Usypiacz

Cztery razy się spóźniłem

W jednym tygodniu do pracy.

Nie usłyszałem budzika.

Powodem nie był też kacyk.

W końcu szef wkurzył się na mnie

I zagroził, że gdy znowu

Spóźnię się chociaż minutkę,

Będzie do zwolnienia powód.

 

Nigdy się tak nie spóźniałem.

Sam próbowałem wyjaśniać,

Jakim sposobem mój budzik

 „Pomógł” mi poczwórnie zaspać.

Testowałem kilka razy.

Zawsze dzwonił prawidłowo.

Czy ze mną coś się nie dzieje?

Już zwątpiłem, daję słowo.

Sam siebie zacząłem podglądać.

Zainstalowałem podgląd,

By przez cała noc notował

Wszystko bez przerw, na okrągło.

 

Wyjaśniłem tajemnicę.

To mój pies winien wszystkiemu.

Nauczył się budzik ściszać

Bez najmniejszego problemu.

Rano, jak budzik zaczyna

Wydawać piski cichutkie,

On naciska przycisk nosem

Z zamierzonym wcześniej skutkiem.

 

Pychota

Musiałam kupić dla pieska

Paczkę karmy, bo mój synek

Wyszedł raniutko do szkoły

I zostawił głodną psinę.

 

Weszłam spokojnie do sklepu,

Ale nie wiem, gdzie jest regał

Z wyżywieniem dla zwierzaków,

Bo dotąd to synek tu biegał.

 

Spytałam grzecznie sprzedawcę:

− Gdzie mam znaleźć tę „pychotę”?

On na to bardzo uprzejmie:

– Na co ma pani ochotę?

Ośla afera

Kopulowały dwa osły.

Mamy sytuację sporną,

Czy to zoo – erotyka?

Czy może animals – porno?

 

Ani jedno, ani drugie,

Słyszałem z zadowoleniem,

Gdyż ten gorszący epizod

Zakończył się… zapłodnieniem!

Kontrowersyjne osły, to

Pełna wzorowa rodzina.

Osioł – mąż. Oślica – żona,

A nie grzeszny konkubinat.

 

Oni byli w swoim domu

Sami z sobą, a intruzi

Nawet bilety kupili,

By ich mir domowy zburzyć.

To jest zwykłe podglądactwo

Utrwalone przez kamery.

Czy ci tak bardzo zgorszeni

Chcieli ukryć swój wojeryzm?

Bojaźliwy

Spotykam się z fajnym facetem.

Najczęściej spacerujemy.

Niekiedy wstąpimy na kawę.

Czasem nawet pizzę zjemy.

 

W końcu się umówiliśmy

Na krótki wypad za miasto.

On po mnie autem przyjedzie.

Ja wezmę kawę i ciasto.

Przyjechał. Otwieram mu drzwi.

On uśmiechnięty, wesoły.

Ucieszyłam się, bo koleś

Trzymał piękną różę w dłoni.

 

Myślę, że chyba jest szansa

Na dłuższy związek obojga.

Może, jak już będzie dziecko,

To będzie związek nas trojga!

 

Zapraszam gościa do środka,

Lecz odmawia, szkoda czasu.

Chce ze mną dłużej posiedzieć

Na polance w środku lasu.

 

Powiedziałam mu przymilnie,

Że gdy tylko dziecku dam jeść,

To on będzie mógł bezzwłocznie

Tam, gdzie tylko zechce, mnie wieźć.`

 

Nagle zrobił się czerwony.

Patrzył na mnie przestraszony.

Z komórką przy uchu dukał,

Że nie może dłużej czekać,

Gdyż siostra miała wypadek

I … wręcz w popłochu odjechał.

 

Muszę wyjaśnić, że „dziecko”

To mój kociaczek niewielki.

Tak go wołam do karmienia

Mlekiem przez smoczek z butelki.

Za trzy złote

W terrarium żyje nasz legwan.

Nazywamy go Leopold.

Zimą z jego dokarmianiem

Mamy dosyć duży kłopot.

Podajemy mu deserki

Owocowe od Gerbera.

Nasz zwierzaczek taką karmę

Bardzo lubi, wręcz pożera.

 

Dziś wracając ze spaceru

Za namową naszej córki,

Wstąpiliśmy do marketu

Kupić „paszę” dla „jaszczurki”.

Szybko zapełniłam koszyk

Piwkiem i papieroskami.

Były w nim także „gerberki”,

Będzie miał co jeść legwanik.

 

Przy kasie się okazało,

Że mi trzech złotych brakuje.

Odstawiam słoiczki mówiąc:

„Niech dziś Leoś pogłoduje”!

