Femina mutata est …

Na piątą rocznicę ślubu

Biżuterię dałem Żonie

Oraz zdjęcie z pierwszej randki

W piękną ramkę oprawione.

 

Fotka ta była zrobiona

Przez Jej dobrą  koleżankę

Kiedyś, gdy Ją spotkaliśmy

Niespodziewanie, przypadkiem.

 

Pamiętam jak się cieszyła,

Że się fajnie dobraliśmy

I do pamiątkowej fotki

Za „modele” służyliśmy.

 

Teraz odszukałem zdjęcie.

Powiększyłem, wyostrzyłem

I w tajemnicy przed Żoną

W ramkę pięknie oprawiłem.

 

Żona bardzo się cieszyła

Z otrzymanej biżuterii,

A na widok fotografii

Prawie dostała… histerii!

 

Na widok zdjęcia westchnęła.

Jej twarz oblała się dąsem.

„O! jaka piękna rameczka”…

Odrzekła z dziwnym przekąsem:

 

Ja uśmiecham się pod wąsem

Zadowolony, lecz Ona

Wyjęła zdjęcie z rameczki

I nadzwyczajnie  wkurzona…

Fotką psa je zastąpiła.

 

Kiedyś… romantyczką była!

Odwyk?

Nasza córcia, ośmiolatka

Całą niedzielę siedziała

Gapiąc się na złotą rybkę,

Którą właśnie otrzymała.

 

To prezent na urodziny

Od przyjaciółki serdecznej.

Obie kochają Syrenkę

I Jej klimaty bajeczne.

 

Córcia chciała dostrzec moment,

W którym rybeczka wypłynie,

By w „płucka nabrać  powietrza”

I to musi zrobić przy Niej!

 

Ja już po kilku minutach

Chciałam córci wytłumaczyć,

Że to nigdy się nie stanie

I tego nikt nie zobaczy.

 

Ale mój mąż mnie przekonał,

By przy słoiku siedziała

I na rybkę, a nie w ekran

Swojej komórki zerkała.

Chomiczek

Zostawiłam swej sąsiadce

Chomika na „przechowanie”,

Gdyż zmuszona byłam jechać

Na miesięczne zgrupowanie.

 

Kiedy przyszłam go odebrać

Mały gryzoń troszkę dziwnie

Zachowywał się, jak gdyby

Nigdy przedtem nie był przy mnie.

 

Zdawało mi się, że na mnie

Inaczej zareagował.

Zauważyłam, że nawet

Łebek swój próbował schować.

 

Ale reszta się zgadzała.

Maść futerka, płeć i waga.

Że to byłby inny chomik,

Mogło mi się tak wydawać.

 

Odebrałam, dziękowałam.

Na schodach się zatrzymałam,

Żeby zawiązać sznurówkę,

Która mi się rozwiązała.

 

Usłyszałam, jak mój sąsiad

Podpytywał się swej żony,

Czy ja się pokapowałam,

Że chomik był zamieniony.

 

Jak to koty

Moja żona jest pedantką

I to wręcz niesamowitą.

Jej umiłowanie porządku

Nie poddaje się limitom.

 

Spytałem, czy to normalne

Swego kolegę psychiatrę.

Odpowiedział mi, że jeszcze

Ona ma nerwicę natręctw!

 

W domu reżim jak w koszarach:

Wszystko ma tu swoje miejsce.

Na czynności – procedury

I ciągłe kontrole jeszcze.

 

Brzmi to strasznie, lecz poza tym

To jest kobieta wspaniała.

Oddana mnie i małżeństwu

Bez reszty, zupełnie, cała!

 

Wszystkie swoje udziwnienia

Rekompensuje z nawiązką.

Jest serdeczna, miła ludziom,

A dla mnie „moją pieszczoszką”!

 

Zdarzyło się, że przedwczoraj

W trybie bardzo awaryjnym

Na prośbę mojego brata

Mieliśmy dwóch gości… dziwnych.

