Alkohol szkodzi!

W zeszłą sobotę trafiłem

Na imprezę że ho, ho, ho!

Podawano bez umiaru

Całkiem darmowy alkohol!

Poszedłem tam niewyspany.

Impreza trwała dość długo.

Gospodarz ciągle zachęcał:

„Ugość się, Krzysiu, ugość”!

Nie oszczędzałem się wcale

Skacząc do różnej muzyki.

Cały czas mi polewano,

Bym nie przesuszył swej grdyki.

 

Do domu wróciłem rano

Naprawdę bardzo „zmęczony”.

Nie byłem w stanie zdjąć nawet,

Moich glanów wypieszczonych.

Jednak po chwilowej zaćmie

Udało się z nimi wygrać.

Wtedy ległem na tapczanie,

Żeby nareszcie się wyspać.

 

Kiedy już wstałem wieczorem,

Rodzice mnie oświecili,

Ze ta „zaćma” trwała u mnie

Prawie sześć i pół godziny.

Pijany spałem w ubraniu

W przedpokoju na podłodze.

Jeden glan miałem pod głową,

Drugi był jeszcze na nodze.

 

Przez ten czas moi rodzice,

Żeby mnie tylko nie zbudzić

Musieli przechodzić  nade mną

I stare nogi utrudzić.

 

O tej mojej przypadłości

Uświadamiają każdego

Robiąc mi tym „koło pióra”

Na wprost, na prawo i lewo!

 

Dzięki temu, że rodzice

Nie gadają po próżnicy,

Wyszedłem na  “naczelnego”

Moczymordę w okolicy.

Dranie

Na dziś byłam zaproszona

Na malutką uroczystość.

W kręgu samych koleżanek

Wódkę popijać mi przyszło.

 

Moja kumpela singielka

Przesadziła z alkoholem.

Do tej pory nie widziałam,

By ktoś spał z głową na stole.

Tym bardziej, że tę imprezę

Ona sama urządziła.

Swe trzydzieste urodziny

W knajpie z nami obchodziła.

 

Trzeba było zawiadomić

Kogoś dla Niej najbliższego.

Miała telefon, więc zaraz

Szukałam kontaktu do niego.

Był tam kontakt pseudo „Misiek”.

To jej facet, pomyślałam.

Lecz gdy się tylko odezwał,

W jednej sekundzie zdrętwiałam!

 

Bo połączenie odebrał

Słowami: „Słucham, Kochanie”

Ma kumpela i mąż razem?

Nie myślałam, że to dranie!

Wolkanin?

Mój chłopak uwielbia wszystko,

Co wiąże się ze „Star Trek”-iem.

Miałam nadzieję, że wreszcie

Minie mu to razem z wiekiem.

Zna na pamięć wszystkie filmy.

Zna osoby na wyrywki.

We wszystkim się orientuje.

Imponują mu zdobywcy.

 

On studiuje, ja pracuję.

Wróciłam po nocnej zmianie.

Zmordowana ległam w łóżku,

On leżał na otomanie.

Nie mogłam zasnąć, bo miły

Dziwnie poruszał rękami,

Których jeszcze żadną pracą,

Jak żyje, dotąd nie splamił,

Było to zbyt monotonne,

Więc w końcu zasnęłam cicho.

Nie spałam za długo, bowiem

Obudził mnie głośny chichot.

 

To mój facet tak się cieszył,

Że wreszcie obu rękami

Umie pokazać „znak Spocka”.

Jest już taki jak Wolkanin!

To rasa humanoidów

Bardzo podobna do ludzi.

Spock był także półczłowiekiem,

Więc w Ziemianach respekt budzi.

 

Mój „Ziemianin” jest porywczy,

Lecz, o ile mi wiadomo,

Racjonalizm i logika

Nie są jego mocną stroną.

Me nadzieje, że zmądrzeje,

Prysły jak bańka mydlana.

Teraz usnęłam, a o tym

Gadałam z nim już od rana.

