Bilans wodny

Mama ma problem z nerkami.

Żeby móc Ją zdiagnozować,

Lekarz zlecił bilans płynów.

To bardzo ważne w chorobach.

 

Mama ma już swoje lata.

Przygotowałem słoiczek.

Zaznaczyłem poziom wody.

Rano to wszystko rozliczę.

 

Poprosiłem, żeby piła

Tylko z tego pojemnika.

Obok postawiłem drugi,

By mogła do niego sikać.

 

Rano sprawdziłem słoiki.

Pierwszy słoik nadal pełny.

Chociaż piła tylko z niego,

Żeby zalecenie spełnić.

 

Nie powiedziała mi jednak

Ta moja chora biedaczka,

Że wypitą wodę zawsze…

Uzupełniała do szlaczka!

Antonimy

Jestem gruba, nie wiem czemu.

Cały czas stosuję dietę.

Odmawiam sobie słodyczy

Nawet nie wiem co to deser!

Nigdy nie jadłam fast foodów.

Czas wolny w ruchu wciąż spędzam.

Uczęszczam na gimnastykę,

Nawet po ciężary sięgam.

 

Pomimo wszystko nie chudnę.

Zazdroszczę każdej kobiecie,

Która potrafi bezkarnie

Zamówić co chce w bufecie.

 

Niedawno zaczęła pracę

Nowa osoba, kobieta.

Chuda, że ją posądzałam,

Iż z jej zdrowiem coś jest nie tak.

 

Ale do czasu, bo kiedyś

Miałyśmy tę samą zmianę.

Razem poszłyśmy na przerwę.

Śniadanie jadłyśmy same.

Tylko w ciągu pół godziny

Zjadła dietetyczne śmieci:

Chińską zupkę, dwa hot-dogi,

Hamburgera i… kotlecik.

Potem jeszcze to popiła

Z automatu czekoladą.

Ja piłam gorzką herbatkę

Zagryzając suchą strawą.

 

Patrzyłam z niedowierzaniem

Wreszcie zapytałam wprost:

„Ty masz co dzień „tłuste święto”,

A ja tylko „suchy post”.

Co Ty robisz, że codziennie

Jesz takie tuczące rzeczy

I wciąż jesteś aż tak chuda,

Że żakiecik z Ciebie leci”?

 

Odparła, że nic nie robi.

Po prostu ma tak od zawsze.

W dzieciństwie do Niej mówiono:

„Nasz Ty kochany cherlawcze”.

Dotąd nigdy nie  ćwiczyła.

Je bardzo dużo słodyczy.

Po pracy zjada obiadek

I na kanapie „się byczy”.

 

Słucham Jej i wprost głupieję,

Jak różni mogą być ludzie.

Ja grubaska, chociaż nie jem.

Ona, chociaż żarłok, chudziec.

Druga przeciwieństwem pierwszej,

Pierwsza antonimem drugiej.

 

Pytanie

Dziś robiłam przyszłej mamie

Pierwsze USG jej dziecka.

Jeszcze nie można ocenić,

Czy to synek, czy córeczka.

 

Jest to początek drugiego

Jej trymestru ciążowego,

Więc rozróżniam główkę, rączki,

Nóżki, uszka, nawet oczki.

 

Tłumaczyłam to ciężarnej.

Chyba jednak nie słuchała

Tego, co opowiadałam.

Nie było reakcji żadnej…

 

W końcu mnie cicho spytała:

„Czy to dziecko nie jest czarne”?

Zakład

Mam znacznie młodszego brata.

On już od  czasu jakiegoś

Konkuruje ze mną wszędzie,

Przypuszczam, że wiem dlaczego.

 

Jest niesłychanie ambitny.

We wszystkim chce być przede mną.

Staram się Mu ustępować,

Niech chłopaczek ma przyjemność.

 

Ostatnio pojechaliśmy

Odwiedzić babcię w szpitalu.

On wszędzie jeździ rowerem,

Tak szybko jak do pożaru.

 

Założył się ze mną o stówkę,

Że szybciej będzie na miejscu

Niż ja jadąc autobusem.

On dzisiaj będzie zwycięzcą!

 

Autobus, którym jechałam

Do „babcinego” szpitala

Potrącił rower braciszka.

Na szczęście „kolarz” ocalał.

 

Miał niegroźne obrażenia,

Lecz musiał na SOR trafić.

Był w szpitalu znacznie wcześniej.

Laureat pierwszej lokaty?

 

On twierdzi, że wygrał zakład,

Bo w szpitalu był przede mną.

Lecz nie jechał na rowerze.

To z Jego strony… bezczelność!

Dieta “smród”

Nasz pies ma sporą nadwagę.

Wygląda przez to dość marnie.

Weterynarz zlecił, żeby

Dawać mu specjalną karmę.

 

To nie kosztuje zbyt wiele.

Psiurek  zjada wszystko chętnie.

Waga spada, on szczupleje.

Jednak nie jest nazbyt pięknie,

Bo pies puszcza „na okrągło”

Bardzo smrodliwe biogazy.

On też wyczuwa swe bździny,

Widać odruchy odrazy.

 

Mamy wciąż otwarte okna.

Jest też odświeżacz powietrza.

Dzięki temu przykry zapach

Wyraźnie się w domu zmniejsza.

 

Efekt diety jest wyraźny:

Dwa kilo w ciągu miesiąca.

Jeszcze psisku sześć zostało.

Czy doczekamy się końca?

Fantasty(cz)ka

Od kiedy tylko pamiętam,

Moja Babcia lubi czytać.