 

To były dwa miłe koty,

Które hodują brat z żoną.

Nie mogli ich zabrać w podróż,

Byłby to kłopot, wiadomo.

 

Dzisiaj po powrocie z pracy

Żona cała we łzach tonie.

Pytam Ją, co się stało?

Ona załamuje dłonie

I wyjaśnia całą sprawę:

„Długo tłumaczyłam kotkom,

Która miseczka jest czyja.

Każdą oznaczyłam fotką,

Którą sama wykonałam.

Te głupie koty i tak to

Olewają wciąż na przekór

Niekwestionowanym faktom”!

 

Ja się z Żonką dogaduję.

Koty inną mają więź

I wzajemnie konkurują,

Z której miski mają jeść.

 

Wybiorą zawsze tę pełną,

Bo instynkt tak nakazuje.

W ich świecie to głos natury

Zachowaniami kieruje.

 

 

 

 

Rura

Park Szczęśliwicki w Warszawie

To dla mieszkańców Ochoty

Ponad trzydzieści hektarów

„Leku” na miejskie duchoty.

 

A jest po co tam przychodzić:

Są korty, basen, plażówka,

Siłownia i stok narciarski,

A nawet… kolejka górska.

 

Bardzo często tam przebywam

I obserwuję uważnie

Wszystko, co tam się dzieje

Na wesoło lub poważnie.

 

Często widuje się gości

Nie stroniących od kieliszka.

Kiedy trzeba, to Straż Miejska

Burdy tych „panów” ucisza.

 

Dzisiaj właśnie po alejkach

Przejeżdżał ich patrol konny.

W którymś momencie jeden koń

„Zgubił” stolec ciepły, „wonny”…

Widząc to stojący obok

Facio – lekko „przedwczorajszy”-

Zawołał w kierunku jeźdźca:

„No co się na mnie tak patrzysz?

Wyczyść „rurę wydechową”,

Bo „radiowóz  ”się zesrawszy”!!!

Poduszka

Przez kilka dni się spierałem

Z żoną o to, które to z nas

Bardzo głośno chrapie w nocy.

Niby drobnostka, ale … kwas!

 

Byłam prawie pewna tego,

Że to On charka mi w ucho.

Mąż natomiast udowadniał,

Że ja, bo mam w gardle suchość.

 

W końcu postanowiłam, że

Nie zasnę wcześniej przed mężem

I przyłapię na chrapaniu.

Ogram Go jego orężem!

 

Mąż szybciutko odpadł, ale

Spał cichutko niczym malec.

Lecz wkrótce, cicho,  powoli,

Puszek się do nas wgramolił.

 

Położył się na poduszce

Między naszymi głowami

I zaczął normalnie…chrapać.

Taka już jego „kocia mać”!

 

Cały dzień śpi na kanapie

I ani, ani nie chrapnie.

Czyżby to nasza poduszka

Jest alergenem dla Puszka?

Psi sutener

Mam psa rzadkiej, ale bardzo

Cennej wśród hodowców rasy.

Jest jakby członkiem rodziny

I… dostarczycielem kasy.

 

Mamy dodatkowe wpływy,

Bo ma status rozpłodowca.

Kryje hodowlane suczki

I stąd dla nas niezła forsa.

 

Mamy za jego „starania”

Kasę na wiele wydatków.

Przyznaję, że dzięki niemu

Żyliśmy z żoną w… dostatku.

 

Kilka dni temu musiałem

Wyjechać z żoną pod Kraków,

Więc zostawiliśmy psiurę

Pod opiekę memu bratu.

 

Wystarczyły tylko dwa dni,

Żeby pies mu uciekł z domu.

Może ktoś ukradł championa,

Bo „przypadł do gustu” komuś?

 

Szukaliśmy, szukaliśmy,

Ale nigdzie go nie było.

Mnie i żonie ze zmartwienia

Siwych włosków też przybyło.

