Wpadł…

Moją żonę zapoznałem

W bardzo dramatyczny sposób.

Wpadłem na Nią przypadkowo

W Wiśle na narciarskim stoku.

 

Zaraz też w ramach przeprosin

Zaprosiłem Ją na „grzańca”.

Zaiskrzyło między nami

Już podczas pierwszego tańca.

 

Ostatnio się dowidziałem,

Że od roku mnie zdradzała

Z facetem, którego właśnie

W ten sam sposób zapoznała.

Rodzina?

Zostałam mamą zastępczą

I to zupełnym przypadkiem,

Kiedy „erka” zabierała

Do porodu mą sąsiadkę.

 

Zostawiła dwójkę dzieci.

A że nie było nikogo,

Sytuacja mnie zmusiła

Zostać z nimi choć chwilowo.

 

Ja nie posiadam potomstwa,

Bo mam „kobiece” kłopoty.

Nie mogę mieć własnych dzieci,

To przygarnęłam „sieroty”.

 

Znałam je tylko z widzenia,

Więc nie wiedziałam nic o nich.

Pierwsze, co musiałam zrobić,

To rodzinę powiadomić.

 

Od dzieci się dowiedziałam,

Że ich tatuś zmarł niedawno.

Dziadek z babcią ich nie lubią,

Po tym jak tatko „zasłabnął”.

 

Znalazłam „telefon” do nich.

Powiedziałam, co się stało,

Że ich synowa znów rodzi…

Ale ich nic nie ruszało!

 

Powiedzieli, że ja sobie

Urządzam ich kosztem kpiny!

„Ona” po śmierci ich syna

Nie jest już członkiem rodziny!

 

 

Żona

Córkę ze złamaną nogą

Odwieziono do szpitala.

Dzwonię na męża komórkę,

Lecz połączenie coś zwala.

 

Musiałam go powiadomić,

Więc tym razem wyjątkowo,

Łączyłam się z jego biurem

Przez tajną linię służbową.

 

Sekretarka odebrała

I podejrzanie wesoło

Oznajmiła, że: „pan prezes

Wyszedł na… obiadek z żoną”!

Myśl głową a nie…

Mamy fajną paczkę kumpli.

Znamy się przeważnie z pracy.

Są wśród nas kawalerowie,

Są żonaci i „dzieciaci”.

Ci żonaci, to jak dotąd

W „tych sprawach” są dosyć zgodni.

Ale nie wiem, czy w tej grupie

Nie działa ukryty szkodnik.

 

Zdarzają się jednak czasem

Między kolegami zwady.

Chodzi zwykle o panienki,

Gdy któryś złamie zasady.

Niedawno jeden z ziomali

Odkrył, że panna go zdradza;

Z jego najlepszym kamratem

Ich narzeczeństwo rozsadza.

 

Opowiedział, co się stało.

Dlatego znam te szczegóły

I wykorzystałem jako

Osnowę do tej fabuły.

 

Postaci to narzeczeństwo,

Czyli w skrócie On i Ona

Oraz kumpel, ich przyjaciel,

Nadam mu tu imię Roman.

 

Ta trójka się umówiła

Na lunch w znanej sobie knajpie.

Przed uzgodnioną godziną

Ona zadzwoniła najpierw.

Powiedziała do Onego,

Że dziś troszkę źle się czuje

I, niestety, ten obiadek

Z tego względu odwołuje.

 

Za kilka minut zadzwonił

Kumpel Roman przepraszając,

Że musi zostać w pracy, bo

Ktoś tam postawił i… chlają.

 

Można pomyśleć, że takie

Sytuacje się zdarzają,

Lecz Roman nie myślał głową.

Co innego już mu grało!

 

Zadzwonił z komórki Onej,

No i zupa się rozlała.

On zaraz się zorientował,

Że Ona jest u … Romana!

 

 

Wędrująca „narzeczona”

Na tydzień przed moim ślubem

Przypadkowo przyłapałem

Swą narzeczoną na zdradzie.

Ślub natychmiast odwołałem.

 

Wkrótce się jeszcze wydało,

Że to był obcokrajowiec,

Zrozumiałem, że oboje

Są w niejasnej, śliskiej zmowie.

 

Rzecz jasna, ślub się nie odbył.

Ona razem z przydupasem

Wyjechali za granicę.

Zapomniałem o niej z czasem.

 

Po pięciu latach z okładem

Ułożyłem sobie życie.

Inną kobietę już kocham

I żyję z Nią w dobrobycie.

 

Latem pojechaliśmy na wczasy

Do Tajlandii „za słoneczkiem”.

Nie mogłem przypuszczać, że tam

Spotkam niedoszłą żoneczkę.

 

Była w towarzystwie drugiej,

Tylko tamta była tęższa.

Zauważyłem, że obie

Wyraźnie… „szukały męża”!

Szeptem…

Pracuję w sklepie z obuwiem.

Dziś miałam zmianę przy kasie.

Pan płacił za buty żony –

Zwykłe botki na obcasie.

 

Nagle mnie cicho zapytał,

Czy dałabym mu swój numer,

Bo jestem piękna, a chłopcy

Walą do mnie chyba hurmem.

 

Nie byłoby w tej odzywce

Niczego nadzwyczajnego,

Gdyby nie to, że małżonka

Stała dwa metry od niego.

