„Dżentelmen”

Poznałam w końcu fajnego,

Wartościowego faceta.

Zakochałam się w osobie

O bardzo licznych zaletach:

 

W dżentelmenie w każdym calu,

Wiernym, oddanym, przyjaznym,

Mającym wielu przyjaciół,

Ostrożnym, ale… odważnym.

 

Nie wiedziałam jednak tego,

Że ma dwie odmienne twarze:

Jedną przeznaczoną dla mnie,

Drugą… zaraz się okaże:

 

Kiedyś przez zwykły przypadek

Wyszła na jaw prawda cała,

Gdy schlany gadał z kumplami,

A ja rozmowę słyszałam.

 

Przechwalał się, że ja jestem

Taka brzydka i… naiwna,

Że nigdy go nie zostawię

I „przylecę jak zagwizda”.

 

Nawet się nie zorientuję,

Że mnie zdradza na „wsie strony”

A że mam dużą kasiorę,

Więc on jest… zabezpieczony!

 

Będzie miał przez długie lata

Komfortowe życie przy mnie,

A jak mu się  sprzykrzę, to on

Odejdzie sobie do innej.

 

Zerwałam z nim, ale przedtem

Narobiłam tyle brudu,

Że otrzymał zakaz wstępu

Do „ulubionego” klubu.

Oświadczyny in spe…

Mój braciszek chce się żenić.

Postanowił się oświadczyć

I chciał, żebym Mu pomagał

Sprawując rolę… doradcy.

 

Przed oświadczynami długo.

Wybierał cenny pierścionek.

Miał dokładnie ułożone

Plany na ten ważny dzionek.

 

Było kilka scenariuszy.

Sam nie mógł zadecydować,

Który z wariantów ma wybrać

I wreszcie zrealizować.

 

Wczoraj chłopak się załamał.

Dziewczyna Go zaskoczyła

Informacją, że jest pewna,

Że akurat „zaciążyła”.

 

Powiedziała Mu też, Że On

Będzie… wujkiem za pół roku.

Nagle zniknął z jego twarzy

Przysłowiowy błogi spokój.

 

To go bardzo zaskoczyło,

Bo to niemożliwe. Przecież

Jego  narzeczona, a więc

To musi być jego dziecię.

 

Pewny tego, że to dziecko

Jest owocem ich miłości,

Mimo, że burzyło plany,

Nie posiadał się z radości.

 

Wyjaśniłem mu dokładnie,

Że „przez zwłokę w oświadczynach

Uczucia do Jego Przyszłej

Za nic nie mogłem powstrzymać.

 

Zbliżyliśmy się do siebie,

Choć Ona miała opory.

To był nasz głęboki sekret

Skrywany aż do tej pory”.

 

To ja nie Ty będę ojcem!

A, że jesteś bratem moim,

To tak wyszło, że być stryjciem

Jest dziś  powołaniem Twoim”.

 

Na koniec Brat mi się przyznał,

Że tak naprawdę, to zwlekał

Z oświadczynami i ślubem.

Chciał jeszcze trochę poczekać.

 

W kropce…

Żona ostatnio pracuje

W biurze prawie na dwie zmiany.

Co dwa lub co trzy dni na Nią

Z dziećmi do nocy czekamy.

 

Ja muszę dzieci nakarmić,

I utulić do snu w łóżku.

To dość trudne dla mężczyzny,

Bo mamy dwójkę Maluszków.

 

Dziś przyszła do nas teściowa.

Jak zobaczyła mą „mękę”,

Sama zrobiła kolację!

Dzięki Mamo za wyrękę!.

 

Pomyślałem, że dziś mogę

Także żonce czas umilić.

Teściowa też się zgodziła.

Spakowała w jednej chwili

Całą kolację w „dwojaki”,

Bym zawiózł do biura żonce.

Obiecała, że sama wnet

Do snu utuli me Brzdące.

 

A w biurze… żony nie było!

A ten nowy, ważny projekt

Ma na imię Bonifacy,

Od niedawna z Nią w zespole.

 

Potem jeszcze się wydało,

Że żoneczka wśród kolegów

Uchodziła za… singielkę,

A to może dowieść czegóż?

 

Że zdradzała mnie już wcześniej

W innym biurze, gdzie „robiła”.

Mogę przypuszczać, że dawniej

Rogi mi już przyprawiła.

 

Mam rodzinę i teściową?

Dzisiaj ten znak zapytania

Zamiast kropki postawiłem.

 

Będzie kropka po badaniach?

 

Rezerwacja

Umówiłem się na randkę

W mojej ulubionej knajpie

Z laską poznaną one-line

Na niemodnym już dziś Skype.

 

Mieliśmy się spotkać wcześniej

Na skwerze opodal knajpy,

A potem razem, jak para

Pójść na umówione „party”.

