Podwójne szczęście

Przyjaciel mojej małżonki

Jest zdeklarowanym gejem.

Kiedyś szpanował fryzurą,

Teraz już trochę łysieje.

 

Dziś  wcześniej wróciłem z pracy

I przyłapałem ich w łóżku.

On zaczął mi się tłumaczyć,

Że mu się zmieniło w móżdżku

I poniewczasie stwierdził,

Iż z pewnością jest hetero.

Bardzo mu żal, że odmiana

Nastała teraz dopiero.

 

Żona tym się tłumaczyła,

Że od dłuższego już czasu

Stosowała wobec niego

Swych kobiecych sztuczek zasób.

Bardzo chciała go „wyleczyć”

Z tego „nie wiadomo czego”.

Udało się, gdyż odkryła,

Że w nim siedzi „alter ego”!

 

Teraz nie będzie już tylko

Prowadzał się z facetami,

Ale może być szczęśliwy

Także z nimi, kobietami!

 

Tylko teraz ja się czuję

Taki jakiś podłamany,

Bo  przez dwoje mi najbliższych

Zostałem wprost wydymany…

Nie po to…

Popełniłam wielkie głupstwo

I nie wiem, czy się wykręcę

Ze związku z facetem typu

“Karczycho w czarnej beemce”.

 

Obroniłam „magisterkę”

I pełna wielkich nadziei

Zaczęłam mu opowiadać,

Jak się moje życie zmieni:

Będę pracować w zawodzie

Z początku jako stażystka.

Jeszcze nie zrobię kokosów,

Bo dostanę tysiąc trzysta…

 

Na to luby jak z armaty

Wystrzelił, że nie chce słyszeć

O jakiejkolwiek robocie…

Mam skończyć z głupim kaprysem!

Nie pozwoli, by kobieta

Tyrała na nocną zmianę.

Dlatego najlepiej będzie,

Gdy w domu przy nim zostanę.

Muszę mu tylko gotować

I rodzić zdrowe dzieciaki.

Prać gacie oraz  wyglądać

Jak z rozkładówek „kociaki”!

 

Chciałam jemu się sprzeciwić,

Że po coś skończyłam studia

Mówiąc „Nie po to…”

                           On wrzasnął:

„Ty żeś Niepotą,

                              Łachudra”!

 

Teraz wiem, że mnie w przeszłości

Chyba miłość odurzyła.

Dzisiaj właśnie z nią zerwałam,

By mnie całkiem  nie zniszczyła.

Trójkąt

Jakieś trzy miesiące temu

Znalazłem morową pracę.

Nowym mym szefem jest Paweł,

Starszy, ale fajny facet.

Ja mam dwadzieścia sześć wiosen,

On jest trochę po czterdziestce.

Zaraz złapałem z nim kontakt.

Mamy relacje kumpelskie.

Chodzimy często do klubu

Na bilard albo na darta.

Zdarza się, że po wypłacie

Spotykamy się na kartach.

 

Prawie dwa miesiące temu

Podczas wojażu po klubach

Poznałem piękną kobietę.

Zakochałem się jak sztubak.

Ja też jej się spodobałem,

Bo tylko ze mną tańczyła.

U mnie w domu po imprezie

Bardzo miła dla mnie była.

Szczegółów tutaj oszczędzę

I nie zdradzę ich nikomu.

Rano zostawiła stringi

Wraz z numerem telefonu.

 

Spotykamy się ukradkiem.

Aga jest w trakcie rozwodu,

Więc nie może przeciw sobie

Dostarczać żadnych dowodów.

Ten nasz związek może przetrwać

Tylko w cieniu tajemnicy.

Kocha mnie i w tym momencie

Nic innego się nie liczy.

Świat wydawał się bajkowy.

Swój czas dzieliłem pomiędzy

Dwie ważne dla mnie osoby,

Z  którymi mnie zespalały

Mocne, chociaż inne, więzy.

 

Wczoraj, już z samego rana,

Nim zdążyłem się ogolić

Zadzwonił szef  z zapytaniem,

Czy pomogę mu w niedoli.

Miał wczoraj w domu  imprezę,

Więc poprosił mnie ten pracuś,

Żebym zawiózł go do firmy,

Bo czuje, że jest na kacu.

Nigdy u niego nie byłem.

Znałem adres, to podstawa.

Jednak jazda długo trwała,

Bo był opuszczony szlaban.

Wjechałem  na podjazd przed domem,

By ulicy nie zagradzać.

Zadzwoniłem do drzwi, czekam;

Otworzyła moja Aga!

 

Wyszło na jaw, że Agnieszka

Jest żoną mojego szefa.

Nigdy nie mówił o żonie.

Jak bym spytał, byłby nietakt.

Mówił mi, że się rozwodzi.

To nie była moja sprawa.

Rozumiałem, że przez rozwód

Tak pociąga go zabawa…

 

A on już od trzech miesięcy

Tylko ze mną się spotykał.

Dla mnie chciał Agę zostawić

I ze mną, hetero, się bzykać!

 

Święty związek

Poznałem fajną dziewczynę,

No i się w niej zakochałem.

Jednak tak dzieje się w życiu,

Że zawsze jest „jakieś ale”.

 

Ma żonatego faceta

I z nim przyszłość „bardzo pewną”.

On nie rozwiedzie się z żoną,

Bo żonę to ma się jedną!

Tym samym jasno powiedział,

Że się z inną nie ożeni,

Bo święty związek małżeński

Ponad wszystko sobie ceni.

