Powitanie

Poszłyśmy z mamą do cioci,

Co niedawno wzrok straciła.

Dlatego, że jej niełatwo,

Mam być dla niej bardzo miła.

Muszę tak się zachowywać,

Jakby jej się nic nie stało.

Dlatego będziem rozmawiać,

Tak jak kiedyś się gadało.

 

Wysłuchałam tych zaleceń.

Dam radę, choć ciężko będzie.

Kocham ciocię. Jej dobrostan

Głównie będę mieć na względzie.

 

Kiedy byliśmy na miejscu

I ciocia nam otworzyła,

Moja mama niespodzianie

Z takim tekstem wyskoczyła:

– My przyszłyśmy cię odwiedzić,

A ty tak po ciemku siedzisz?

U źródła

W jednym pokoju biurowym

Pracuje nas kilka osób.

Pewnego dnia tak śmierdziało,

Że ścierpieć było nie sposób.

Pootwieraliśmy okna.

Drzwi także uchyliliśmy.

Nawet naszej koleżanki

Perfumy rozpyliliśmy.

Nie pomogło. Nadal syfi.

Trzeba było szukać źródła.

Szperaliśmy po szufladach,

Nawet w pełnych śmieci kubłach.

Jeden z kumpli obwąchiwał

Wszystkie szafki, krzesła, biurka.

Szukał, skąd się wydostaje

Ta bardzo śmierdząca chmurka.

 

Wreszcie siadł przy swoim biurku

I bardzo się zdenerwował,

Bo znalazł to, czego szukał:

Źródło tkwiło w jego… w nogach.

Kuracja

Byłam dość poważnie chora.

Leczono mnie antybiotykiem.

Prawie zawsze ta kuracja

Obarczona jest ryzykiem.

Następstwem była grzybica,

Więc musiałam brać globulki.

Kupiłam dwa pudełeczka.

Zużyłam jedno. Bez ulgi.

 

W tym samym czasie widziałam,

Że z drugiego też ubywa.

Myślałam, że może mama

Też te globulki używa,

Gdyż ostatnio chorowała

I nie odzyskała zdrowia.

Najwyżej kupię następne.

Przecież to zupełny drobiazg.

 

Gdy globulki się skończyły,

Wtedy mój tata zapytał,

Kiedy znów je kupię, bo te

Witaminy to rarytas!

Dobrze robią na trawienie.

Nie ma zatwardzeń, a nawet

Pozbył się nareszcie wszystkich

Uciążliwych wzdęć i czkawek.

 

Podałam mu okulary

I pudełko, by przeczytał

Na co są te „witaminy”,

Którymi się tak zachwycał.

Zmory

Od jakiegoś czasu w nocy

Budzą mnie dość dziwne dźwięki.

Dochodzą głównie z salonu,

Pogłos też idzie z łazienki.

Są to szczególne odgłosy:

Jakby ujadanie sfory,

Ryki lwa lub piski hieny

Oraz inne senne zmory.

 

Po kilku zarwanych nocach

Zaczęłam się w końcu obawiać,

Że w ten sposób jakaś luka

W mej psychice się przejawia.

Z czasem poważnie myślałam,

Że jestem chora psychicznie,

Bo odgłosy w mojej głowie

Były głośniejsze i liczne.

 

W końcu dałam ogłoszenie,

Żeby pozbyć się mieszkania.

Chciałam jak najszybciej sprzedać,

Możliwa była zamiana.

Zgłosił się pan z ogłoszenia.

Przyszedł obejrzeć mieszkanie.

Spytał, czy też w cenie kupna

Moje głośniki dostanie.

Zgodziłam się zadziwiona.

On wyjaśnił, o co chodzi.

To są  głośniki na bluetooth.

Kupują je ludzie młodzi.

One są bezprzewodowe

I wszystko to odtwarzają,

Co „wyłapią” z otoczenia,

Jeśli tą możliwość mają.

 

Teraz nagle zrozumiałam

Skąd te zmory w środku nocy.

To mój sąsiad jest psychiczny,

A mój strach miał wielkie oczy!

Anemiczka

Ostatnio zauważyłam,

Że mam sińce pod oczami.

Wygląda to nieciekawie,

Więc chowam oczy za szkłami.

 

Jednak ludzie wszystko widzą

I większość z nich była zdania,

Że powinnam bardzo szybko

Zrobić kontrolne badania.

 

Poszłam w końcu do przychodni,

Żeby zdrowie skontrolować.

Dla lekarki brak problemu.

Ja jestem jak rzepa zdrowa!

 

A na sińce dała sposób,

W jaki mam je zlikwidować:

Kupić puder i po prostu

Trzy razy dziennie… pudrować.

 

Jestem dorosłą osobą

I znam polską rzeczywistość.

Przebadałam się prywatnie.

Mam poważną niedokrwistość!

Zabieg

Dziś zgłosiłam się w szpitalu

Na operację kolana.

Zabieg miał być bardzo prosty,

Dla chirurga zwykły banał.

 

Po wybudzeniu z narkozy

Byłam dość mocno zbolała,

Dlatego że prócz kolana

Na głowie też bandaż miałam.

 

Podobno w czasie zabiegu

Nie bardzo było wesoło,

Gdyż jeden stażysta zemdlał

I… głową trafił mnie w czoło!

Pechowiec

Dziś jest piątek – trzynastego.

Nie wierzę w żadne przesądy,

Ale po tym co się stało,

Nie jestem już taki mądry.

 

Miałem niewielką kolizję.

Ktoś uderzył w mój kabriolet.

Przywaliłem głową w szybę,

Stąd mam kilka szwów na czole.

Wróciłem pieszo do domu

Zdenerwowany i zdechły.

Musiałem usiąść na kibel

I… na czole szwy mi pękły!

Fakir?

Jestem wziętą masażystką.

Mam wielu stałych klientów.

Pracuję tylko rękami.

Nie używam żadnych sprzętów.

 

Przyszedł do mnie nowy klient.

Miał na plecach tyle włosów,

Że mi się w palcach plątały.

Uniknąć tego nie sposób.

Po zabiegu przepraszałam

Za dyskomfort oraz bóle

I za to, że nie podałam

Chociaż miejscowych znieczuleń.

 

Lecz facet był zachwycony

Powiedział, że czuje się fajnie

I zamierza od dziś u mnie

Masować się regularnie.

Niespodzianka

Jestem trochę chorowita.

Dość często opuszczam lekcje.

Niestety, znów gdzieś złapałam

Jakąś złośliwą infekcję.

Mama zgodziła się, żebym

Dzisiaj pozostała w domu

Z zaleceniem:, „Jeśli możesz,

To chociaż się córciu poucz”.

 

Nic nie mówiłyśmy tacie,

Bo nie lubi, gdy choruję.

Zawsze, jak zostaję w domu

Bardzo się awanturuje.

 

Ale parę godzin później

Sama odkryłam przyczynę

Taty niezadowolenia

I jego ciągłych reprymend.

Właśnie do naszego domu

Przyprowadził swą kochankę.

Zamiast planowanej schadzki

Zastał mnie i… niespodziankę.