 

Myślał, że ona nie słyszy,

Gdyż w inną stronę zerkała.

Niestety, to  pech dla niego;

Żona wszystko usłyszała!

Hipnoza leczy?

Matka mojego chłopaka

Jest „zakręcona” porządnie

Na punkcie hipnozy oraz

Technik medycyny wschodniej.

 

Próbowała mnie wielokroć

Wprowadzić w hipnozy trans,

Lecz jednak bez powodzenia.

Po prostu nie miała szans.

 

Raz ze zwykłej ciekawości

Postanowiłam udawać,

Że w końcu jej się udało,

A to mnie powiódł się kawał!

 

Wykorzystując okazję

Poleciła mi powiedzieć,

Że:

– zdradziłam swego chłopca

Na zakrapianej imprezie.

– Że teraz z obojętnością

Nic już do Niego nie czuję,

–  A poza tym uważam, że

Zachowuje się jak dureń.

 

Nie wiem, czy przemilczeć sprawę,

Czy powiedzieć chłopakowi.

Chyba jeszcze będę milczeć.

Kocham i nie chcę Go dobić.

Antyteza

Ten, kto nie ma szczęścia w kartach,

Ma za to w miłości szczęście”.

Odwrotności tej mądrości

Dowiodę właśnie w tym tekście.

 

Grałem dosyć często w karty,

Lecz przeważnie przegrywałem.

Czasem zupełnie spłukany

Do domu w nocy wracałem.

 

Żyłem spokojnie w małżeństwie

Choć bezdzietnym, lecz szczęśliwym.

Nawet nie zauważyłem,

Że w mym związku wzrastał kryzys.

 

Coraz lepiej szło mi w kartach.

Zacząłem zbierać profity.

Byłem pełnoprawnym członkiem

Tej pokerowej elity!

 

Raz zgarnąłem wielką pulę.

Około miliona było.

Zadzwoniłem do swej żony,

Z Nią się chciałem dzielić chwilą.

 

Odebrała chyba błędnie,

Bo miast „słucham Cię kochanie”

W swym smartfonie usłyszałem

Całkiem seksowne… „sapanie”!

 

W ten sposób się dowiedziałem,

Że mnie zdradza z jakimś gościem…

Gdy zaznałem szczęścia w kartach,

Opuściło mnie w miłości.

Pierwsza praca

Po dłuższych poszukiwaniach

Mam nareszcie pierwszą pracę.

Cieszyłam się z niej jak głupia.

Nie myślałam, że ją stracę.

 

Miałam szczęście do szefowej,

Była dla mnie wprost cudowna.

Doradzała mi cierpliwie,

Żebym mogła pracę poznać.

 

Szybko byłam samodzielna.

Coraz lepiej zarabiałam

I swoje plany życiowe

Wreszcie  ukonkretnić chciałam.

 

Oszczędzałam na mieszkanie,

By zamieszkać samodzielnie.

Mieszkam u rodziców z siostrą,

Nie zawsze jest mi przyjemnie.

 

Młodsza siostra, nastolatka,

Jest cośkolwiek uciążliwa.

Ciągle „podkrada” mi rzeczy

I w nich bryluje na bibach.

 

Właśnie głupia małolata

Za to, że jej zabroniłam

Brać do szkoły mego kompa,

Wrednie się na mnie zemściła.

 

Na mym Facebook-owym koncie

Napisała na tablicy

To, czego by nie uczynił

Nawet zadymiarz z ulicy.

 

Zamieściła kilka postów

Treści: „Nienawidzę pracy”,

„Moja szefowa to dziwka”

I trzy inne „handikapy”[1].

 

Dostałam dyscyplinarkę

Bez możliwości wyjaśnień.

Byłam naprawdę szczęśliwa.,

Szczęście me runęło właśnie.

[1] Także: niekorzystna sytuacja utrudniająca wykonanie zamierzeń.

Na fotelu…

Byłam u stomatolożki

Na okresowej kontroli.

To wymóg profilaktyki,

Taka wizyta nie… boli!

 

W międzyczasie gadałyśmy.

Było miło i wesoło.

Pani nawet mnie spytała,

Czy mam trudności ze szkołą.

Gdy powiedziałam, gdzie chodzę,

Z zaciekawieniem spytała,

Czy to jest rzetelna prawda,

Że szkoła jest wręcz wspaniała?

 

Bo chce posłać do tej szkoły

W przyszłym roku swoją córkę

I z tego powodu prosi

O sprawiedliwą „cenzurkę”.

 

Wypytała o warunki,

Co sądzę o profesorach,

A na końcu zapytała

O osobę… dyrektora.

 

Bardzo ją interesuje

I chciałaby mnie zapytać,

Co na jego temat mówią

Różni ludzie i tu i tam.

 

Byłam na tyle rzetelna,

Że powiedziałam jej nawet,

Że on w środowisku uczniów

Ma dosyć kiepskawą sławę.

 

Dostał nawet swoje pseudo.

„Obleśniak” to jego ksywa,

Gdyż na widok młodych dziewczyn

Ślini się, czego nie skrywa!

 

Przez resztę wizyty milczała.

Szybko też ją zakończyła.

Zdziwiło mnie to, że dla mnie

Nie była już taka miła.

 

Po tej mojej opowieści

Zamieszanie było spore:

Bo córkę ma już dorosłą,

A mąż jest tym dyrektorem!