Auto z alufelgami

Mieszkam w podwarszawskiej gminie.

Adres nie ma nic do rzeczy.

Kiedyś była tutaj wioska.

Obecnie nie ma tu kmieci.

 

Dziś z przerażeniem odkryłam,

Że ktoś skradł z mojego auta

Komplet kół z alufelgami

O oryginalnych kształtach .

 

Auto stało na podjeździe.

Bramę sama zamykałam.

Wszystko stało się po cichu.

Nawet alarm nie zadziałał.

 

Na Policję fakt zgłosiłam,

Przyjechali, popatrzyli.

Kół już nie było, więc żadnych

Fotografii nie zrobili.

 

Miałam dzisiaj uczestniczyć

W bardzo ważnej konferencji,

Na którą nie dojechałam

Z winy taksówkarza – zdziercy.

 

Do pracy mam kawał drogi,

Bo ponad godzinę jazdy.

Żaden taksiarz nie przyjechał.

Ponad trzy stówy chciał każdy.

 

Autobusu też nie było.

Następny za dwie godziny.

U sąsiadów także pusto.

Nie wiedziałam, co mam czynić.

 

Zadzwoniłam do małżonka.

Zdziwił się, że koła skradli.

On tego nie zauważył.

Zdenerwował się jak diabli.

 

Przyjechał, jak mógł najszybciej.

Pojechaliśmy na giełdę.

By kupić prowizoryczne,

Nim swoje wreszcie zdobędę.

 

Znalazłam tam identyczne

Cztery piękne alu – koła.

To bez żadnej wątpliwości

Moje! – zaraz  męża wołam.

 

Powiadomiłam Policję.

Szybko do nas przyjechali

Ci sami funkcjonariusze,

Którzy z rana sprawę znali.

 

Jak się sprawa zakończyła?

Policjanci uznali, że

Nie ma dowodów na kradzież

I sprawie przyjrzą się bliżej.

Ale tych kół nie zabrali,

Bo nie posiadam dowodu,

Że te koła rzeczywiście

Są z mojego samochodu.

Od złodziei nie żądali

Faktury lub paragonu,

Że te koła gdzieś kupili,

Chociażby w składnicy złomu.

Interwencja

Od roku służę w Policji.

Dostałem już pierwszy awans

Za udane interwencje

W wielu familijnych sprawach.

 

Wczoraj już pod koniec służby

Miałem zlecenie typowe,

Bo dotyczyło wyjazdu

Do awantury domowej.

 

Pojechałem pod ten adres

Który widniał na zgłoszeniu.

Drzwi otworzył  facet w slipach,

A tuż za nim, w jego cieniu

Stała mocno wystraszona

Moja własna, ślubna żona!

 

Została w domu, bo chora,

Kiedy wychodziłem rankiem.

Tutaj stała całkiem zdrowa,

Rozgrzana kłótnią z kochankiem.

 

Regulamin nie zezwala

Na interwencję wśród bliskich.

Wezwałem więc inny patrol.

Odszedłem. Nie jestem wścibski.

 

Musiałem wezwać kolegów,

Bo ja nie mogłem; rodzina.

Ale zrobię to, co muszę:

Sprawę rozwodową wszczynam!

Loda!

Mój bardzo dobry znajomy

Wracał z rodziną z wakacji.

Żona i dwójka dzieciaków

Nabawiły go frustracji,

Bo narzekali, że późno

I już są bardzo zmęczone.

Jego znów denerwowało,

Że się musiał zatrzymywać

Na „si” lub kupkę co moment.

 

Kiedy miał już tego dosyć,

„Do dechy” pocisnął gazem,

By szybciej jechać. Niestety,

Policjant stanąć mu każe!

 

Za przewinienie jest kara.

Sześć punktów i dwieście złotych.

Kumpel dyskutował z „władzą”,

Bo płacić nie miał ochoty.

 

W pewnej chwili przez okienko

Wszyscy usłyszeli słowa

Wykrzyczane przez córeczkę:

„Tata loda! Tato loda”!!!

Złapała ojca za rękę

Wychyliwszy się przez okno.

Wołała tak dłuższą chwilę

Mocno go za palec ciągnąc.

 

Policjant zaczął już „mięknąć”,

Lecz ojciec stracił cierpliwość.

Nachylił się do córeczki

Próbując wymusić rygor.

 

„Skąd ja ci tu loda wezmę”?

Ze złością małej wycedził.

