając na pół kościoła:

Tatusiu! Przecież mówiłeś,

By niszczyć tego babola!

Kłopot?

Przed kilkoma tygodniami

Poznałam super faceta.

Jestem pewna, że takiego

Chciałaby każda kobieta.

Gdy wkrótce się dowiedziałam,

Że on jest ginekologiem,

Miałam z tym dość duży problem,

Ale zdusiłam go w sobie.

Przecież to zawód, jak inny

I nie ma w nim nic zdrożnego.

Przedstawiłam swym rodzicom

Swojego ukochanego.

Znów się wszystko pogmatwało.

Czy da się rozplątać prędko?

Okazało się, że mama

Jest jego stałą… pacjentką!

Bez certolenia

Z matką męża już od zawsze

Nie lubimy się wzajemnie.

Że nie możemy mieć dziecka,

Wina według niej jest we mnie.

 

Nareszcie mam zostać mamą

Po trzech latach oczekiwań.

To dla mnie i męża święto

Godne szampana na wiwat!

Będzie szalona impreza.

Oczywiście  zaprosimy

Przyszłe babcie wraz z dziadkami

I całą resztę rodziny.

Wtedy ogłosimy wszystkim

Naszą radosną nowinę.

Chciałbym wtedy zobaczyć

Teściowej zdumioną minę.

 

Goście zebrani przy stole.

Czas podzielić się radością.

Nagle teściowa się wtrąca,

Napastliwie i ze złością:

„Stoimy tutaj, czekamy –

Dość już tego certolenia.

Może byś, moja synowo,

Dała nam coś do… jedzenia”!