Portki

Byłam z chłopakiem w galerii,

Bo chciał kupić sobie… portki.

Chodziliśmy dosyć długo,

Aż zaczęłam troszkę wątpić,

Czy rzeczywiście coś kupi.

Przedtem myślałam, że właśnie

Chciałby w nich stać się seksownym,

Bo uśmiechał się dwuznacznie,

 

Przez długi czas ich szukaliśmy,

Lecz żadne nie pasowały.

Albo to nie taki kolor,

Albo wzorek był… za mały.

 

Już myślałam, że się poddał

I niczego dziś nie kupi.

A te wymarzone spodnie

Krawiec będzie musiał uszyć.

 

Jednak wreszcie się udało,

Choć zaczynałam już wątpić.

Ruszył do kasy zapłacić

Za wybrane wreszcie portki.

 

Zobaczyłam, że nie zapiął

Rozporka w swych własnych spodniach.

Szepnęłam Mu to na ucho,

Bom jest kobieta „taktowna”!

 

A on swój zakup podrzucał

I rękami za nim majtał

Krzycząc: „Jak koń jest spokojny,

Stajnia może być… otwarta!

 

Uzasadnienie

Nasz jedenastoletni syn

Dostał nowy obowiązek,

A tata ma kontrolować,

Jak się On z tego wywiąże.

 

Junior będzie na suszarce

Wieszać ciuchy po wypraniu.

Potem posortuje, złoży,

By zapobiec ich zgniataniu.

 

Nadzór nad tym „obowiązkiem”

Powierzyłam małżonkowi.

Jego wcześniej nauczyłam.

Dobrze wie, jak to się robi.

 

Pierwszy raz dopiero wczoraj

Sortowali suche ciuchy.

Usłyszałam ich rozmowę

Toteż  nastawiłam uszy.

 

Syn wypytywał „trenera”:

„Skąd mam wiedzieć, czyje coś jest”?

Po głosie zauważyłam,

Że „targają” Nim… emocje – .

„Jak odróżnić, czy te majtki

Są mamusi czy też Zuzi”?

Mąż Mu na to: „Z tym akurat

Nie musisz się zbytnio trudzić.

 

Majtkami mamy dzieciakom

Można zasłonić widnokrąg,

Albo też chłopakom jak Ty

Zrobić… niewielki spadochron”!

Lekcja

Byłam wczoraj na zakupach.

Zabrałam z sobą córeczkę –

Uczennicę pierwszej klasy,

Bo chcę Ją wprawić troszeczkę

Do samodzielności, obycia

I innych umiejętności

Potrzebnych ludziom do… życia.

 

Musi się uczyć zachowań

Społecznych wśród innych ludzi.

To proces na długie lata

I nie może nam się znudzić.

 

Pierwsza „lekcja” to zakupy.

Dzisiaj właśnie się odbyła

W dość dużym domu handlowym

I dla mnie nie była… miła.

Zapomniałam, że powinnam

Kupić butelkę oleju.

Niedobry przykład dla córci,

Kompromitacja. O jeju!

 

Byłyśmy właśnie przy kasie.

Szybko wróciłam na salę,

Córcia została w kolejce

Nie przejmując się tym wcale.

 

Wracając zauważyłam,

Że jakiś starszy już facet

Wciska się przed mą córeczkę

Dosyć bezczelnie, cichaczem.

 

Gdy to tylko zobaczyłam,

Chciałam narobić hałasu.

Na to córa rezolutnie

Tak do mnie mówi od razu:

„Mamo, spokojnie, powoli…

Ten pan ma niewiele czasu.

Jest już stary i tak myślę,

Że niedługo wykorkuje.

Widocznie już to przeczuwa,

Bo już teraz źle się czuje”.

 

Tak tym stremowała dziada,

Że przy aplauzie obecnych

Wycofał się bez słóweczka

Ze swych zamiarów bezecnych.

 

To ja miałam szkolić córkę.

Lecz zaszła istotna zmiana.

To Ona dziś dała lekcję

Kultury i wychowania.

 

 

 

 

 

Przedszkolaczka

Moja pierworodna córcia,

A mam jeszcze młodszą w wózku,

Poszła właśnie do przedszkola

W bardzo gustownym fartuszku.

 

Dumna jestem z mej córeczki.

Ładnie mówi, nawet śpiewa.

Rezolutna jest i miła.

Na imię dostała – Ewa.

 

Pierwszego dnia, gdy wróciła,

Usłyszałam od córeczki,

Że tam świetnie się bawiła

I z nikim nie miała sprzeczki.

 

Ma tam masę koleżanek.

Są też w jej grupie chłopaki.

Nawet bawią się z Nią razem

Grzecznie, bez najmniejszej draki.

 

Cieszyłam się, że przedszkole

Na mą córcię dobrze wpłynie.

Że będzie grzeczna, bezpieczna

Jak do tej pory w rodzinie.