Mała naburmuszyła się

Pokazując ojcu język.

Spojrzała na policjanta.

Język wysuwa i chowa.

„Tato,  mówiłeś niedawno,

Że policja to jest banda,

Co ci może zrobić loda”!

Ławeczka

Za naszym akademikiem

Urządzono ładny skwerek.

Dotąd był to zaniedbany

I dość niebezpieczny teren.

Lubię korzystać ze słońca,

Więc gdy tylko jest pogoda

Wychodzę tam ze skryptami.

Czasem miast skryptu mam… browar.

 

Dzisiaj jednak się uczyłam

Siedząc sama na ławeczce.

Nagle pękła noga ławki.

Musiałam więc zmienić miejsce.

 

Jestem zbyt drobną dziewczyną,

Żebym swym ciężarem ciała

Tak mogła obciążyć ławkę,

By aż noga się złamała.

 

Pełna obaw, żeby ławki

Ktoś nie zniszczył całkowicie,

„Dałam cynk” w administracji

Następnego dnia o świcie.

Wypełniłam tam papierek.

Dziękowali za postawę.

Nawet kawką nagrodzili

Obywatelską postawę!

 

Dwa dni później „poleconym”

Fakturę mi dostarczono.

Mam zapłacić za tą ławkę

Osiemset złotych, dość słono!

Dopisek jest jednoznaczny:

Jeśli kary nie zapłacę,

To stypendium mieszkaniowe

Natychmiastowo utracę.

 

Nie zapłacę żadnej kary,

Gdyż nie jestem winna straty.

Skwerek nowy, ale ławki

To stare, zużyte graty.

Administracja jest winna,

Że wstawiła takie sprzęty.

Zgłoszę sprawę na Policję,

Że aż im to pójdzie w pięty!

Monitoring

Często jeżdżę na rowerze

Dla utrzymania kondycji.

Dzięki temu trzymam formę

I nigdy nie mam zadyszki.

 

W niedzielę także jeździłam.

Miałam być w domu o trzeciej.

Nagle poczułam, że muszę

Usiąść pilnie na klozecie.

Szukałam sanitariatu.

Nie znalazłam w okolicy

Nawet maleńkiego sklepu,

Gdzie można na pomoc liczyć.

A do centrum handlowego

Nie zdążę, bo za daleko.

Jeszcze chwila i nieszczęście;

Rozleje się wkrótce mleko…

 

W końcu trafiłam na szkołę.

Ale wakacje, zamknięta.

Natura bardzo uparcie

Zaczyna deptać po piętach.

Owładnięta desperacją

Dopadłam krzaki pod płotem.

Tam nareszcie zakończyłam

Moją piekielną golgotę.

 

Te krzaki są częścią parku,

Przy którym mieści się szkoła.

Tam  różni ludzie w „przymusie”

Swoje „świadectwo” bytności

Porozsiewali dokoła.

A było tam tak jak w chlewie.

Stwierdziłam, że to miejsce już

Od chyba dłuższego czasu

Innym służyło w potrzebie.

Dzisiaj się przekonałam, że

Nie warto być upartym

I jeżeli nie ma wyjścia,

To trzeba… narobić w majty,

Bo:

Na płotach domów przy szkole

I tramwajowych przystankach

Rozwieszono moje zdjęcia

Bez dolnej części ubranka

W sytuacji jednoznacznej

(z monitoringu stopklatki).

Pod spodem zaś dołączono

Jednobrzmiący tekst notatki:

„Ktokolwiek zna tą osobę,

Niech przyjdzie do Magistratu.

Będzie na nią nałożona

Kara w postaci mandatu”.

 

Tak typowe urzędasy

Reagują na problemy.

Zainstalują kamerki

I polują na „jeleni”.

Nikt w urzędzie nie pomyślał,

Że miast kamer na ulicach

Przydałyby się publiczne

Sanitariaty w dzielnicach.

Pomyłka

Robię swemu chłopakowi

Różne śmieszne niespodzianki.

Dzisiaj w liście mu zdradziłam

Swoje frywolne zachcianki.

 

Pracuję w sekretariacie

I dużo listów codziennie

Przez moje ręce przechodzi.

Adresuję je imiennie.

Sama noszę je na pocztę

Wraz z innymi przesyłkami.

Za dwa – trzy dni mój kochany

Zasypie mnie SMS – ami,

Bym wyjaśniła, od kiedy

On jest komuś forsę winny,

Bo moja firma do niego

Śle wniosek egzekucyjny.