 

Za tydzień ma zdecydować,

Jaką nam przyszłość wybiera.

Jak mi pokaże znak Spocka,

To niech go… jasna cholera!

Jak dziecko…

Mąż wiózł mnie dziś na lotnisko.

Mimo tego, że zostanie

Sam przez tydzień z dwójką dzieci,

Postępował podejrzanie.

Był rozmowny, a ze śmiechu

Dostał normalnej głupawki.

Na chwilę przed pożegnaniem

Nabawił się biedak czkawki!

 

Chwilę później zrozumiałam

Skąd to jego zachowanie.

W czasie kontroli celnicy

Znaleźli niespodziewanie

W moim podręcznym bagażu

Wielkie dildo z cyberskóry,

Różowiutkie kajdaneczki

I inne z sex shopu bzdury.

 

Mój mąż, choć skończył czterdziestkę,

Robi często głupie rzeczy.

Czasem tak się zachowuje,

Jakby był w naszej rodzinie

Niesfornym dzieckiem. Tym trzecim!

Niewybrednie

Przeczytałem w Internecie

Wywiad, który mnie zaskoczył,

Że od nadmiaru libido

Kobieta może się „stoczyć”.

 

W tekście wyznała że ona,

By chuć swą zaspokoić,

Musi codziennie z kilkoma

Mężczyznami „poswawolić”.

W dzień jest łatwą prostytutką.

Wieczorami gra w „pornosach”,

A gdy nie ma takiej pracy,

Idzie do żołnierskich koszar.

 

Był fałsz w całym tym wywiadzie.

Nie wyczuwałem dramatu.

Każdy dotknięty tym stanem

Uważałby to z fatum.

 

Zdjęć do wywiadu nie było.

Był zaś odnośnik na stronę

Z filmikami z jej udziałem

Oferujących moc ponęt.

To tylko wybieg i sposób

Na ściągnięcie tego widza,

Którego kręcą pornosy

I w ogóle nie wybrzydza.

Eks-Nimfa

Na imprezie komunijnej

Mojej małej kuzyneczki

Moja mama z jej rodziną

Opowiadały ploteczki.

 

Nie słuchałam, bo się brzydzę

Plotkami i szeptankami.

Zbystrzałam, gdy usłyszałam

Opowiadanie mej mamy,

Że mam swojego chłopaka

I jestem z nim już po słowie

Oraz bez ślubu mieszkamy.

Nie myślałam, że to powie.

 

Nie chciałam słuchać wywodów,

Dlatego wyszłam na ganek.

Stały tam skrzynki z kwiatkami,

Więc uwiłam sobie wianek.

 

Gdy wróciłam, ktoś zakrzyknął:

„Krysiu! wyglądasz niebiańsko,

W tym wianeczku możesz tańczyć

Jak Nimfa w Noc Świętojańską”!

 

Byłoby to całkiem trafne,

Bo uwielbiam te klimaty.

Nim zdążyłam podziękować

Zabrzmiał głos mojego… taty:

„Ty nie możesz być tą nimfą,

Bo to żadna tajemnica,

Że w Noc Świętojańską może

Zatańczyć tylko dziewica”!

Leśni

Bardzo lubiłem z kumplami

Włóczyć się grupą po lesie

Jako oddział partyzantów

Bez munduru, za to w dresie.

 

Z czasem ta bezładna grupa

W zespół się przeobraziła

I jako „żołnierze września”

Na defilady chodziła.

 

Mieliśmy dość częste zbiórki.

Ćwiczyliśmy jak żołnierze.

Bardzo lubiłem tam chodzić.

Mówię to zupełnie szczerze.

 

Któregoś dnia ćwiczyliśmy.

Mieliśmy repliki broni,

Mundury z demobilu i

Gałązki sosny na skroni.

Zabrałem z sobą Kaprala;

Tak ma na imię owczarek,

Który zawsze razem ze mną

„Włóczy” się leśnym bezmiarem.