 

Po paru dniach usłyszałam,

Że nie będzie ze mną gadać,

No bo jestem debilką i …

Zaraz mam na drzewo spadać!

 

Przez dwa tygodnie spokoju

Dni minęły dosyć szybko.

Nagle córcia zawołała:

„Zamknij ryj, ty głupia dziwko”!

 

Wiecie do kogo to było?

Do siostrzyczki – niemowlaka.

W tym spokojnym dotąd domu

Pierwsza między dziećmi „draka”.

 

Bardzo boję się o przyszłość,

Że mą małą przedszkolankę

To przedszkolne wychowanie

Zmieni na wulgarną… chamkę.

Prezent

Kiedy nie idę do pracy,

Śpię zazwyczaj do dziesiątej.

Ale tego dnia już wstałam

Dwadzieścia minut po… piątej

I pojechałam przed szóstą

Do gruzińskiej piekarenki,

Żeby tacie kupić chlebek

Ten ulubiony, z foremki.

 

To miał być dla Niego prezent

Na śniadanko w dniu urodzin.

Nie myślcie, że tak codziennie

Biegam dla Jego wygody.

 

Kiedy jeszcze byłam w sklepie,

Zadzwonił Jubilat do mnie.

Nie, aby mi podziękować,

Ale żeby mnie upomnieć,

Że nie ucieka się z domu

Tak nagle bez jego wiedzy

I mam natychmiast zawrócić,

Bo i tak wie gdzie ja jestem;

Donoszą mu jego … szpiedzy.

To znaczy mam aplikację,

Która Jego informuje,

Gdzie śledzony telefon

Aktualnie się znajduje.

 

A przecież nie uciekałam.

Przyniosłam kupiony „prezent”.

Wręczyłam Mu niespodziankę

Żądając, by jak najprędzej

Zlikwidował owych „szpiegów”,

To znaczy te aplikacje,

Które wgrał w mym telefonie

I zakończył tę lustrację.

 

Do tej pory mój ojczulek

Wiedział o mnie bez mej wiedzy,

Gdzie jestem, a także ciągle

Mą korespondencję śledził.

 

Natychmiast się spakowałam

I wyprowadziłam z domu.

Ten niespodziewany skandal

Faktycznie wiele mi pomógł,

Bo usamodzielniłam się.

Nikt mnie już nie kontroluje.

Skończyłam dwadzieścia pięć lat,

Wreszcie dorosłą się czuję!

 

A naprawdę tak się stało,

Mówię o tym bardzo szczerze:

To ja na ojca rocznicę

Sama sobie wzięłam właśnie

Niezależności swej prezent!!!

 

Oświadczyny

Mam dziewczynę, którą kocham.

Chodzę z Nią już cztery lata.

Chociaż jest moją dziewczyną,

To traktuje mnie jak… brata!

 

Staram się o bliskość, ale

Od karesów się uchyla.

Kiedyś jednak, mam nadzieję,

Będzie zapomnienia chwila.

 

Jak Jej o tym powiedziałem

To mi tak odpowiedziała:

„Kiedy się o mnie oświadczysz,

Z mężem się  będę kochała.

Ale wpierw musisz poprosić

Moich rodziców o zgodę,

Bo są bardzo staroświeccy,

A ja Ich w tym nie zawiodę”.

 

Cóż miałem robić? Poszedłem.

Kupiłem kwiatki i… wino.

Poprosiłem o Jej rękę

Z należną Teściom estymą.

 

Jej ojciec mnie wyśmiał mówiąc,

Że jestem „ciotą”, jeżeli

Potrzebuję jego zgody,

Żeby się wreszcie ożenić.

 

Matka zaś się obraziła,

Że traktuję Jej córeczkę

Jak rzecz, którą za jej zgodą

Chcę zamienić na żoneczkę.

 

Córa jest przecież dorosła.

Od lat ma prawa wyborcze.

Jest samodzielna. Rozumie

Co jest dobre, a co gorsze.

 

Nie wiem kto oprócz rodziców

Wpływał na rozwój Ich dziecka.

To nie Oni, tylko Ona

Jest zwyczajnie… staroświecka!

Najważniejsza

Pierwszego dnia na szkolenie

Tuż przed „dzwonkiem” przyjechałam

I musiałam usiąść z przodu,

Choć nie bardzo tego chciałam.

 

Drugiego dnia, nauczona

Na wczorajszym swoim błędzie,

Przyjechałam znacznie wcześniej,

By usiąść w ostatnim rzędzie.

 

Na początku prowadzący,

Zwrócił się do  zebranych,

Z pytaniem, „Czy może dzisiaj

Jeszcze na kogoś czekamy”?

 

Krótka cisza, ale zaraz

Ktoś z sali krzyknął: „Brak babki,

Tej nadgorliwej grubaski

Z najważniejszej, pierwszej ławki”!