Usłyszała to kasjerka

I z kolejki kilka osób.

Nie cytuję komentarzy,

Bo powtórzyć ich nie sposób.

Tchórz?

Wszyscy wiedzą, że są strusie –

Ptaki największe na ziemi.

Ale nie wiedzą, dlaczego i

Kto je tak bardzo odmienił,

Że w przypadku zagrożenia

Zamiast się do biegu zrywać

Bez chwili zastanowienia

Wolą głowę w piasek skrywać.

Struś, co chowa głowę w piasek,

Jest bohaterem przysłowia.

A to jest mądrość Narodu,

Wierzy w nią nawet Krakowiak.

 

„Prawda” o strusiu i piasku

Jest dziś często powtarzana.

A prawdziwość sytuacji

Wcale niekwestionowana.

 

Gdyby to więc była prawda,

Pewnie strusi by nie było,

Bo ich całą populację

Dawno by już podusiło.

 

Spytajcie więc zoologa,

Jak ta rzecz się ma naprawdę.

Odpowie, że struś się schyla,

Żeby móc się zająć gniazdem

Wygrzebanym w ciepłym piasku

I pilnuje pilnie jajek

Ciemną nocą i w dnia blasku.

 

Nie chowajmy głowy w piasek

I przeprośmy „pana strusia”

Za to, że wiele pokoleń,

Od Wojciecha do Wojtusia,

Nieprawdę o nim mówiło

I w dodatku, bez powodu,

W „mądrość” prawego narodu

Takie kłamstwo przekształciło.

Lubię…

Lubię dobre kosmetyki.

Słodyczy też nie wyrzucę.

Gdy tylko coś gdzieś zobaczę,

Natychmiast spróbować muszę .

Przykłady? Proszę posłuchać.

Już od tygodnia używam

Słodko pachnący szapmonik,

Choć nie wiem, jak się nazywa.

W lodówce zauważyłem

Kilka pysznych czekoladek.

Pożarłem je chyba wszystkie,

Choć na stole stał obiadek.

 

Dzisiaj mama, jak co tydzień,

Chciała wykąpać Tamarkę.

Przedtem zawsze jej dawała

Czekoladek małą miarkę.

Do kąpieli dolewała

Szamponik pachnący słodko.

Zawsze taki używała

Nie ufając innym środkom.

 

Nie mogąc niczego znaleźć

Wszczęła na cały dom alert.

Bohatersko się przyznałem,

Że szamponik i słodyczki

Nieświadomie ja zabrałem.

 

Tamara to psinka mała –

Meksykańska Chihuahua.

Przyjaciele

Koty chodzą własną drogą.

Mój często chodzi na skróty.

Nie dosyć, że cały czarny,

Jest na cztery łapy kuty.

Bardzo lubi spacerować

Po barierce balkonowej.

Ta barierka jest dla niego

Tym, czym dla mnie jest mój rower.

Właśnie dzisiaj mój kocurek

Chodził sobie po barierce.

Gdy zobaczyłem, jak spadał,

Prawie stanęło mi serce.

Czwarte piętro to wysoko.

Biegłem, żeby go ratować.

Nie zasznurowałem butów,

Żeby czasu nie marnować.

Nadepnąłem na sznurówkę.

Schody wyrżnęły mnie w głowę,

A w dodatku, dość szczęśliwie,

Jedynie zwichnąłem  nogę.

Nie mogłem jednak się ruszyć

Z nogą unieruchomioną.

Chyba nikt mnie nie usłyszał,

Gdy lężąc wołałem o pomoc.

Lecz w końcu jedna istota

Przybyła z pomocą do mnie.

To kot wracając na górę

Otarł się o mnie łagodnie

I przystanął na chwileczkę.

Trzymając ogon do pionu

Zamruczał zachęcająco,

Jakby mówił „chodź do domu”.

Kocia muzyka

W moim domu piętro niżej

Mieszka miła, starsza pani.

Od kilku już lat jesteśmy

Dość bliskimi sąsiadkami.

Do dzisiaj było spokojnie.

Dziś jednak przeholowała,

Gdyż u niej przez cały wieczór

Muzyka zbyt głośno grała.

 

Nie widziałam w tym problemu,

Bo się nie zdarzało wcześniej,

Ale ciągły hałas z dołu

Bardzo przeszkadzał mi we śnie.

Wreszcie zeszłam piętro niżej,

Żeby o ściszenie prosić.

Wtedy także wyjrzał sąsiad,

Bo też hałasu nie znosi.

 

On wiedział, „co tam jest grane”.

Otóż sąsiadeczka miła

Wyjechała do rodziny

I muzykę zostawiła,

By jej kotek bardzo psotny

Nie był przez tydzień samotny.