 

Wymieniliśmy swe foty,

Byśmy się mogli odnaleźć.

Czekałem na nią dość długo

Siedząc samotnie jak palec.

 

Mija godzina, nie przyszła

Nie wiedzieć czemu „ma miła”.

Uznałem więc, że celowo

Na skwerku mnie wystawiła.

 

Pomyślałem, że skoro mam

Zamówioną rezerwację,

To jednak ją wykorzystam

I sam zjem fajną kolację.

 

Gdy już przeglądałem „menu”,

Zauważyłem, że właśnie

Do knajpki przyszła „ta moja”

Chyba także na kolację.

 

Nie była sama, gdyż za nią

Wszedł też nieznany mi koleś.

Na pierwszy rzut oka widać

W nim zwykłą, męską pierdołę.

 

Liczyła widocznie na to,

Że ja będę załamany

Tym, że nie przyszła na randkę

I w kąciku… liżę rany.

 

Skorzystała więc okazji,

By użyć mej rezerwacji

I z innym nowym kolesiem

Ugościć się na kolacji.

 

Niebywale się  zdziwiła,

Że ja przy stoliku siedzę.

Zaniemówił też „pierdoła”.

Nie wiedział, co ma powiedzieć.

 

Knajpa była wypełniona.

Że nie miała rezerwacji,

To ku mojej satysfakcji

Nie zjadła z nikim… kolacji!

 

 

 

Przymus

Po sześciu latach chodzenia

Zerwał ze mną mój Wybrany,

Bo nagle sobie przypomniał,

Że przez „inną był kochany”.

 

Pogrzebał w swojej pamięci

I przypomniał nagle sobie,

Że musi mi dziś coś wyznać,

Tak jak człowiekowi… człowiek.

 

Z rozbrajającą szczerością

Powiedział, że przed dwu laty

Złajdaczył się z koleżanką,

Bo… odmówić nie potrafił!

 

Przez najbliższe dwa tygodnie

Największą dla mnie szaradą

Będzie odgadnięcie, czemu

On „wyskoczył” z taką sprawą

Wtedy, kiedyśmy skazani

Za „styk” z koronawirusem

Na kwarantannę.

Cóż robić?

Choć  nie chcę zostać, to muszę…

 

 

Zagrożenie

Obecnie można napotkać

Wiele pań i oczywiście panów

Potępiających zarazę

Co przyszła do nas z Wuhanu.

 

Właściwie to narzekają

Na trudności, które niesie

Nieodzowność ograniczeń

W życiu prywatnym, w biznesie…

 

Wiem, że w konkretnych warunkach

Ogólnego zagrożenia

Żeby przetrwać tę zarazę,

Potrzebne ograniczenia.

 

Mam niezbędną umiejętność

Adaptacji do warunków.

To jest podstawowy wymóg

Doczekania się ratunku.

 

To nie jest mój oportunizm.

Warunki są niewygodne,

Lecz dla jednostki konieczne,

Z interesem wspólnym zgodne.

 

Bo „dla wspólnej korzyści

I dla dobra wspólnego[1]

Trzeba się podporządkować,

By uchronić Kraj od złego.

 

Siedzę w domu, bo mój zakład

Do odwołania zamknięto.

Żona jest bardzo nieswoja.

Brakuje Jej czegoś. Wiem to!

 

Staram się Ją uspokajać

I pomagam „zebrać w sobie”.

Asystuję nawet w kuchni.

Co tylko umiem, to robię.

 

Z trudnością mi to wychodzi,

Bo nigdy w kuchni „nie byłem”.

Teraz wszystkiego się uczę,

Nawet herbatkę zrobiłem!

 

Doceniam wszystko co robi,

Kontent, że  mam Super-Żonkę!

Staram się być czułym dla Niej

Oddanym, dobrym małżonkiem.

 

Kiedyś wieczorem w łazience

Widząc, że Żonka się myje

Zakradłem się po cichutku

I pocałowałem w… szyję.

 

„Daj spokój, Karol – odparła –

Nie sprzątnęłam kuchni jeszcze”;

Odwróciła głowę, zbladła

Wyglądała jak „sto nieszczęść”!

 

Ja mam na imię Władysław.

Ona, gdy na mnie spojrzała,

Zaskoczona głupkowato

Prosto w twarz mi się rozśmiała.

 

Po chwili, już ze spokojem

„To był żart” mi wyjaśniła.

Że nieśmieszny, z tym się zgodzę.

Lecz czemu zmieszana była?

 

 

[1] Julian Tuwim – „Wszyscy dla wszystkich”

Podzielny

Mój facet przysłał mi mailem

Kilka fotek damskich butów

Prosząc o wybranie dwóch par…

Nie wspomniał do jakich ciuchów.

