Zazdrość

Jak byłem kiedyś żonaty,

To wysłuchiwać musiałem,

Że więcej kotu, niż żonie

Swego czasu poświęcałem.

 

To chorobliwa zazdrość

O wspólnego przecież kotka,

Choć sama go też pieściła,

Nawet kokardki mu plotła.

 

Ta zawiść eskalowała.

I to był jeden z powodów

Naszego dość burzliwego,

Zeszłorocznego rozwodu.

 

Po rozstaniu nie oddała

Od mieszkania żadnych kluczy,

Chociaż wyrok rozwodowy

Nakazał jej mi je zwrócić.

 

Kiedyś, kiedy byłem w pracy,

Weszła do mego mieszkania

I zabrała mego kota.

Wiecie jaki miała zamiar?

 

Oddać kota obcym ludziom,

Bo jak ona kota nie ma,

To ja także niech go stracę

I… „niech się rozstąpi ziemia”.

 

Wcześniej rozwiesiła jeszcze

Ogłoszenia na latarniach,

Że szuka pilnie osoby,

Co chętnie koty przygarnia.

 

Więcej kota nie widziałem.

Tak to się „była” zemściła,

Gdyż jedocześnie o kota

I o mnie zazdrosna była.

 

Wylazł kotek…

Mieszkam w dosyć dużym bloku,

Gdzie nie sposób poznać wszystkich

Żyjących w nim lokatorów,

Choćby nawet tych najbliższych.

 

Kiedyś na klatce schodowej

Znalazłam zestresowaną

Bezpańską kociczkę w ciąży

Ukrytą w kątku pod ścianą.

 

Mamy w domu własną kotkę,

Więc „zaprosiłam” tę „zgubę”

Do siebie. Weszła niepewnie,

Bo mieszkanie dla niej… cudze!

 

Zaraz też powiadomiłam

Straż Miejską o „znalezisku”.

Przyjechali i zabrali

Zestresowane kocisko.

 

Byłam dumna, że pomogłam

Nieznanej przecież kociczce.

Rano ktoś dał ogłoszenie

Ręcznie pisane na fiszce:

Wyszedł z domu i nie wrócił

Duży, tłusty kocur – kastrat.

On jest z otyły, bo chory,

Ja mam dla niego lekarstwa”.

 

Pomyłka w dobrej intencji.

Przeprosiłam właścicieli.

Docenili me starania.

Kocurka do domu wzięli

Szura…

Siostrze przybłąkał się kotek.

Przygarnęła go na stałe.

Chciał go uczyć porządku,

On nie poddawał się wcale.

 

Zamiast sikać do kuwety

On w niej na żwirku… zasypiał.

Kupiła drugą kuwetkę,

Żeby chociaż do niej sikał.

 

Postawiła ją w sypialni,

Żeby u niej mógł spać w nocy.

Pierwsza została w… salonie,

Bo na przedpokój się boczył.

 

Teraz kociak się załatwia

Do swej kuwety w… sypialni

I to zwykle o północy,

A do rana śpi w… w bawialni.

 

Zmiana kuwet nie wpłynęła

Na zachowania kocura.

Czy w sypialni, czy w salonie

Po podłodze nimi… szura!

Szantażysta

Byłam mimowolnym świadkiem,

Jak córeczka informuje

Swego starszego braciszka,

Ze atrakcja się szykuje:

 

„Piszczący ciągle maluszek

Zamieszka z nami niedługo.

Rodzeństwo nam się powiększy.

A dzieciaki płaczą, brudzą”…

 

On się strasznie naburmuszył

I wykrzyczał, co Go boli:

„Chciałem pieska. Mówiliście,

Że brak czasu no i woli,

By poświęcać szczeniakowi

Tej  uwagi, co wymaga

Obowiązek wychowania

Tak małego jeszcze szkraba.

Teraz nagle ma się zjawić

Nowy dzieciaczek w rodzinie

I teraz nie ma problemu?

I nie wiem, jak ma na imię”!

 

Synek skończył cztery latka,

A tu taka niespodzianka.

Użył takich argumentów

Aż się zdziwiłam ja, matka!

 

Rodzinie, gdy to słyszała,

Aż zabrakło słów w „gębusiach”.

