W roli…

Ponownie wystawialiśmy

Dla przedszkolaków teatrzyk.

Kilkoro z nas, ich rodziców,

Miało kostium jak się patrzy.

 

W dniu występu jeden tatuś,

Który grał rolę pirata,

Zadzwonił, że miał wypadek.

Nie wystąpi. Wielka strata!

 

Postanowiłam zastąpić

Nieobecnego kolegę.

Założyłam jego kostium

I bandaż na oko lewe.

 

Niektóre dzieci już były

Wcześniej na tym przedstawieniu

I zaczęły protestować

Przeciw temu zamienieniu,

Bo… nie mogę być piratem,

Gdyż piraci to faceci,

A ja jestem przecież pani,

Która chce oszukać dzieci!

 

Jedna tylko dziewczyneczka

W mojej obronie wołała,

Bo… wyglądam jak piraci,

Gdyż też żółte zęby miałam!

 

Ta przesłanka przekonała

Całą resztę oponentów

I już wszyscy się bawili

Od tego właśnie momentu.

 

 

 

Ukoronowany

Zdawało mi się, że ze mnie,

Kiedy jechałem do pracy,

Po południu w autobusie

Chichrali się dwaj chłopacy.

 

Kilka innych starszych osób

Ciekawie na mnie patrzyło.

Nie wiedziałem, co się dzieje,

Ale coś w powietrzu było!

 

Myślałem, że mi się zdaje

I jestem przewrażliwiony,

A w mej rozczochranej głowie

Plotą się jakieś androny.

 

W pracy przywitał mnie rechot.

Twarze kumpli… rozbawione!

Któryś podał mi lusterko.

Miałem na głowie… koronę!

 

Przed samym wyjściem do pracy

Bawiłem się z dzieciakami

W króla, pałac oraz w piękny

Dwór królewski z dworzanami.

 

Potem jednak zapomniałem

O „królewskim” atrybucie

I…  w papierowej koronie

Znalazłem się w autobusie.

 

Od tego dnia koledzy,

Czego mam serdecznie dość,

Odzywają się do mnie

Per „Wasza królewska Mość”!

Bukiet

Pracuję w dużej kwiaciarni.

Mam bardzo dużo zamówień.

Współdziałamy z „Interflorą”;

Dużo pracy ma nasz kurier.

 

Bardzo różne zamówienia

Składają nasi klienci.

Zdarza się, że kwiatuszkami

Przystrajamy też prezenty.

 

Dziś na przykład przyszedł klient

Z zamówieniem dość odmiennym.

Jeszcze takiego zlecenia

Nie przewidział żaden cennik!

 

Prosił, bym wkomponowała

Silikonowego członka

W bukiet kwiatów. Mówił cicho

I po każdym słowie – chrząkał!

 

Wielka kolejka przy ladzie,

A ja na oczach klientów

Przyozdabiałam fallusa –

Najdziwniejszego z prezentów.

Wybór

Na imprezie u kolegi

Była nieziemska dziewczyna.

Spełniała wszystkie toasty.

Dobrze się przy tym bawiła.

 

Gdy już całe towarzystwo

Wypiło po kilka  głębszych,

Zaczęliśmy grać w butelkę.

Los mi sprzyjał. Byłem pierwszym,

Którego Ona trafiła.

Miała wybór: wypić wodę,

Ale tę co z kibla była,

Lub… pocałować mnie w brodę.

 

Stwierdziła, że jeśli piła

Dziś alkohol tyle godzin,

To jej nawet woda z kibla

W żaden sposób nie zaszkodzi.

 

Na mnie nawet nie spojrzała,

Kiedy po szklankę sięgała.

Chyba jednak zgolę brodę,

Bo działa na moją szkodę.

Plany…

Nasze dzieciaki na weekend

Jadą do dziadków już w piątek.

Nie mówiłem głośno, ale

Z tego planu byłem kontent.

 

Korzystając więc  z okazji

Zaplanowałem z kolei

Kino, Kolację we dwoje

I… łóżko aż do niedzieli!

 

A żona zaplanowała:

Razem – zakupy w IKEi,

Ja – muszę umyć samochód,

A Ona – pościel  prześcieli.

 

Chociaż były różne plany,

Ale finał będzie zbieżny.

Gdy Ona będzie rozwiązła,

To ja stanę się lubieżny!

Szopka

Przyjaciele mnie prosili,

Żebym został „po godzinach”

Opiekunem awaryjnym

Ich czteroletniego syna.

 

Fajny chłopczyk. Chociaż mały,

Jest rezolutnym dzieciaczkiem.

Ja go lubię, on mnie także.

Mamy relacje „krewniackie”.

 

Był już grudzień. Jak co roku

Tradycyjnie przed Świętami

Montuję w domu swą szopkę

Z Jezuskiem i zwierzątkami.