 

Wybrałam chętnie buciki

Pasujące do sukienek,

Które właśnie chciałam kupić

Licząc na rychły… ożenek.

 

Dodałam też rozmiar stopy,

Gdyż wiedziałam, że go nie zna.

A stopkę mam bardzo małą

Jak królewna albo… księżna.

 

Szybko wysłałam mu maila.

Podziękował mi i… wyznał,

Że buciki nie są dla mnie,

A ja byłam zbyt naiwna,

Że pomyślałam o sobie.

To prezent dla nowej laski,

Z którą właśnie zaczął dzielić

Nowy okres ekscytacji…

Potrójne zaskoczenie

Poszłam z facetem do sklepu.

Za ladą była „Ta Była”.

Dla Niego to zaskoczenie.

Nie wiedział, że tu „robiła”.

 

Dla niej także niespodzianka,

Że On spotyka się z kimś.

Dla mnie, że są wciąż małżeństwem,

Także nie przyszło na myśl.

 

Gdybym wiedziała, że jeszcze

Oni nie są po rozwodzie,

To bym się nie wpakowała

Jako trzecia w tę „trylogię”!

Aktywistka

Od ponad sześciu miesięcy

Piszę w aktach: „rozwiedziony”.

Coraz częściej mi dokucza

Brak kogoś w „rodzaju żony”.

 

Chciałem poznać jakąś panią

Na stałe, nie tymczasowo,

Żeby zechciała stać przy mnie,

A nie jak ma „była”… obok.

 

Koledzy mi poradzili,

Żebym się zarejestrował

Na dobrym portalu randkowym.

Wtedy mógłbym „zapolować”

Na dziewczynę, może żonę.

Jedno miałbym zapewnione:

Mógłbym wybierać do woli

Zgodnie z klasą i bon tonem.

 

Atutem tego portalu,

Jak reklama podkreślała,

Jest, że właśnie ta agencja

Już od wielu lat działała.

 

Ponoć ważni naukowcy

Tylko dla tego portalu

Opracowali algorytm

Dociekliwy „w każdym calu”.

 

Po wypełnieniu ankiety

Pełnej pytań i wskazówek

Musiałem przelać akonto

Za zamówioną usługę.

 

System natychmiast po wpłacie

Z „poborcy” zmienił się w swatkę

I „wypluł” bezzwłocznie z siebie

Pierwszą dla mnie kandydatkę.

 

Gdy ją tylko zobaczyłem,

Pomyślałem, że mam omam.

Wiecie kto był na tym zdjęciu?

Moja żona… odmłodzona!

 

Jej zdjęcie już dobrze znałem.

Była ładna, muszę przyznać.

Obok notka dla mnie przykra;

Ze wybrana dla mnie pani

Jest od czterech lat… aktywna!

 

Pracuś

Mam pracowitego męża.

To mój ukochany Wacuś.

Oficjalne imię Wacław,

Ale dla mnie – „Mrówcia – Pracuś”.

 

Rzadko Go widuję w domu,

Bo pracuje w nadgodzinach.

Podobno bez Niego w biurze

Żaden projekt „się nie spina”.

 

Właśnie teraz znowu musi

Zostawać nawet do nocy,

Bo w biurze sobie nie radzą

Bez mego męża pomocy.

Dla wszystkich to ważny projekt,

Więc on musiał się poświęcić,

Choć narzekał, że tym razem

To… zupełnie nie ma chęci,

Gdyż jest bardzo pracochłonny

I nie dający… pieniędzy.

 

Gdy On w pracy, to ja muszę

Wiele rzeczy brać na siebie.

Dobrze, że mamy samochód,

To mam czym zakupy przewieźć.

 

Dziś też wracałam z marketu,

Gdy nagle jakaś paniusia

Wjechała w mój kufer na światłach.

Patrol ingerować musiał!

 

Zadzwoniłam więc do Wacka,

Ale numer był zajęty.

Przyjechał po dłuższej chwili

Mocno tą stłuczką przejęty.

 

Zdumiona chciałam zapytać

Skąd on o tej stłuczce wiedział,

Lecz zanim to uczyniłam,

On już… w  tamtym aucie siedział.

 

Zdziwiłam się niepomiernie,

Ale wnet się wyjaśniło,

Że „lalunia”, ta od stłuczki,

Jest po prostu zwykłą zdzirą.

 

Teraz wiem, że ona to ten

Ważny „projekt” co „nie spina”,

A także, że „projektować”,

Znaczy to samo co „dymać”!

 

Nie wierzyłam, że tak łatwo

Nabrałam się na tę śpiewkę.

Robiłam mu kanapeczki,

A on posuwał tę dziewkę!