Nie chciał Tata dać Mu pieska,

No a teraz będzie musiał…

 

Pies

Mam psa, co wabi się „Piszczel”.

Wszystko gryzie i rozrywa.

Szczególnie to, co szeleści

Na jego behawior wpływa.

 

Najczęściej to reklamówki

Papierowe lub foliowe.

Zauważyłem, że głównie

Rozszarpuje torby… nowe.

 

Bo wtedy bardzo szeleszczą.

Kiedy z nimi „walki” stacza.

Zawsze wtedy, gdy to robi,

Ja bezpardonowo wkraczam

I próbuję zabrać torby.

Ale pies nie chce mnie słuchać

I broni do nich dostępu

Psia mać, psia noga, psiajucha!!!

 

Niedawno byłem w szpitalu,

A tam… niebywałe nudy.

Do nikogo się odezwać.

Wokoło same… marudy!

 

Nad reklamówkę się mści.

Kiedy wreszcie przyszedł moment,

Że już prawie zasypiałem,

Sąsiad z sąsiedniego łóżka

Otwierał czipsy – słyszałem.

 

Wiadomo, On nie mógł  ciszej,

Bo torba bardzo szeleści.

Pomyślałem, że to… „Piszczel”

Nad „plastikiem” jakimś się mści!

 

Wyrwałem mu z ręki czipsy

Z krzykiem „Zostaw! Niedobry pies”!

I wtedy nagle skumałem:

Przecież to nie mój „Piszczel” jest.!

 

Wszyscy chorzy na tej sali

Patrzyli na mnie zdumieni.

Pan „od czipsów” się obraził,

Inni też mnie znać nie chcieli.

 

Przepraszałem, lecz on wcale

Nie pozwolił się  przebłagać.

Okazało się, że ważniak

Policjantem jest, więc WŁADZA!

 

I nie lubi, gdy cywile

Mówią na Policję – „Psiarnia”.

Poniektórych, gdy to słyszą,

To rozdrażnienie ogarnia.

 

I on właśnie do tej grupy

Stróżów Porządku należy.

Myślę, że gdyby miał służbę,

To z pewnością bym już… nie żył.

 

 

Natręt

Kot naszych bliskich sąsiadów

Bardzo lubi nas „odwiedzać”.

Często jest w naszym ogrodzie.

Pewno nie wie, co to „miedza”.

 

Ilekroć wejdzie, to zawsze

Wskakuje na gzyms werandy

I… naciska przycisk dzwonka.

Chyba celowo tak grandzi.

 

Robił to wielokrotnie

Zarówno w dzień, jak i w nocy,

Aż mąż w końcu ten dzwonek

I od prądu odłączył.

 

A kot? Teraz przesiaduje

Pod oknem naszej sypialni

I patrzy w okno natrętnie

Mrucząc tak jak dziad proszalny.

Jestem bezsilny, bo przecież

Nie pozwę zwierza o stalking!

 

Przejście

Mieszkamy na peryferiach.

Dom stoi na skraju lasu.

Jest tutaj spokój, powietrze

I brak… miejskiego hałasu!

 

Mamy psa, kota i rybki

W oczku, którym się chlubimy.

Dzięki radom Prezydenta

Oszczędzamy wodę – kpimy.

 

Pies ma budę na podwórku

I w niej cały czas by leżał.

Kot w garażu ma kuwetkę

I przez cały dzień gdzieś biega.

 

Zawsze wieczorem jest kłopot,

Gdy kot wraca po wojażach,

Bo miauczy głośno pod drzwiami.

Gdy czeka, to się… obraża!

 

Zwykle garaż jest zamknięty,

Więc otwieram drzwi wejściowe.

Kot przez przedpokój przechodzi

Roztaczając wokół… smrodek.

 

Następnego dnia, już czysty,

Bo koty same się „myją”,

Znów wybywa na dzień cały

I wraca brudku nie kryjąc.

 

Żyjemy sobie spokojnie

Z dziećmi oraz zwierzaczkami.

To taka nasza symbioza:

Rozumiemy się, kochamy…

 

Ja opiekuję się dziećmi.

Mąż się para gospodarstwem.

W tych sprawach to on zarządza

I robi to z dużym znawstwem.

 

Pandemiczna sytuacja

Naraża wszystkich na stres.

Jego to także dotknęło.

Niestety, tak to już jest.