 

Już ją prawie przekonałem,

Żeby jego zostawiła

I swoje życie na nowo

Ze mną sobie ułożyła.

 

Dzisiaj się dowiedziałem, że

Jednak przy nim zostanie,

Bo jego żona bez wsparcia

Niewątpliwie się… załamie!

Do skutku

Spotykałem się z dziewczyną,

Moją koleżanką z pracy.

Miło czas nam mijał z sobą,

Lecz to nic jeszcze nie znaczy.

Tylko jakieś pogaduchy.

Czasem kawka albo lody.

Bywaliśmy na zakupach

W miejskiej galerii handlowej.

Coraz bardziej mnie kręciła,

Nawet polubiłem sushi.

Tego, że się zakochałem,

Nie mogłem z siebie wydusić.

 

Dopiero po jakimś czasie

Opowiadać jej zacząłem

O swych nieudanych związkach

I że jestem sam jak kołek.

 

Skomentowała to krótko:

„Wiesz, że nie jesteś bez winy.

Do skutku, jak wszyscy inni,

Musisz…  szukać swej dziewczyny”!

Skoczek

Ostatnio poznałam w necie

Rewelacyjnego gościa.

Zaczęliśmy się spotykać,

Już nie jestem  jemu obca.

Bywałam w jego mieszkaniu.

Zostawałam nawet na noc.

Przemyśliwałam, by jego

Poznać także z moją mamą.

 

Po którejś nocy z pośpiechu

Nie zabrałam telefonu.

Zadzwoniłam na swój numer,

Gdy tylko weszłam do domu.

Zgłosiła mi się dziewczyna.

Bardzo się zdenerwowałam,

Że ten „rewelacyjny” gość

To zwykły damski patałach.

 

Umówiłam się z tą panią

W sprawie zwrotu telefonu.

Sama chciała mi go przywieźć,

Gdy będzie … wracać do domu.

 

Dziewczyna przyszła. Już w progu

Nazwała mnie przyjaciółką.

Nie przybyła z gołą ręką.

Miała coś poza komórką:

Wino, pierścionek i wielką

Paczkę czekoladek „Merci”

Oraz dziękczynną laurkę.

W niej… okazjonalny wierszyk!

 

Podziękowała za pomoc

W podjęciu słusznej decyzji.

W całym jej postępowaniu

Nie wyczułam hipokryzji,

Ale wyciągnęła wnioski,

Że niezły z niego gagatek

I żyje tylko dlatego,

By skakać z kwiatka na kwiatek.

Oświadczyny

Po dwóch latach  znajomości

Zapragnąłem się ożenić,

Przedtem jednak się oświadczyć,

Jak to czynią dżentelmeni.

 

Zgodnie z wiekową tradycją

Pojechałem do rodziców,

By poprosić o jej rękę

U nich w domowym zaciszu.

 

Niestety. Spotkał mnie afront.

Jej mama mi powiedziała,

Że Marysia właśnie teraz

Kogoś innego poznała

I teraz jest w wielkich nerwach,

Gdyż nie wie jak ze mną zerwać

To jest chore…

Zarosłem podczas wakacji,

Bo nie byłem u fryzjera.

Postanowiłem tym razem

Ostrzyc się gładko, do zera!

Zamówiłem więc wizytę

W znanym mi wcześniej zakładzie

U babeczki, która strzyże

Zawsze mą dziewczynę Madzię.

 

Magda, gdy się dowiedziała,

(Tajemnicą to nie było),

Odwołała mą wizytę,

Gdyż ją to bardzo wzburzyło.

Powiedziała mi jedynie,

Że wpadłem w dużą przesadę,

Bo gdy fryzjerka mnie dotknie,

Ona uzna to za zdradę.

To będzie nazbyt intymne,

Jak mnie chwyci myjąc głowę.

A masaż i obcinanie

Są dodatkowym  powodem.

 

Chyba już  nie bardzo długo

Potrwa moja z nią przygoda,

Bo co będzie, kiedy zechcę

Na ulicy lizać loda?

Ten trzeci

Jestem z dziewczyną od roku.

Miałem do niej zaufanie.

Byłem pewien, że ma miła

Nigdy w życiu mi nie skłamie.

 

Niedawno podejrzewałem,

Że zdradzała mnie z kolegą.

Często się z nim spotykała,

Ale wyparła się tego.

Uwierzyłem, (bo nie kłamie),

W to, że tylko rozmawiają,

I jedynie ważne sprawy

Tak bardzo ich pochłaniają.

 

Ostatniej nocy, gdy spała,

Popieściłem ją subtelnie,

Lecz pieszczot mi nie oddała

I kołdrą okryła szczelniej.

Wymamrotała jedynie

W senności nareszcie szczera:

„Nie, Bartuś, jestem zmęczona.

Nie teraz, kotku, nie teraz”…

 

To nie do mnie tak mówiła.

To też nie imię kolegi.

Teraz nie może zaprzeczyć,

Że w jej życiu jest ktoś trzeci.

Ohydztwo

Mam bardzo fajną dziewczynę.

To jest chodzący ideał.

Byliśmy w centrum handlowym.

Weszliśmy do jubilera.

 

Ona chciała popatrzeć na

Zaręczynowe pierścionki.

Po chwili wybuchła śmiechem

Niepowstrzymanym, gromkim.

„Popatrz tylko na paskudztwo

I kicz, co tu pokazano.

Ten pierścionek jest najdroższy,

Taki kupi tylko gamoń”!

 

Znam dobrze tego gamonia,

Który go nabył dla miłej.

No cóż. Ja taki pierścionek

Dla swojej lubej kupiłem.