Zamiana ról

Jestem w szoku, gdyż osoba

Co dotąd była mi matką,

Nie jest nią, ale naprawdę

Jest „zaledwie” moją babką.

Okazało się, że mama,

To naprawdę moja siostra,

Która ciągle mnie strofuje

I jest dla mnie dosyć ostra.

 

Teraz wiem, że pod płaszczykiem

Nastoletniego starszeństwa

Pilnowała mnie jak matka

Dla mojego bezpieczeństwa.

Sama wyciągnęła wnioski

Ze swego postępowania,

Żeby mnie, tak jak ją kiedyś,

Nie uwiódł seksowny cwaniak.

 

Czasu nie uda się cofnąć,

Lecz mamy nowe układy.

Ona już mnie nie strofuje,

Tylko wygłasza… tyrady!

Łacina

Dziś zupełnie przypadkowo

Usłyszałam jak ma córka

Rozmawiała z koleżanką

Z tego samego podwórka.

 

To, co usłyszałam brzmiało:

– Ku**a, przyjdź do mnie, Monika

I wyciągnij mie z chałupy,

Bo mi stara dzisiej fika

I nie chce mnie samej puścić,

Bo jak se nie dmuchne dymkem,

To od razu roz**er**le

Całom je**ną rodzinke.

Złe miejsce

Jestem opiekunką dzieci.

Teraz moim podopiecznym

Jest trzyletni chłopczyk – Kubuś,

Bardzo grzeczny i serdeczny.

 

Nie miałam żadnych kłopotów

Z tym malutkim wychowankiem.

Niestety. Wnet się zaczęły

Któregoś dnia, wczesnym rankiem.

 

Przyszłam, tak jak do tej pory,

By się Kubą opiekować.

Nagle rodzice chłopczyka

Mieli zamiar mnie zlinczować.

Ich bardzo wielkie wzburzenie

Z relacji chłopca wynika,

Że ja podobno ich synka

Często w „złych miejscach” dotykam.

 

Szkoda, że krewcy rodzice

Mieli na myśli złe wzorce

I założyli, że z synkiem

Dzieje się to, co najgorsze.

Powinni chłopca wypytać,

Co to konkretnie oznacza,

A nie zaraz mnie oskarżać

O to, że ja ich syneczka „macam”.

 

Dowiedzieliby się zaraz,

Że „w złych miejscach dotykanie”

To po prostu delikatne

Pod paszkami łaskotanie.

Oszczędziliby w ten sposób

Masę nerwów obu stronom,

A szczególnie sobie wstydu,

Są kulturalni. Rzekomo…

Dranie

Pracuję w dziale dziecięcym

Znanej sieciówki krajowej.

Mamy wszystko: od bielizny

Po buty i garderobę.

Lubię bardzo swoją pracę.

Miło patrzeć, jak się cieszą,

Gdy pasuje to, co z mamą

Albo z tatusiem przymierzą.

 

Lecz dzisiaj się coś zdarzyło,

Czego się nie spodziewałam.

Jakiś młokos rzucił we mnie

Wieszakiem ostrym jak strzała.

Trafił mnie w twarz tuż przy oku.

Byłam mocno zakrwawiona.

Nic dziwnego, że przez chwilę

Czułam się wręcz przerażona.

 

Małolat był razem z ojcem,

Który widział wybryk syna.

Nic nie zrobił, żeby gnojka

Przed rzutem we mnie powstrzymać.

Zamiast skarcić małolata

Piątkę przybił mu z uznaniem.

Udowodnił, że jest jeszcze

Gorszym niż synalek draniem.

 

Więc na jakiego  człowieka

Wychowa swego dzieciaka?

Przewiduję coraz gorszą

Rzeczywistość tego świata.

Klipsy

Dziś jak zwykle szłam do pracy.

W pewnej chwili tuż przede mną

Zauważyłam dziewczynę,

A w niej jakąś beznadziejność.

Na widok tego nieszczęścia

Podeszłam i zapytałam,

O co chodzi? Co się stało?

I oto co usłyszałam:

Że straciła dużo forsy

W skutek przeciwności losu.

I zmarnowała karierę

Przez działanie innych osób.

 

Zaczęłam ja więc pocieszać.

A gdy się uspokoiła,

Odkryła powód rozpaczy.

Sprawa jest niezbyt zawiła.

Dostała wyśnioną pracę

W gastronomii, przy zmywaku.

Już pierwszego dnia szef kuchni

Zwyzywał ją od cudaków.

Kazał zmyć z twarzy makijaż

I usunąć długie tipsy.

Pracownicy w kuchni muszą

Być najschludniejsi, najczystsi.