 

W końcu pieska znaleźliśmy

W stanie mocno utytłanym.

Nie wiem czemu nikt nie sprawdził,

Że pies był… zaczipowany.

 

Ale to jeszcze nie koniec

Nieodpowiedzialnych działań.

Pies został wykastrowany!!!

Weterynarz to patałach!

 

A do tego moja Gmina

Zażądała jeszcze kasy

Za wykonanie zabiegu.

„O tempora!”; co za czasy!

 

A ja do sądu nie pójdę,

Bo pies nie płacił podatków.

W braku przychodów on teraz

Przy nas będzie żył w dostatku.

Psi sutener

Mam psa rzadkiej, ale bardzo

Cennej wśród hodowców rasy.

Jest jakby członkiem rodziny

I… dostarczycielem kasy.

 

Mamy dodatkowe wpływy,

Bo ma status rozpłodowca.

Kryje hodowlane suczki

I stąd dla nas niezła forsa.

 

Mamy za jego „starania”

Kasę na wiele wydatków.

Przyznaję, że dzięki niemu

Żyliśmy z żoną w… dostatku.

 

Kilka dni temu musiałem

Wyjechać z żoną pod Kraków,

Więc zostawiliśmy psiurę

Pod opiekę memu bratu.

 

Wystarczyły tylko dwa dni,

Żeby pies mu uciekł z domu.

Może ktoś ukradł championa,

Bo „przypadł do gustu” komuś?

 

Szukaliśmy, szukaliśmy,

Ale nigdzie go nie było.

Mnie i żonie ze zmartwienia

Siwych włosków też przybyło.

 

W końcu pieska znaleźliśmy

W stanie mocno utytłanym.

Nie wiem czemu nikt nie sprawdził,

Że pies był… zaczipowany.

 

Ale to jeszcze nie koniec

Nieodpowiedzialnych działań.

Pies został wykastrowany!!!

Weterynarz to patałach!

 

A do tego moja Gmina

Zażądała jeszcze kasy

Za wykonanie zabiegu.

„O tempora!”; co za czasy!

 

A ja do sądu nie pójdę,

Bo pies nie płacił podatków.

W braku przychodów on teraz

Przy nas będzie żył w dostatku.

 

Znajda

Mieszkam na małym osiedlu.

Nie muszę chodzić na „siłkę”,

Bo zawsze, kiedy mam wolne,

Tutaj biegam choćby chwilkę.

 

Gdy dziś wczesnym popołudniem

Biegłem swobodnie po drodze,

Jakiś piesek się przyplątał

I biegł tuż przy mojej nodze.

 

Merdał przymilnie ogonem

I zerkał na mnie co chwilę.

W biegu to nie przeszkadzało,

A nawet było mi miłe.

 

Jednocześnie jakaś babka

Zaczęła wołać „Cezara”.

Odkrzyknąłem, że jest ze mną

I  przyprowadzę go zaraz.

 

Nie czekała nim ja dotrę.

Nie minęła nawet chwila,

Gdy sama do mnie podbiegła.

Spojrzała jak na debila

I spoglądając na psiaka

W czoło znacząco się puka

I mówi zdenerwowana:

„Ja swojego synka szukam”!

Cholerny los

Zwykle psy boją się huków,

A mój ciemności się boi.

Jeśli nie zapalę lampki,

Nie mogę go uspokoić.

 

Wyje i drapie podłogę.

Gania po pokoju dziko.

Boję się, że coś się stanie,

Kiedy tak biega donikąd.

 

Dlatego przez wszystkie noce

Koło psiego legowiska

Świeci malutka lampeczka,

A tuż  obok niej tkwi  miska.

 

Niedawno zdiagnozowano

U niego nowe kłopoty.

Zaczął chorować na jaskrę.

To wyrok pełnej ślepoty.

 

Płakać mi się chce, gdy myślę,

Że gdy straci wzrok zupełnie,

Będzie musiał żyć w ciemności,

Której boi się cholernie…