„Mandatariusz”-ka

Rzadko mi się zdarza, żeby

W domu swój portfel  zostawić.

Do pracy jeżdżę tramwajem.

Unikam aut dla zasady.

 

Pracuję w śródmiejskim sklepie.

Uważam więc, że  jest lepiej,

Gdy pracujący w Śródmieściu

Nie blokują miejsc w tej strefie.

 

Dzisiaj rano się spieszyłem,

Bo dość późno wstałem z łóżka.

Zapomniałem wziąć portfela,

Który został pod… poduszką.

 

Pierwszy raz od dawien dawna

Pojawili się „kanarzy”.

Ja mam bilet okresowy,

Więc czekałem, co się zdarzy.

Nawet gdybym dostał mandat,

To odwołałbym się zaraz.

Już kiedyś to przerabiałem.

To niepotrzebny ambaras.

 

Jakimś cudem, bo to przecież

Niepojęty kazus dla mnie,

Kontrolerzy pracowali

Dzisiaj bardzo… niestarannie!

 

Albo mnie może już znali,

Bo codziennie jeżdżę tędy.

W każdym razie dzisiaj dla mnie

Kontrolerzy mieli… względy.

 

Fakt ten nie uszedł uwadze

Staruszce siedzącej tuż za mną.

Zaczęła się nagle wydzierać

Że forsę biorą za darmo,

Bo nie potrafią wykonać

Poprawnie prostej kontroli.

No i dostałem mandat,

Ale prawda nas wyzwoli!

 

Bo okazało się wkrótce

Po dokładnych oględzinach,

Że bilet pani… nieważny,

Przedawniony, więc jej wina!

 

No i dostała mandacik!

Ja się zaraz odwołałem

I wkrótce zwrot należności

Na swe konto otrzymałem.

Uprawa

Corocznie mam piękne plony

Pomidorów z mojej grządki.

Spytała o nie sąsiadka,

Kiedy robiłem porządki.

 

Zainteresowało Ją

Gdzie kupuję swoje krzaczki,

Bo te które ma u siebie,

Wyglądają jak zdechlaczki!

 

Dałem Jej dokładny namiar

Na ten mój sklep ogrodniczy,

Gdzie od lat kupuję wszystko,

Co tylko Żona zażyczy.

 

Ale znów w kolejnym roku

Miała jeszcze gorsze plony.

Obraziła się myśląc, że

To był podstęp z mojej strony

 

Oskarżyła mnie o podstęp,

Żeby znów me pomidory

Wyrosły i plonowały

Bujnie tak jak do tej pory.

 

I na pewno w tajemnicy

Podlewałem je czymś żrącym,

Bo nie podejrzewała,  by

Mógł zrobić to jej  ktoś obcy.

 

Poczułem się obrażony,

Ale chcąc wyjaśnić sprawę

Przebadałem wraz z Nią wszystko,

A efekt tych starań żaden.

 

Wreszcie mocno zniechęcony

Rwę pomidorowe krzaczki.

Wyszły z ziemi nader lekko.

Nie potrzebowałem graczki!

 

A tam… doniczki z plastyku,

W których flance pomidorów

Hodowane są na sprzedaż,

A w gruncie rosną do zbiorów.

 

Okazało się, że pani

Kilka lat je „przesadzała”,

Ale dotąd przedtem nigdy

Z doniczek nie wyjmowała.

 

Micha

Nas pies ma już swoje lata.

I praktycznie każda karma

Szkodzi mu, więc gotujemy.

I nie jest to z mleczkiem… manna!

 

Wcześniej sprawdziliśmy z żoną

Wszystkie karmy, nawet takie,

Które daje się szczeniakom,

Lecz reakcje są jednakie.

 

Porusza się ociężale.

Dużo śpi, a mało… sika.

Żona sama musi „pichcić”

Dla naszego „emeryta”.

 

Kiedyś wróciłem zgłodniały

I pomyliłem talerze.

Zjadłem pieskowi obiadek.

Smakował mi, powiem szczerze.

 

Wstyd się przyznać, ale „micha”,

I tutaj tkwi cały dramat,

Była bardziej smakowita,

Niż to, co gotuje dla nas.

Szyberdach

Zawiść ludzka nie zna granic.

