Buraczna

W styczniu przed drobnym zabiegiem

Dostałam „głupiego Jasia”.

Jednak pierwsza dawka była

Zbyt słaba nawet dla dziadzia.

Za to ta druga sprawiła,

Że się z konfuzji czerwienię.

Zachowałam się, tak mówią,

Naprawdę bardzo nikczemnie.

 

Chirurgowi powiedziałam,

Że „r*chnęłabym” go chętnie.

Anestezjologa wzięłam

Za rękę nazbyt namiętnie

Nazywając go swą foczką,

Z którą chętnie bym zgrzeszyła.

Trwałam w transie erotycznym,

W jakim dotychczas nie byłam.

W końcu obydwóm wrzasnęłam,

Żeby się od pi**dolili,

Bo na moją operację

Patrzeć mi nie pozwolili.

 

Musiałam zostać na sali

Po zabiegu dwie godziny.

Leżąc tam wykrzykiwałam

Same bluźnierstwa i drwiny.

 

Nawet, kiedy wyszłam z sali

By zobaczyć się z chłopakiem,

Wywołałam, znów niechcący,

Na holu karczemną drakę.

Mimo, że byłam ubrana,

Wyryczałam do chłopaka,

Że jestem zupełnie goła

I ma mnie okryć czymkolwiek

Ten niedorajda, pierdoła.

„Brakowało” mi bluzeczki,

Majtek, stanika, spódniczki.

Miał mi je zaraz tu przynieść,

By zakryć d*pę i cy*ki!

 

Czekałam na korytarzu

Na wypis. To długo trwało.

Ogłupienie „Głupim Jasiem”,

Chociaż powoli, mijało.

Finału moich „występów”

Trudno sobie wyobrazić,

Kiedy „buraka paliłam”

Na widok moich lekarzy!!!

Do ostatka

Mój chłopak ciągle popijał

I brał jakieś „g*wna” skrycie.

Przez te „niewinne” nałogi

Niemal zmarnował mi życie.

Wtedy, kiedy był naćpany,

Albo wódą narąbany,

Często używał przemocy

Obojętnie w dzień czy w nocy.

 

W końcu miarka się przebrała.

Rzuciłam go bez wahania.

On nie mógł się z tym pogodzić

I ciągle do mnie wydzwaniał.

Był niemożliwie natrętny.

Nawet zmieniłam telefon.

Myślałam o przeprowadzce,

Ale on nie zmienił metod.

Dzisiaj znów zaczął wydzwaniać

Na świeżo zmieniony numer.

Obiecywał, że się zmieni,

Że spełni każdy warunek.

 

Skąd miał me nowe namiary?

Dała mu je moja matka,

Bo na drugą szansę każdy

Zasługuje. Do ostatka…

Przypadłość

Po zmianie pracy ma żona

Zmieniła się diametralnie.

Poprzednio była poważna,

Dziś się śmieje nieustannie.

Lubi bywać w towarzystwie,

Zawsze chętna do zabawy.

Nie chodzę z nią na spotkania,

Nie dla mnie takie wyprawy.

 

Na zwróconą jej uwagę,

Że późno do domu wraca.

Odpowiadała ze śmiechem:

„Sorry baby. Taka praca”!

 

Dzisiaj przyłapałem żonę

Jak jarała jakieś zioło.

Teraz już wiem, dlaczego

Było jej aż tak wesoło.

 

Skojarzyłem naraz wszystko:

Nowa praca, narkotyki.

Chwaliła mi się niedawno,

Że ma znaczące wyniki.

Pracuje jako psycholog

W Miejskim Centrum Odwykowym

Bezpośrednio z pacjentami

W Oddziale Narkotykowym.

 

Puentą niech będzie pytanie

Zawierające te słowa:

Przypadłość mojej małżonki

To choroba zawodowa?

Turbodoładowanie

Z łezką wspominam ja rano

Jak trawkę przed laty jarano.

Dzisiejsi trawki palacze

Biorą także dopalacze.

Nie dlatego, że zgłupieli

Lecz żeby więcej umieli.

Tylko, dlaczego na boga,

Gdy tylko je brać przestali,

To natychmiast, zaraz, nagle

Wszystko pozapominali?

Sprany

Mój chłopak lubi zajarać.

Dosyć często pali zioło.

Do tej pory palił po to,

Żeby było mu wesoło

Dotąd mi nie przeszkadzało,

Bo sama także używam.

Uważałam, że zabawa

Jest zupełnie nieszkodliwa.

 

Ale teraz zmieniam zdanie.

Koniec z zioła zażywaniem!

Chłopak tak się spalił ziołem,

I to jeszcze z wodnej fajki,

Że myślał, iż mnie ktoś wsadził

Do „chodzącej” właśnie pralki.

 

Bo gdy wróciłam dziś z pracy,

Zastałam swego chłopaka

Z mokrymi ciuchami w rękach,

Który spazmatycznie… płakał.

Z rozpaczą w głosie powtarzał

Jedynie tylko tę kwestię:

Kochanie moje gdzie jesteś?

Kochanie moje gdzie jesteś?…

Zielono im

Kilka miesięcy minęło

Od zapoznania faceta.

Nie przedstawiam go rodzicom,

Bowiem mógłby to być niefart.

Nie dlatego, że mój miły

To ladaco lub ulicznik,

Ale, krótko mówiąc, oni

Są oboje specyficzni.

Wszyscy sąsiedzi wokoło

Wiedzą to, że bardzo chętnie,

Powiem nawet że namiętnie,

Moi starzy palą zioło.

 

Kiedy już byłam pewna, że

Zakochałam się po uszy,

Postanowiłam ich poznać

I swe obawy zagłuszyć.

 

W tej chwili, kiedy mój ojciec

Zobaczył mego faceta,

Zauważyłam, że z nimi

 Nagle stało się coś nie tak.

Zapytałam, o co chodzi.

Okazało się po chwili,

Że ten „diler za dwie dychy”

Regularnie mym rodzicom

Dostarczał zioło marychy!