Trzy lata…

Nie ukrywam, że w młodości

Miałem życie dość burzliwe.

Juble, burdy, awantury –

Zawsze w towarzystwie dziwek.

 

W końcu się doigrałem,

Że mnie posadzili na rok.

Miałem czas pomyśleć, jaki

Ma być ten mój następny… krok.

 

Kiedy opuszczałem ciupę

Miałem wolę niewzruszoną

Znaleźć pracę i  mieszkanie,

I żyć w nim spokojnie z żoną.

 

Niestety, ambitne plany

Pokrzyżowali kompani

Którzy, gdy ja siedziałem

Do mieszkania się włamali

I zamienili je w małą…

Plantację marihuany.

 

Gdy tylko to zobaczyłem,

W amok, albo furię wpadłem.

To, co mnie wtedy spotkało,

Było nieoczekiwane, nagłe.

 

Wydzierałem się na kumpli,

Byłych już, tak ja to czułem.

Jednemu, co zaczął się stawiać,

To ostro gębusię skułem.

 

Sąsiadka słysząc rozróbę

Zaraz Policję wezwała.

Myślała, że to znów burda.

Ona po prostu się bała.

 

Teraz trzy lata dostałem

Za udział w grupie przestępczej.

Chciano mi wlepić przywództwo,

Żebym dostał dużo więcej.

 

Teraz jest już oczywiste,

Że dziewczyna nie chce mnie znać.

Po trzech latach Ona będzie

Z innym chłopakiem zamężna.

Braki kadrowe

Jestem kadrową, więc muszę

Cały czas o to się starać,

By mieć najlepszą załogę.

Inaczej byłby to blamaż!

 

Teraz muszę poszukiwać

Pracownika  marketingu.

Musi on być samodzielny

I znający prawa rynku.

 

Przez ponad cztery tygodnie

Przesiewania kandydatów

Byłam podłamana brakiem

Jakichkolwiek rezultatów.

 

Nikt sensowny się nie zgłosił,

A szef bardzo niecierpliwie

Oczekiwał pracownika,

Czemu się wcale nie dziwię.

 

Jak zatrudnię dyletanta,

To ja będę winna temu,

Że ze sprzedażą produkcji

Może być wiele problemów.

 

Coraz poważniej myślę,

Czy nie byłoby najlepiej

Zatrudnić pewnego „gościa”,

Co ma wtyczki w „szarej” strefie.

 

Chwalił się do mych znajomych,

Że w młodości z sukcesami

Handlował na „nielegalu”

Alkoholem i… dragami.

 

I był w tym aż tak dobry, że

Ludzie jeden przez drugiego

Chcieli kupować ten towar

Wyłącznie tylko od niego.

 

Gdzie te pety!!!

Lokalny lump i pijaczek

Szykował się by mi … „przysolić”,

Gdy zauważył, że palę

Papierosa firmy „Volishs”.

 

To gatunek papierosów

Elektronicznych, tych nowych,

Które są teraz „spalane”

Zamiast dawnych, tytoniowych.

 

Przez tych jak ja e-palaczy

Nie może petów nazbierać!

Musi sam kupować fajki,

A nie ma kasy. Cholera!

 

 

 

Bibka

Zostawiliśmy na weekend

Swego synka – nastolatka

W domu „na gospodarce”, gdyż

Pojechaliśmy do dziadka.

 

Chłopak jest strasznym odludkiem,

Więc nawet mnie ucieszyło,

Gdy po powrocie stwierdziłem,

Że w mieszkaniu „hucznie” było.

 

Widać ślady po imprezie.

Biały proszek na podłodze

Rozsypany w kilku miejscach

Zaniepokoił mnie srodze.

 

Czyżby młodzież w naszym domu

Zażywała narkotyki?

I synek też już zaczął brać

Głupio, po szczeniacku, przy kimś?

 

Mam kamerki w całym domu

Zainstalowane po tym,

Jak nas kiedyś okradziono

Na wiele tysięcy złotych.

 

Zobaczyłem prawdę całą,

Co w naszym domu się działo.

Nawet, co jest dosyć dziwne,

Bardzo dobrze się nagrało.

 

W wieczór przed naszym powrotem

Chłopak skrzętnie pozorował

Bałaganik po „imprezie”,

Jakby z kumplami… balował.

 

A podejrzana substancja

W kilku miejscach umieszczona

To buchnięta mamie z kuchni…

Zwykła soda oczyszczona.

 

 

 

Natręctwo

Przeszło trzy tygodnie temu

Nałóg palenia rzuciłem,

Lecz wciąż mam nerwicę natręctw,

Co przecież nie jest zbyt miłe.

 

Ciągle coś robię rękami:

Miętolę, drapię lub skubię.

Żona grozi mi co chwilę:

„Chyba Tworki[1] ci zamówię”.

 

Wczoraj na mych imieninach

Siedziałem na sofie z ciotką.

Rozmowę poświęciliśmy

Przeważnie rodzinnym plotkom.

 

Bezwiednie gładziłem dłonią

Mięciutkie obicie sofy.

(Wszystkie meble w naszym domu

Pokrywają piękne „floki”[2]).

 

Po dłuższej chwili cioteczka

Spytała, czy mogę przestać,

Bo czuje się skrępowana,

Gdyż już nie jest „jak trzydziestka”.