Tak mawiał kiedyś mój dziadek.

Myślałem, że to przesada,

Lecz sam miałem ten przypadek.

 

Gdy dostałem awans w pracy,

To z nim też służbowe auto.

Długo w tej firmie pracuję,

Teraz wiem, że było warto.

 

Samochód jest paroletni,

Ale zagraniczny, modny.

Fajny „wózek” z szyberdachem.

Łatwy w obsłudze, wygodny

 

Mój sąsiad z parceli obok

Zdziwił się, gdy podjechałem

Wypasionym samochodem,

Bo… kredyt w banku spłacałem.

 

Powiedziałem zdziwionemu,

Że wóz firmowy, nie własny.

Skrytykował model, markę

A nawet kolor, że jasny.

 

Zacytowałem przysłowie:

„Darowanemu koniowi…”

I to go tak rozzłościło

Że nie zdołał już wyrobić.

Mocno napity, w nocy

Wlazł aż na dach samochodu,

Żeby się na nim… wypróżnić,

No i mnie „narobić smrodu”.

 

Ale szyberdach się zarwał.

On w nim utknął gołym zadkiem.

Nie mógł wyleźć. Rano mówił,

Że „znalazł się tam… przypadkiem”.

 

„Przypadki chodzą po ludziach”,

Ale ja to tak skwituję:

Nie ma przypadku, kiedy ktoś

Sam „zdarzenie” wywołuje.

 

 

Zazdrość

Nie chciałem, ale musiałem

Zerwać znajomość z dziewczyną.

To Jej absurdalna zazdrość

Była jedyną przyczyną.

 

Zaczęło się od awantur

O to, że chodzę na „siłkę”

Tylko po to, by oglądać

Gołe” baby” choć przez chwilkę.

 

Zabroniła mi też chodzić

Do fryzjerki, bo widziała,

Że się zanadto seksownie

Nad mą głową pochylała.

 

Nie dość tego. Ona także

Dotykała zbyt namiętnie

Moich włosów. A powinna

Zawodowo, obojętnie!

 

Miarka się przebrała, kiedy

Byłem w kwiaciarni po bukiet.

Ci, co kochają, tak czynią

I to nie jest przecież głupie.

A ona mnie oskarżyła,

O flirt z młodą sprzedawczynią!

 

Jestem spokojnym facetem.

Wierzę w wierność i oddanie.

Nie dla mnie romans na boku,

Ani nawet flirtowanie.

Złodziejka

Moja Teściowa jest wielką

Entuzjastką  zdjęć rodzinnych.

Cały dom nimi ozdabia.

Nie ma tam ozdóbek innych.

 

Wszędzie ramki ze zdjęciami

Bliższej i dalszej rodziny.

Kiedyś w niektórych oprawach

Me fotki też się mieściły.

 

Dziś na każdym jednym zdjęciu,

Gdzie choć troszkę widać mnie

Przykleiła mi na twarzy

Naklejkę, albo nawet dwie.

 

To rysunek ludzkiej kupy,

Takiej świeżej i „pachnącej”.

Dla mnie to dowód, że ona

Opętana jest… pierdolcem!

 

Naumyślnie nakleiła

Tyle  tych emotikonów,

„Żeby nigdy nie musiała

Oglądać mnie w swoim domu”

 

Dlaczego mnie tak nie lubi?

W rodzinie krąży bajeczka,

Że nienawidzi mnie za to,

Że ukradłam jej Syneczka!

Zazdrośnik

Chodzę na kurs językowy.

Poznałam na nim faceta

Dowcipnego, rozumnego,

O greckim imieniu… Stefan.

 

Już od początku czułam, że

Dogadujemy się świetnie

Oczywiście, że po polsku,

Ale bez świadków, dyskretnie.

 

Nikt tego nie  zauważył,

Gdyż ja swe uczucia kryłam.

Ale z czasem tak się stało,

Że się Nim… zauroczyłam.

 

Wyobraźcie sobie, proszę,

Jak zabiło mi serducho,

Kiedy Stefek po zajęciach

Wybąknął mi szeptem na ucho,

Że świetna jest ze mnie babka,

Że z nikim się jeszcze jemu

Tak świetnie nie rozmawiało…

I to bez żadnych problemów!