 

Żeby jednak czymś się zająć

Wymyśla nowe zajęcie.

Ostatnio uparł się, że zrobi…

Dla naszego kota przejście

We wierzejach garażowych,

By kocisko, gdy zapragnie,

Mogło wejść i wyjść swobodnie.

Tak będzie czyściej  i… sprawniej.

 

Nasz kot – typowy włóczęga

Bardzo lubi się wałęsać.

Że wejście mu niepotrzebne,

Stanął zakład o pół pensa.

 

Mąż zrobił tak, jak zamierzał.

Wyszło nawet całkiem zgrabnie.

Uchylne drzwiczki gotowe.

Szast-prast, no i po sprawie!

 

Teraz co dzień czeka na to,

Kiedy kot z przejścia skorzysta.

Żeby zachęcić zwierzaka,

Zawiesił tam koci przysmak!

 

Minął tydzień od „otwarcia”.

Kot nie przeszedł ani razu.

Ale inni… korzystają

Z noclegu w moim garażu!

 

Do tej pory weszły „tylko”:

Jeden jeż, dziecko sąsiada,

Dwa koty, ale nie nasze.

Lis się nie zmieścił. Żenada!

 

Nasz kot, mimo wielu zachęt

Jeszcze z „furtki” nie skorzystał.
Mąż ciągle czeka na niego.

Choć nastała jesień dżdżysta

Nie popędzam męża, ale

Widzę, że Go duma skręca,

Bo niestety przegrał zakład

I będzie mi winien pół pensa!

 

Nietakt

Byłam po raz pierwszy w życiu

U rodziców kochanego.

W pewnej chwili pozostałam

Samiutka, nawet bez Niego.

 

Wcześniej już miałam kłopoty

Z ciśnieniem gazów w jelitach.

Wstrzymywałam się, lecz nieraz

„Folgowałam” sobie z cicha.

 

A teraz miałam okazję

Puścić głośnego „kopciucha”.

Byłam pewna, że nikt tego

Nie poczuł i nie podsłuchał.

 

I myliłam się w osądzie.

Kiedy wzrok spuściłam na dół,

Zobaczyłam w kącie… klatkę,

A w niej siedziała… kakadu.

 

Od tej pory, kiedy tylko

Papuga mnie zobaczyła,

Natychmiast „puszczała” bąka”;

Dość przekonująca była!

 

Mało tego. Do tej pory

Tak mnie wita każdym razem.

Rodzina cała się cieszy,

Bo to dość śmieszny obrazek.

 

Nigdy Im się nie przyznałam,

Skąd u porządnej papugi

Taki sposób „wysławiania”

Jak u nietaktownych ludzi.

Pomagała…

Od kilku dni spostrzegam, że

Mimo pozornych normaliów

Wiele najcenniejszych rybek

Śnie w mym największym akwarium.

 

Hoduję rybki od dawna.

Mam kilka fajnych zbiorników.

W środowisku akwarystów

Jestem znany z mych wyników.

 

Nie zarabiam na mym hobby,

Wręcz przeciwnie – inwestuję.

To przygoda mego życia.

Od lat się tym pasjonuję.

 

Chciałem dociec przyczyn tego,

Że me rybki umierają.

Sprawdziłem filtry i grzałki

Czy przebić prądu nie mają.

 

Są sposoby na leczenie.

Jednym z nich jest solna kąpiel.

Musiałem ją zastosować:

Przez dwa dni się rybki „kąpie”.

 

Wszystko na nic. Rybki nadal

Umierają bez powodu.

Zupełnie nie mogłem pojąć,

Jaki tego mógł być powód.

 

Wreszcie zupełnym przypadkiem

Udało mi się wyjaśnić,

Jaka jest przyczyna moru.

Dzisiaj odkryłem to właśnie.

 

Od tygodnia goszczę w domu

Moją Mamę. Właśnie Ona

Przyjechała mnie odwiedzić

I zachowuje się jak… żona!

 

Nie chcąc być dla mnie „ciężarem”,

Żonie pomaga w czynnościach,

Byśmy Jej nie odczuwali

Jak uciążliwego gościa.

 

Pomagała przy sprzątaniu.

Myjąc przeszklony blat stołu

Spłukiwała brudną ścierkę

W akwarium, w moim pokoju!