“Bad Day”

Gdy jedziemy z mężem autem,

Zawsze słuchamy radyjka.

Dość często wpada mi w ucho

Jakaś fajna melodyjka.

 

Dzisiaj „leciała” piosenka

Dosyć miła do słuchania.

Melodyjka wpada w ucho,

Lecz tekst do rozważań skłania.

„Bad Day” – to ten właśnie tytuł

Daniel Powter wykonywał.

Mój mąż wsłuchał się w jej słowa.

Tekst bardzo na niego wpływał…

 

Zamyślił się i po chwili,

Zwykle dosyć małomówny,

Rzekł „To powinni nam zagrać

Jako pierwszy taniec ślubny”.

Pytanie

Już od kilku dni mój chłopak

Przyglądał mi się uważnie.

Czułam, że się zastanawiał

Nad czymś nadzwyczaj poważnie.

Pod tym wnikliwym spojrzeniem

Czułam się dość niewyraźnie.

 

Byłam zaintrygowana

Takim jego zachowaniem.

Zaczęłam przypuszczać, że on

Myśli nad naszym rozstaniem.

Lepsza pewność niż wątpliwość.

Zapytałam, o co chodzi,

Że on od jakiegoś czasu

Ciągle za mną wzrokiem wodzi.

 

Teraz przyparty do muru

Pytaniem odparł mi luby:

„Powiedz mi kochanie, jak to

Właściwie jest być tak grubym”?

Nick

Różnie notuję kontakty

W komórce, którą używam.

Imiona są dla mych bliskich

Z nazwiskami różnie bywa.

Zwykle dopisuję imię,

Czasem funkcję, stanowisko.

 

Zdarza się też nazwa firmy.

W ten sposób załatwiam wszystko.

Mam chłopaka. Już dwa lata

Jesteśmy blisko ze sobą.

W komórce mam jego imię,

Przecież jest bliską Osobą!

 

Ostatnio wyszedł do sklepu

I zostawił swój telefon.

Nudziłam się trochę sama,

Nagle usłyszałam klekot.

Jego komórka dzwoniła,

Taki sygnał w niej miał wgrany.

Odrzuciłam połączenie.

Nie ciekawią mnie bociany.

 

Była okazja, więc chciałam

Zobaczyć mój nick w kontaktach.

Nie było mnie pod imieniem,

Ale sprawa dla mnie łatwa,

Więc wystukałam swój numer,

Żeby skończyć z zgadywanką.

Zaraz wiedziałam, co chciałam.

Ja dla niego to „bzykanko”!

Zdurniał

Już ponad pięć lat minęło,

Jak byłam ze swym chłopakiem.

Dla mężczyzn w jego rodzinie

Przykazania są jednakie:

W wieku dwudziestu ośmiu lat

Już powinni się ożenić.

Nie ma siły, by ten wymóg

Można ominąć lub zmienić.

 

Zaplanował oświadczyny.

Byłoby wręcz idealnie,

Gdyby nie jeden szczególik,

Który wyszedł mi fatalnie.

Po przyjętych oświadczynach

Ja, jak ta najgłupsza cizia,

Ubrałam seksi bieliznę,

W której mnie jeszcze nie widział.

 

Był cośkolwiek zaskoczony,

Ale tekst, który wygłosił

Przekreślił cudowny nastrój

I natychmiast precz przepłoszył.

Wypsnęło mu się znienacka:

„Ewka wygląda w tym lepiej”!

Natychmiast dałam mu „z liścia”

Po policzku i czerepie.

 

Zdurniał i dopiero później

Zorientował się, dlaczego

Oddałam nowy pierścionek

I wysłałam go na drzewo.

Oświadczyny

Siedzimy sobie wygodnie

Ja ze swoim ukochanym.

Oglądamy jakiś serial

Bardzo przez niego lubiany.

 

Przez kwadrans gderał pod nosem

Przeszkadzając mi w odbiorze,

Że jeszcze nasz piesek nie był

W wiadomym celu na dworze.

Wyprowadzanie szczeniaka

To obowiązek chłopaka.

 

Siedzimy tak ramię w ramię.

Głowa zwisła mu bezwładnie

I usłyszałem jak szepnął:

„Kochanie, czy wyjdziesz za mnie”?

Wzruszona krzyknęłam „Tak, tak”

Rzucając mu się na szyję.

Potem szukam pierścioneczka

I wcale się z tym nie kryję.

 

On zdziwiony patrzy na mnie.

Chrząknął trzy razy i mówi:

„Prosiłem cię o wyjście z psem.

Nie oświadcza się konkubin”!