 

Potem dodał troszkę głośniej

Z grymasem prawie radosnym

To, że nawet jego chłopak

Jest o mnie bardzo… zazdrosny!

 

 

Bliźniaczki

Moja partnerka ma siostrę.

Są inne, chociaż… bliźniaczki.

Różnią się sposobem życia,

Noszą inne fatałaszki…

 

Jak przystało na siostrzyczki,

Świetnie się uzupełniają,

Jednakże z mamą i ojcem

Dobrych relacji nie mają.

 

Chociaż mnie to zadziwiało,

Nie wtrącałem się z początku,

Bo mi się wydawało, że

Ich rodzice są w porządku.

 

Zmieniłem zdanie, od kiedy

Rozpoczęto ustalenia

Dotyczące obchodzenia

Świąt Bożego Narodzenia.

 

Ich rodzice zamierzali

Tylko jednej kupić prezent.

Ponoć robią tak niezmiennie

Na każdą ważną „imprezę”.

 

W urodziny, duże święta,

Imieniny – krótko streszczę –

Prezent dostaje ta, która

Przed swoją siostrę się przedrze

I według rodziców zdania

Bardziej na niego zasłuży.

Wtedy druga nie dopuści

Siostrze sukcesu powtórzyć

Powodowana ambicją

Albo z pobudek zazdrości.

 

Wymyślają to „od zawsze”,

Czyli od Ich urodzenia.

Wychowywać według nich to

Kontrolować i… oceniać.

 

Do tej pory ich rodzice

Wcale się nie połapali,

Że dziewczyny przez te lata

W „kulki” z nimi sobie grały.

 

Jak przystało na bliźniaczki,

Rozumiały się wspaniale

I fanaberie rodziców

Nie działały na Nie wcale.

Miały poczucie wspólnoty.

Czuły się jak jedno ciało.

Dzieliły ze sobą wszystko,

Dotąd się Im udawało!

 

Przyszło mi niespodziewanie

Skojarzenie dorosłości:

Czy siostry będą się dzielić

Obiektami swych miłości?

 

 

Pyszałek

Chyba każdy snuł marzenia

O szczęściu, na które czeka.

Powodzenie i pomyślność

Jest celem życia człowieka.

 

Ja jestem jednym z niewielu,

Do których uśmiechnął się los.

Ale wnet się okazało,

Że jednak otrzymałem… cios!

 

W ciągu jednego tygodnia

Dostałem awans, a żona

Po przeszło dwóch latach starań

Wreszcie jest „błogosławiona”!

 

Jakby było mało szczęścia,

Które miałoby mnie spotkać,

Trafiłem dużą wygraną

W ostatnim ciągnieniu Totka!

 

Pochwaliłem się rodzinie

Na urodzinach mej Mamy.

Upojony swoim szczęściem

Jakbym wszystkich wokół… zranił!

 

Siedzący ze mną przy stole

Zamilkli nagle z przejęcia.

Czyżby mi pozazdrościli

Mego potrójnego szczęścia?

 

Nie tylko, bo poniektórzy

Byli obrażeni głównie

Za to, że się aż tak chwaląc

Postąpiłem samolubnie!

Nie musiałem się wychwalać,

Bo… pycha to zwykła  marność.

A wszystko mi się trafiło

Tak, jak… ślepej kurze ziarno.

Wierna

Jestem zazdrosny o facia,

Który często z mą dziewczyną

Spędza nazbyt wiele czasu

I to właśnie jest przyczyną

Między nami  spięć i kwasów.

 

Nie akceptuję pętaka,

Bo to chłystek i miernota,

Ale w końcu uwierzyłem,

Że Ona tylko mnie kocha.

 

W wielu poważnych rozmowach

Przekonała mnie do tego,

Że nie muszę się obawiać,

Spotkań ze szkolnym kolegą.

 

Dzisiaj czekałem z kwiatami

Na Nią po lekcjach pod szkołą,

Chcąc Jej zrobić niespodziankę,

Bo to bardzo miłe ponoć.

 

Ale to ona właściwie

Niespodziankę mi zrobiła,

Jak ich dojrzałem, gdy wyszli

Z miejsca, gdzie ze mną chodziła

Na fajny, szybki numerek.

Zbyt wierna, to ona nie jest…