 

I wtedy do mnie dotarło,

Że nie muskałem kanapy,

Tylko po udzie cioteczki

Wędrowały moje łapy!

 

 

[1] Tworki – potocznie o szpitalu psychiatrycznym, dzielnica miasta Pruszków

[2] Flok – tkanina obiciowa

Pamiętam…

Tegorocznego „Sylwestra”

Spędziłam razem z chłopakiem

W domu przy telewizorze,

Bo z forsą było „na bakier”.

 

Było winko i ciasteczka,

Lecz „troszkę” straciłam umiar

I nawet nie wiem, kiedy to

Ległam bezwładnie jak mumia.

 

Pamiętam, że po północy

Płakałam z powodu tego,

Że nie mam tak białych zębów

Jak…  Michała Wiśniewskiego.

 

Dwie metody

Są takie dzielne dziewczyny,

Które na siłowniach ćwiczą.

Bywają także panienki,

Co tylko kalorie liczą.

 

Jedne i drugie to robią

Dla zdrowia, no i urody.

Dążą do wspólnego celu,

Ale przez różne metody.

 

Dzisiaj widziałem te drugie.

Jak się w sklepie oburzały,

Że na nalepce napoju,

Który właśnie kupowały

Brak jest ilości kalorii,

Które ten napój zawiera,

A powinna być podana.

Według nich to jakaś breja!

 

Długo się zastanawiałam,

Czy powinnam do nich podejść

I wyjaśnić im, że w ręku

Mają mineralną wodę!

 

Zostawiłam puste „dziunie”

W niepewności, bo z pewnością

Oburzyłyby się na mnie

I to, być może, ze złością.

Oblicze

Pracuję w dużym zespole.

Nasz kierownik jest nieznośny.

Ciągle bez powodu krzyczy,

A głos ma bardzo donośny.

 

To pieniacz oraz arogant,

A w dodatku dużo pali.

W jego gabinecie śmierdzi

Pychą i… papierosami.

 

Nagle postanowił sobie,

Że przestaje palić szlugi.

Dziś był pierwszy dzień odwyku;

Dzień niezapomniany, długi!

 

Teraz wiem, że do tej pory

Łagodny był z niego „milczek”.

Dziś pokazał, że ukrywał

Prawdziwe swoje oblicze!!!

Kryzys wieku średniego

Słyszałem gdzieś o tak zwanym

Kryzysie wieku średniego.

Mówiono, że to ciężki okres

Dla każdego „trafionego”.

 

Zgłębiłem to zagadnienie,

Tak sam z siebie, po kryjomu,

Gdy dostrzegłem, co rodzice,

Kiedyś wyprawiali w domu.

 

Statystycznie występuje

U dziesięciu procent ludzi.

Mężczyznom oraz kobietom

Potrafi w życiu nabruździć.

Różne są tego symptomy:

– samotność lub przygnębienie,

– złość, nerwowość i apatia,

– kimś nowym zauroczenie.

Człowiek będący w kryzysie

– ma pociąg do alkoholu,

– ucieka od codzienności,

A tym samym chce uniknąć

Właśnie

 – odpowiedzialności.

 

To, co zrobili rodzice,

Nie mieści się w tych kanonach.

Są inni, lecz moja troska

Jest całkiem uzasadniona.

Ciesząc się, że oni może

Unikną tego kryzysu,

Obawiam się, że niestety

Będą ofiarą kaprysu.

 

Mój ojciec dostał ostatnio

W prezencie od kogoś grzybki,

A mama je przyrządziła

Nie wiedząc, że to używki.

Gdy je zjedli, to po chwili

Dzwonili na pogotowie

Ze skargą, że „jakieś książki

Przeciwko im są w zmowie

I szczerzą się na nich, żeby

Zjeść ich twarze wraz z…  uszami.

Proszą o pomoc, bo zaraz

Pożegnają się z… głowami”!

 

Całe życie byli przeciw

Używkom i narkotykom.

A teraz właśnie  stwierdzili

Że potrzebny był im ten „kop”.

Nigdy tak się nie bawili.

A że była świetna jazda,

To będą próbować dalej,

Nieważna jest grzybków nazwa!

 

Pogotowie przekazało

Do Policji „grzybny” wynik.

Już nie będą jedli „grzybków”.

Kryzys jeszcze jest… przed Nimi!

Uzależnienie

Wszystkie koty, które miałem

Zawsze pod stołem siedziały

I zawsze, nawet nachalnie

Kąsków się dopominały.

 

Moja obecna kocica

Ma w sobie odwrotny bajer.

Za nic, nawet bardzo głodna,

Ludzkim żarciem się nie naje.

 

Lecz dzisiaj się przekonałam,

Że jest wyjątek, gdy cała

Oliwą z włoskich oliwek

Dokładnie się umazała.

Udało się jej otworzyć

I przewrócić butelczynę.

Oliwa zalała kuchnię

A kotka leżała przy niej.

W stanie najwyższej ekstazy

Turlała się po podłodze.

Nawet nie zauważyła,

Że to ja do kuchni wchodzę.

 

W Necie poznałem przyczynę.

Takiego jej uwielbienia.

To działa jak kocimiętka.

To objaw uzależnienia!