Nauka kosztuje

Mam siostrę młodą i głupią!

Przedwczoraj sięgnęła szczytów.

Założyła sobie konto!

Nie mogła siedzieć z zachwytu.

 

Żeby wszystkim udowodnić,

Że jej karta jest prawdziwa,

Pokazała ją na „Fejsie”,

By wszyscy… mogli podziwiać!

 

Dodatkowo zapytała,

Ponieważ post był publiczny,

Co znaczy ten długi numer

Przy jej podpisie „tym ślicznym”.

 

Powiedziałam tej Wariatce,

Że bardzo źle postąpiła

I ostrzegłam, by na konto

Żadnej wpłaty nie robiła.

Bo na pewno już ktoś cwany

Spisał zawarte tam dane

I pieniądze z tego konta

Mogą Jej zostać zabrane.

 

Po mych burzliwych wyrzutach

Usunęła zdjęcia karty,

Chociaż jednak w dalszym ciągu

Traktowała to jak żarty.

 

Wczoraj, nie mówiąc nikomu,

Przez wpłatomat zasiliła

Swe konto o pięćset złotych.

Lecz gdy do domu wróciła

I sprawdziła stan na koncie,

Żadnej kaski już nie było…

Przez głupotę, na życzenie!

Nie było jej nazbyt… miło,

Bo jej zostały dwie dychy.

Następnego dnia podano

W informacjach o transakcjach,

Co z jej konta opłacano.

 

Nauka czasem kosztuje.

Teraz wie, że  przez głupotę

Straciła swe oszczędności.

I to całkiem niezłą kwotę!

 

 

Portret taty

W Centrum Handlowym dzielnicy

„Małpi gaj” działa od roku.

Opiekuję się tam dziećmi.

Zazwyczaj mamy tu spokój.

Rodzice mogą zostawić

Swe dziecko na czas zakupów.

Analogicznie dziadkowie

Też zostawiają nam… wnuków!

 

Jestem tam animatorką.

Kiedyś dziewczyneczka mała

W wielkim skupieniu starannie

Coś pilnie kolorowała.

 

Zbliżał się właśnie Dzień Ojca,

Więc spytałam ją cichutko,

„Czy to laurka dla Taty”?

Ona zajęta robótką

Popatrzyła na mnie chwilkę.

Zasmuciła się jej buźka

I powiedziała żałośnie:

„Ja wcale nie mam tatuśka”.

 

W tej chwili nadeszła mama.

Wyrwała Małej rysunek.

Szkoda mi było dzieciaczka,

Ale nie mogę zrozumieć,

Dlaczego Mama, co sama

Swoje dziecko wychowuje,

Kolorowankę „Mój Tata”

Dziecku bez ojca kupuje.

 

Nauczka

Panowie pewnie to wiedzą,

Że w tak zwanym „męskim świecie”,

Obowiązują zasady

Zachowania się w wucecie.

Bo w publicznej ubikacji

Przy „towarzyskim” sikaniu

Trzeba zachowywać odstęp,

Luz jednego pisuaru.

„Towarzyski” w tym przypadku

Znaczy tyle co: z kolegą,

Braćmi, kuzynami, ojcem

Wliczając też… znajomego.

Tę zasadę ja stosuję

Nawet w stosunku do innych.

To intymne, więc postronni

Podglądać się nie powinni.

 

Byłem na wakacjach z wujem.

Rodzice mieli dojechać,

Gdy tato dostanie urlop.

Ja nie mogłem się doczekać,

Więc z Nim, bo nie miałem kumpli,

Dużo czasu spędzaliśmy.

Byliśmy właśnie w lodziarni.

On te lody zafundował.

Przy nim człowiek się dokarmi…

 

Po jakimś czasie natura

Przymusiła mnie i Jego,

Byśmy poszli do WC-tu

Załatwić coś „niezwłocznego”.

Były tam trzy pisuary.

Zgodnie z tymi zasadami

Zajęliśmy skrajne miejsca.

Środek wolny między nami.

 

Do toalety wszedł koleś.

Stanął przy misce środkowej

Popatrzył na prawo, lewo,

Wzrok spuścił na linię bioder

Potem między siknięciami

Mruknął, że dziś by się chętnie

Spotkał z dwoma… penisami.

 

Już miałem się odezwać, że

Z pewnością nie skorzystamy,

Bo my jesteśmy rodziną

I nie jesteśmy gejami.

Nagle wujo mnie wyprzedził

I nie dał mi dojść do słowa

Mówiąc, że z nieznajomymi

Unika takich zachowań.

 

Gdy wyszliśmy z toalety

Ten „kolega” znów zagaił

I wujowi w barze piwo,

Albo dwa, chętnie postawił.

A wieczorem, już znajomi,

Poszli ze sobą do… łóżka.

To był dla mnie wielki szok!

Pierwsza życiowa  nauczka!