Mimo podeszłego wieku

Ona książki wprost połyka!

 

Ostatnio Ją zaciekawił

Świat, o którym nie wiedziała.

Całkiem różny od takiego,

Jaki dotąd poznawała.

 

Fantastyka, to jest właśnie

Nowa miłość mej Babuni.

Zajmuje nie tylko serce,

Lecz też absorbuje umysł.

W księgarniach się ukazują

Ciągle nowe propozycje,

Więc ja także Jej podrzucam

Coraz to świeższe pozycje.

 

„Dziewięć Dekad” swego życia

Babcia dzisiaj obchodziła,

Kupiłam Jej na urodziny

Kompletną „Sagę Wiedźmina”.

 

Ona, zamiast się ucieszyć

Że dostała osiem tomów,

Zakrzyknęła patrząc w niebo:

„Panie Boże! Starej pomóż,

Żebym ja jeszcze przed śmiercią

Mogła przeczytać to wszystko,

Bo tak czuję, że mój koniec

Jest  naprawdę bardzo blisko”.

Obiad

Mam córkę dziesięciolatkę.

Ostatnio były w jej szkole

Zajęcia z pierwszej pomocy.

Tam dzieci poznały role,

Jakie mają do spełnienia

Wszyscy, którzy są  świadkami

Wypadku lub zasłabnięcia

Lub  w nich uczestniczą sami.

 

Dziś gotowałyśmy obiad.

Zresztą często to robimy.

Ona uczy się ode mnie,

Czasem obie się… uczymy.

 

Zapytałam córcię, co by

Zrobiła, gdybym ja z nagła

Straciła tutaj przytomność

I zamroczona upadła.

 

Spodziewałam się, że ona

Zatroskana o me zdrowie

Natychmiast telefonicznie

Wezwałaby Pogotowie

I zaraz otwarła okno,

By zrobić powietrza powiew.

 

Taka była Jej odpowiedź:

“Kiedy cug by już Cię owiał,

Sama… skończyłabym obiad”!

Zmyłka

Mam ciotkę, która od zawsze

Jest osobą niewidomą.

Pomimo tej niesprawności

Widzę ją zawsze wesołą.

 

Zapraszamy ją do siebie

We wszystkie święta doroczne.

Ostatnio gościła u nas

Na kolacji Wielkanocnej.

 

Dużo miałam pracy, żeby

Tę kolację przygotować.

Dla mnie zabrakło już czasu,

Żeby się choć podmalować.

 

Siedliśmy całą rodziną.

Pytaliśmy ją o zdrowie.

Chwaliła się, że jest w formie

I każdego z nas ma w głowie.

Potrafi bliską osobę

Rozpoznać po jej zapachu

Z odległości do dwóch metrów

I nie będzie z tym obciachu!

 

Podjęliśmy to wyzwanie.

Ustawiliśmy fotelik,

A potem cichutko przed nią

Stawaliśmy po kolei.

 

Wszystkich  poznała bezbłędnie.

Kiedy ja przed nią stanęłam

Ze śmiechu się zachłystnęła

Mówiąc nie całkiem oględnie:

 

„Nie dam się wam na to nabrać,

Bo wiem, kto też u was mieszka”,

Pewna, że przyprowadziłam

Dla zmyłki naszego pieska!

Rokowanie

Dziś czekałam w poczekalni

Na badanie USG.

Były też tam trzy kobiety,

Oczywiście oprócz mnie.

 

Rozmawiały o rodzinach,

O dzieciach i o młodzieży.

Jedna z nich bardzo krytycznie

Wzrokiem moją postać mierzy.

 

Rozmowa zmieniła wątek.

Patrzyły na mnie uważnie.

Chociaż rozmawiały szeptem,

Słuchałam bardzo wyraźnie

Ich wnikliwych komentarzy,

Jakie wszystkie starsze panie

Wymieniały między sobą

Przez cały czas patrząc na mnie.

 

Nasłuchałam się, że cały

Świat „zeszedł” już na manowce,

Bo dzieci płodzą dzieciaki

Jak króliki albo owce.

 

One nie wiedziały o tym,

Że czekałam na sprawdzenie,

Czy leczenie mej tarczycy

Rokuje mi … powodzenie.

Dla zdrowia

Już od dawna mój małżonek

Dźwiga na karku nadwagę.

Widzę, że się tym zadręcza,

Lecz nie bierze pod rozwagę,

Żeby zacząć się poruszać

Korzystając ze spaceru

Z kijkami do nordic walking

Lub dosiadając roweru.

 

Długo namawiałam, żeby

Dbał o zdrowie i kondycję.

Niejeden raz między nami

Wywoływało to scysje.

W końcu się zgodził, by ćwiczyć

Na siłowni. Właśnie tam ma

Zniknąć grubas, a zjawić się

Rodzinny super-atleta!

 

Dzisiaj poszedł po raz pierwszy.

Był bardzo zmotywowany.

Ufałam, że w naszym życiu

Zajdą wreszcie dobre zmiany.

 

Godzinę po wyjściu z domu

Niespodziewanie zadzwonił,

Że podczas ćwiczeń hantlami

Kettler wypadł komuś z dłoni

I spadł mu na prawą stopę.

Właśnie wieźli go karetką.

Stopę miał poharataną,

Widać siniak pod skarpetką!

 

Nie wiem, czy po zdjęciu gipsu

Mój mąż wróci na siłownię.

Lecz wiem, że wszystkie pretensje

Na  pewno skieruje do mnie!