Lubię malować z pamięci.
Zwykle siedzę w domu sobie
I przenoszę na blejtramę
Sytuację, postać, obiekt.
Czyli to, co pamiętałam.
A jak pamięć zawodziła
Często sięgałam po fotki.
Ta metoda się sprawdziła.
Kiedyś coś mnie podkusiło
I umyśliłam wyjść w plener.
Wiosenna pogoda była.
Słońce to twórczy element.
Poszłam do parku, bo blisko.
Znalazłam czynną fontannę.
Przy niej drzewa, krzewy, kwiaty:
Jakbym widziała „Zuzannę”!
Piękny motyw: Ona w parku
Przy fontannie siedzi skromnie.
Fontannę zaraz skopiuję,
Zuzanna? Podobna do mnie!
Usiadłam na wprost fontanny.
Za ławeczką szemrze… strumyk.
Woda z obydwu stron płynie.
To uspokaja mój umysł.
Przez kilka godzin w spokoju
Malowałam swoje dzieło,
Gdy nagle dwóch chuliganów
Nie wiadomo skąd się wzięło.
Jak mnie tylko zobaczyli,
Zaczęli się do mnie zbliżać.
Jeden z nich wyjął telefon
I rozpoczął mnie… nagrywać.
Przez cały czas rozmawiali,
Ale nic nie rozumiałam.
Ich rozmowa dla mych uszu
Była slangowa, niedbała.
Myślałam, że chcą zobaczyć
Moją twórczość „na gorąco”,
Ale nic bardziej mylnego.
Potraktowali mnie… kpiąco!
Wyszydzili moją pracę
Okrzykami – „to okropność”!
Ten młodszy głupio się śmiejąc
Z rozmachem w sztalugę kopnął.
Krzyczał młodzieńczym falsetem
„Prank, to był prank, to był prank!”
Znam te gadki, zrozumiałam.
Według niego to był żart!
Dla „żartu” zniszczył wyniki
Mej kilkugodzinnej pracy.
Połamał kasztę z farbami
I jednocześnie zahaczył
O podmurówkę fontanny
I… cały animusz stracił.
Nie goniłam, gdy uciekli.
Zapamiętałam ich twarze.
Zgłoszę sprawę na Policję,
Za napaść Sąd ich ukarze.