 

W pewnym momencie do lasu

Wjechał samochód dostawczy.

Kierowca otworzył klapę,

Rozejrzał się, czy ktoś patrzy

I… zaczął wyrzucać  śmieci.

W tym samym momencie wstałem.

W niego jakby piorun strzelił,

Jak ujrzał mój hełm i kaem.

 

Błyskawicznie zebrał śmieci

I uciekł skonfundowany.

A mówią, że tacy jak my

Na nic się nie przydamy

Impreza

Mój teść i jego znajomi

Organizowali „kolację”.

Co roku o jednej porze

Urządzali tą libację.

 

Teść w tej zacnej grupie mężczyzn

Miał niezwykłe poważanie.

W spawie układania menu

Zawsze miał ostatnie zdanie.

Na imprezę zamówili

Znany lokal w naszym mieście.

Menu będzie ustalone

Po porozumieniu z teściem.

 

Kiedy już było gotowe,

Teść je zapisał na kartce.

Poszedł z nią do restauracji.

A że był po pierwszej ćwiartce,

Nie zauważył, że kartkę

Wnuczęta mu podmieniły

I zupełnie nowe dania

Dla draki tam zamieściły.

 

Były tam na przykład dania:

– nadziewany konik polny,

– sałatka z ogona pawia

– chleba z perzu wielkie bochny

– sok z żuka, – parówki z dżdżownic,

– flaki z małży i ślimaków,

– rosołek z tłustych gąsienic,

– serdelki z białych pędraków…

I inne rzadkie „specjały” –

To jadłospis doskonały!

 

Gdy restaurator przeczytał,

Co ma podać teścia gościom,

Przemówił do niego

Z wyszukaną uprzejmością:

„O jedno danie dam więcej

Dla uświetnienia kolacji:

Twój móżdżek przeżarty wódą –

I to na koszt restauracji”!

Transwestyta?

Zobaczyłam, jak mój chłopak

Z mej prostownicy korzysta.

Nie zdradziłam się, że widzę.

Celowo trzymałam dystans,

Bo rozbawił mnie ten widok.

Wycofałam się po cichu

Bez żadnych „śmichów i chichów”.

 

Czekałam, jak się potoczy

Niecodzienna sytuacja.

Po półgodzinie sprawdziłam,

Jak rozwinęła się akcja.

 

On z fryzurą „na dziewczynkę”

Paradował przed mym tremo

Tak jak w „Pół żartem, pół serio”

Niezapomniany Jack Lemmon.

 

Nie było mi wcale do „chichów”

Ani do „śmichów” tym bardziej.

Odkryłam, że w moje ciuchy

Stroi się także mój twardziel!

 

Do tej pory nie wiedziałam

Że mój pan jest crossdresserem.

Lubi zakładać me ciuszki,

Lecz na pewno nie jest gejem!

Toast

Mieszkam wspólnie z koleżanką

W wynajętej kawalerce.

Ona jest bardzo spokojna,

A ja odwrotnie – szaleńcem.

 

Jakiś czas temu zrobiłam

Bibkę dla małego grona.

Po kilku wypitych drinkach

Byłam już nieźle wstawiona.

 

Koleżanki dziś nie było.

Do rodziny wyjechała.

Nie znałam celu wyjazdu,

Zresztą o to nie pytałam.

 

Wróciła późnym wieczorem,

Gdy zabawa w pełni trwała.

Na głowie czarny berecik.

Widać po niej, że płakała.

 

Jak się okazało, była

Na pogrzebie swego dziadka.

Jej twarz smutna, przygnębiona;

Jak zwykle w takich przypadkach.

 

Chcąc troszeczkę ją rozruszać

Zaprosiłam ją „do stoła”.

Myślałam, że w towarzystwie

Pozbędzie się swego doła.

Chcąc zachęcić ją do picia

Wzniosłam toast: „Zdrowie Dziadka”!

Gdy wytrzeźwiałam, przyznałam,

Że to była wielka wpadka.