 

To był cios w jej osobowość

I jednocześnie w karierę.

Postawiono przed nią nagle

Nie do przebycia barierę.

Karierę zrobi gdzie indziej,

Lecz nie zmieni stylu bycia.

Filozofii „Emo” ona

Poświęciła kawał życia!

 

Osobowość najważniejsza,

Dlatego wybrała tipsy.

A po chwili już spokojnie:

Założę też czarne… klipsy!

Nie tak samo…

Mam pięcioletnich bliźniaków.

Dotąd byli jednakowi.

Teraz jednak chcą koniecznie

Być odmienni, kontrastowi.

 

Jednak problemem jest to, że

Mają ten sam charakterek.

Każdy by chciał mieć cukierka

I też chętnie zjadł cukierek.

Walczą o swą niezależność,

Chcą koniecznie być odrębni.

Krytykują się wzajemnie,

Są w tym bardzo niewybredni.

 

Dziś się z sobą pokłócili,

Na co pójdziemy do kina.

Spierali się długo, a ja

Nie mogłam tego powstrzymać.

Żaden się nie godził na to,

(Upór właściwy baranom),

Że obaj chcieli do kina

Iść akurat na to samo!

Odporny

Mój mąż nie sprząta po sobie

Brudnych naczyń po jedzeniu.

Ma w nosie moje uwagi.

Po prostu śmierdzący leniuch!

 

Nie byłoby to tak straszne,

Gdyby jadał razem z nami.

On je w nietypowych porach,

Nawet w nocy też się karmi.

Zostawia na stole w kuchni

Pełno brudnych resztek jadła

I talerzy, kubków, sztućców…

Chyba tylko brak tu… diabła!

 

Koleżanka miała pomysł,

Bym mu stawiała strawę

W jego niemytych naczyniach,

Na obrus ze starych gazet.

 

Pomyślałam, że być może

Kumpelka dobrze doradza.

Zrobiłam. Brak jest efektów.

Całkiem mu to nie przeszkadza!

Swatka

Zmarła żona mego brata.

Młoda to była kobieta.

Oszczędzę bliższych szczegółów,

Bo byłbym popełnił nietakt.

 

Po pogrzebie, na cmentarzu

Doszła do Niego znajoma

I ni z gruszki, ni z pietruszki

Gadała jak nakręcona.

Zaczęła mu proponować,

Żeby zapoznał jej córkę,

Bo z niej bardzo dobra partia

I w dodatku… ma figurkę!

 

Brat był w takim wielkim szoku,

Że nie wiedział, co powiedzieć.

Rozpłakał się biedaczysko,

A baba za nim wciąż lezie.

Pogoniłem tą znajomą,

Bo to rzecz niewybaczalna,

Żeby w tych okolicznościach

Była aż taka nachalna.

 

Wieczorem do mnie dzwoniła

Bardzo mocno roztrzęsiona,

Że została dziś przeze mnie

Bezpodstawnie obrażona.

Przecież to jest człowiek wolny.

Ona córkę swatać musi,

Żeby jakaś lafirynda

Nie zabrała go Martusi.

Singielka

Kumpel z pracy mnie zaprosił

Po raz pierwszy na imprezę.

Było kilkanaście osób.

Nie znam ludzi. Sama siedzę.

 

W pewnej chwili podszedł do mnie

Jeden z obecnych tam gości.

Rozpoczął miłą rozmowę.

Już nie siedzę w samotności.

Prawił miłe komplementy,

Że mam fantastyczne włosy,

Figurę, a przede wszystkim

Obezwładniające oczy.

W pewnej chwili wybuchł śmiechem

I krztuszącym głosem stwierdził,

Że ma dość tego ściemniania.

Dłużej nie będzie się męczył!

 

Ja też tam nie posiedziałam.

Wyszłam z tej samczej meliny.

Nie wiedziałam, że są jeszcze

Takie wredne sk**wysyny.

Tylko mnie poproś…

Byłam raz z koleżankami

Na zabawie w karnawale.

Nie mam swojego chłopaka.

Wolni są tylko brzydale.

 

Z początku nic się nie działo.

Kilka z nas stało przy ścianie.

DJ już od pół godziny

Puszczał wciąż nowe nagranie.

 

Nareszcie coś się ruszyło.

Podeszło kilku kolesi.

Lustrowali naszą grupkę.

Żaden jednak się nie spieszył.

Patrzyli na nas ukradkiem

I dość mocno się sprzeczali.

Nareszcie udało im się

Coś sensownego ustalić.

 

Jeden z nich, zrezygnowany,

Stwierdził, że tą brzydką bierze,

Po czym podszedł szybko do mnie

Prosząc do tańca… Nie wierzę!