 

De gustibus…

Jakiś czas temu poznałam

Rokującego faceta.

Kulturalny, miły człowiek

O wielu różnych zaletach.

Niestety, jest dość otyły

I niepowabny fizycznie.

Jednak zadecydowały

Intelektu plusy liczne.

 

Jest przysłowie, które mówi,

Że nie wygląd decyduje.

Te słowa wzięłam do serca,

Gdyż dawniej niejeden dureń,

Chociaż zgrabny, gładkolicy,

Zdradzał mnie. Raniąc głęboko

Z mym uczuciem się nie liczył.

Związałam się z tym grubasem.

Dziwili się wszyscy wokół.

Ja byłam zadowolona,

Bo on zapewniał mi spokój.

Dopiero po jakimś czasie

Zostaliśmy kochankami.

Chciałam w ten sposób utrwalić

Relacje pomiędzy nami.

 

Ale rano, gdy się zbudził,

Usłyszałam z jego ust,

Że odchodzi, bo nie wiedział

Że mam aż tak mały… biust.

Opcja “zerowa”

Minęło siedem miesięcy

Jak rzuciła mnie dziewczyna.

Sześciu lat wspólnego życia

Niełatwo się zapomina.

Lecz jakoś się pozbierałem,

Chociaż nie było mi łatwo.

Nic nie da się przecież zrobić

Przeciw dokonanym faktom.

 

Poznałem inną dziewczynę.

Jest wspaniała i kochana.

Ta moja była dziewczyna

Dawno już jest zapomniana.

Wczoraj starszy brat mojej „ex”

Pobił mnie dosyć dotkliwie.

Nie wiedziałem, że on na mnie

Od jakiegoś czasu dybie.

 

Szukał mnie, bo moja „była”

Widziała nas jak tańczymy

Na jakiejś nocnej imprezie

Przytuleni i szczęśliwi.

Ten, do którego odeszła,

Właśnie porzucił ją teraz.

Jej brat miał wymusić na mnie,

Bym wrócił z opcją „od zera”.

Tygrysek

Byłam troszeczkę za pulchna.

Wzięłam się za siebie wreszcie.

Stosuję dietę, więc schudłam.

Czuję się dobrze. Nareszcie!

 

Mam poparcie przyjaciółek,

Wspiera mnie także rodzina.

Tylko mój chłopak narzeka,

Że… jego Tygryska nie ma!

 

Gdzie mój kochany Tygrysek?

Żali się mocno przejęty.

Wyjaśnię Wam: Ten Tygrysek

To me zgubione… rozstępy.

Ślubna suknia

Kiedyś razem z narzeczonym

Zajrzeliśmy do salonu,

Gdzie wisiały suknie ślubne

Różnych wzorów i kolorów.

Narzeczony chyba wcześniej

Był oglądać te sukienki,

Bo od razu mi pokazał

Marzenie każdej panienki.

Sukienka w jasnym błękicie

Długa i suto marszczona.

W takiej sukni wyjdzie za mąż

Chyba każda narzeczona.

 

Zachwycona tym widokiem

Sama siebie się w niej widziałam,

Jak w kościele z narzeczonym

Konkordatowy ślub brałam.

 

Byłam jak w transie, w amoku.

Mój luby zachował spokój.

Powiedziałam: „Zamknij oczy

I dalej czaruj jak sztukmistrz.

Teraz ty sobie wyobraź

Obok ciebie mnie w tej sukni”.

 

Zamknął oczy, a po chwili

Zrobił „lajka” z obu kciuków.

Zaczął się śmiać, a po chwili

Zaśmiewał się do rozpuku…

Asymetria

Mam metr sześćdziesiąt dwa wzrostu.

Chłopak ma prawie dwa metry.

Zdarzało się, że wkładałam

Zamiast kiecki jego swetry.

Nigdy nie było problemu

Z tym przypadkiem asymetrii.

 

Wczoraj znów świętowaliśmy

Kolejną naszą rocznicę.

W restauracji zamówiony

Był ten sam od lat stoliczek.

Nie było pani, co dotąd

Zawsze nas obsługiwała.

Dziś inna, młoda kelnerka

Przy stoliku nas witała.

 

Była ładna i bezczelnie

Próbowała flirtu z lubym.

Cały czas ją ignorował.

Płonne były jej rachuby.

Już myślałam, że odpuści,

Lecz zaczęła z innej beczki,

Gdyż mnie zaatakowała

Podając z drinkiem szklaneczki.

Bezczelnie go zapytała

Patrząc się po klienteli:

„Czy przynieść dla pana córki

Wyższy, dziecięcy fotelik”?