 

Z tej pomyłki poważniejsza

Sprawa jednakże wynika:

Natychmiast muszę zadzwonić

I przeprosić… komornika!

Błąd systemowy

W Wigilię, tuż przed wieczorem,

Wyłączono nam napięcie.

Mieliśmy ciemno i zimno

W tak ważnym przecież momencie.

Szybko interweniowałem

U dostawcy prądu, ale

Święta; czynne były tylko

Komputerowe centrale.

 

Po świętach była reakcja.

W mailu zwrotnym zaznaczono,

Że stwierdzono zadłużenie,

Więc napięcie wyłączono.

Nie wznowią dostawy prądu

Do chwili, kiedy wpłacimy

Zaległości z lat poprzednich

Na konto bankowe firmy.

 

Kwota zadłużenia duża,

Bo cztery tysiące złotych.

To nie tylko zaskoczenie,

Lecz przede wszystkim idiotyzm!

Ta należność nas obciąża

Od dwa tysiące ósmego.

To, że dom jest czteroletni,

Nie ma z tym nic wspólnego.

 

Ich „system” stwierdził należność,

Więc dane są aktualne.

Kwota jest zaksięgowana,

A to jest… niepodważalne.

W dodatku żadnych dowodów

Nie udostępnią do wglądu.

Bo to możliwe jedynie

W przypadku… nakazu sądu!

Miko-jajki

Gorący okres grudniowy.

Sklepy skrzą się gwiazdeczkami.

Nawet tramwaje uległy

Nastrojowi przed Świętami.

 

Jechałem gdzieś na zakupy.

Aż tu nagle niezły bajer,

Bo wsiedli na przedni pomost

Trzej weseli „mikołaje”.

Ludzie, gdy ich zobaczyli,

Zaczęli się z nich podśmiewać,

Gdyż byli trochę niechlujni,

Jakby przyszli prosto z chlewa.

 

Jaka była ich reakcja?

 „Ha, ha, ha, ha… – się zaśmieli –

Bileciki wszystkich państwa

W prezencie… skontrolujemy”!

Ostrzeżenie

W czasie jazdy samochodem

Otrzymałem SMS-a.

Bezwiednie chwytam telefon,

To normalka w interesach.

Przeraziłem się czytając,

Że to z policji wiadomość.

Nie zdążyłem nic odczytać.

Nagle usłyszałem łomot.

Wjechałem w inny samochód.

Moja oczywista wina.

Tak to już jest, gdy komórkę

Zamiast kierownicy trzymasz.

Kiedy się uspokoiłem,

Odczytałem SMS-a.

Ten sam tekst w tej samej chwili

Dostał niejeden adresat:

„Kierowco! Nie wszystko naraz!

Kiedy jedziesz, to nie klikaj!

Wtedy wielu niebezpiecznych

Zdarzeń będziesz mógł unikać!

SMS-ik w czasie jazdy

To wypadek prawie pewny.

Nie zawsze przyjedzie na czas

Pogotowie lub spowiednik”.

Zgadnijcie, kto tę durnotę

Wszystkim bez wyjątku wciska?

To operator sieci Plus

I … Mazowiecka Policja.

Na wolności

Moja żona od lat kilku

Jest kuratorem sądowym.

Odwiedza swych podopiecznych

Nie tylko w zaciszu domowym.

W melinach także nich szuka.

O wszystkich musi pamiętać.

Bywa także tam, gdzie ludzie

Wegetują jak zwierzęta.

Dla ochrony ja z nią jeżdżę

Do tych bardziej niebezpiecznych.

Nie uczestniczę w czynnościach.

Jestem po prostu obecny.

 

Raz zdarzyło się, że żona

Bezpośrednio od sędziego

Dostała pod kuratelę

Nowego podopiecznego.

Miała przeprowadzić wywiad

I odpowiedzieć sędziemu,

Czy ten więzień na przepustce

Nie stwarza jakichś problemów.

 

Na miejscu poczuliśmy, że

Śmierdziało strasznie padliną.

Myśleliśmy, że być może,

Ktoś niedawno tutaj zginął.

Nie wchodziliśmy do środka,

Lecz wezwaliśmy radiowóz.

Policjanci bardzo szybko

Wyjaśnili smrodu powód.

 

Okazało się, że facet,

Który właśnie wyszedł z paki,

Gotował sobie na obiad

Dawno niejedzone flaki.