 

Malca bardzo ciekawiło,

Czym „wujeczek” tak się bawi,

Więc natychmiast zaprosiłem

Malca do wspólnej „zabawy”.

 

Zaciekawiony, więc pytał

O wszystko, co było w szopce.

Najbardziej się zaciekawił

Nagusieńkim, małym chłopcem.

 

Opowiadałem o wszystkim,

Co sam wiem od swojej mamy.

Że to tradycja, więc w Święta

W Polsce szopki ubieramy.

 

W końcu zapytał mnie, po co

W tej stajence są owieczki.

Mówię, że zimno Dzieciątku,

Bo nie ma nawet czapeczki.

Owieczki na nie chuchają

I Jezuska ogrzewają.

 

„Aha” powiedział i dalej

O inne rzeczy mnie pytał

Systematycznie, wytrwale:

Kto jest mamusią chłopczyka?

Potem jeszcze o drobiazgi.

W końcu spytał kim był Józef?

Opowiadam, odpowiadam,

Ale nie mogę już dłużej…

 

Wreszcie przyszła mama dziecka.

Zaraz na jej widok Mały

Pokazuje nasze „dzieło”

I wola promienny cały:

 

„Mamo, mamo, a pan Józef

Od dzidziusia bez czapeczki

W tej stajence u wujaszka

To dmuchał białe owieczki”!

 

 

 

Czytelnia

Nasza ośmioletnia córcia

Jest dzieckiem cichym, spokojnym.

Nigdy nie zauważyłem u Niej

Zachowań choćby niesfornych.

 

W czerwcu dostałam wezwanie

Od wychowawczyni córki,

Bym ją pilnie odwiedziła.

Myślałam, że w sprawie cenzurki.

 

Ale po przyjściu do szkoły

Dowiedziałam się, że sprawa

Jest znacznie bardziej poważna.

Na czyn karalny zakrawa!

 

Córka znalazła u brata

Dość zniszczonego „świerszczyka”

I zaniosła go do szkoły

Dając go innym „poczytać”.

 

Czytelnia była w kibelku.

A za możliwość „czytania”

Od każdego albo każdej

Parę złotych pobierała!!!

 

Czarodziejka

Jechaliśmy z dzieciakami

Pociągiem już dosyć długo.

Coraz bardziej widać było,

Że nasze dzieci się nudzą.

 

Ze znudzenia moją córkę

Opanowała  głupawka.

Udawała czarodziejkę

Z pałeczką z ołówka w łapkach.

 

W pewnym momencie dotknęła

Mnie w ramię „różdżką” dość czule

Wypowiadając „zaklęcie” –

„Zamieniam Ciebie w brzydulę”.

 

Odwróciłam się zdziwiona,

Że tak źle mi życzy córka.

Ona patrzy się z zachwytem,

Aż śmieje się Jej buziulka

 

Wreszcie z radością krzyknęła:

„Mamusiu, mamuńciu droga!

Zadziałało! Ja naprawdę

Miałam moc Cię zaczarować”!

Imprezowicz

Pod nieobecność rodziców

Zrobiłam w domu imprezę.

Było spokojnie, statecznie,

No i bez żadnych zberezeństw.

 

Bawiliśmy się w najlepsze,

Kiedy przyszedł sąsiad z dołu

I postawił ultimatum:

„Pozostawię was w spokoju,

Gdy wpuścicie mnie do środka,

Bo inaczej to zadzwonię,

I z twoimi rodzicami

Rozgonimy tę „sodomię”!

 

Przesadził z tą zoofilią,

Ale nie chciałam kłopotów,

A w szczególności rodziców

Nazbyt szybkiego powrotu.

 

Sąsiad ma lat osiemdziesiąt.

Nie dość, że siedział do końca,

To jeszcze każdy nalany

Kieliszek do dna wysączał!

 

A już pod koniec imprezy,

Żeby wreszcie sobie poszedł,

Musiałem dać mu dwa piwka,

Bo on  także jest… piwoszem!

 

Podobieństwo

Na zasadach loteryjnych

Wyciągałyśmy ryciny.

Dzieci nazwy zgadywały.

Dość często się tak bawimy.

 

Gdy kiedyś wylosowałam

Goryla piękny rysunek,

Jeden z chłopców krzyknął „mama”

Do obydwu opiekunek.

 

Popłakałam się ze śmiechu,

Chociaż nie powinnam przecież,

Postanowiłam, że kiedyś

Opowiem o tym kobiecie.

 

Dziś zdarzyła się okazja,

Kiedy swego synka mama

Przyprowadziła do żłobka.

Czekałam, gdy będzie sama,

Żebym mogła się przekonać,

Czy syn nie przesadził czasem.

 

Popatrzyłam i odeszłam.

Musiałam… się zgodzić z Jasiem!