Maciuś

Miałem dyżur w pogotowiu.

Jeżdżę tam jako ratownik.

Miewamy różne przypadki,

Nawet nieprawdopodobne.

 

Dziś dostaliśmy wezwanie.

Ruszamy na pełnym gazie.

Pacjent lat siedem. Oddycha.

Nieprzytomny. Nieciekawie!

Pędzimy szybko przez miasto.

Pod adresem – mały domek.

Zabieramy pełen sprzęt.

Wszystko trwało tylko moment.

 

Otwiera drobna staruszka.

Roztrzęsiona, oczy łzawe.

Mówi, że pacjent jest w łóżku.

Patrzę, myślę. Co za diabeł?

Na łóżku rozłożony pies.

Siedmioletni jamnik Maciuś.

Jest faktycznie nieprzytomny,

Lecz bezpieczny wśród przyjaciół…

Patologia

Wezwano mnie na rozmowę

Do szkoły mojego syna.

Nic nie chciano mi powiedzieć,

Kto i o co alarm wszczyna.

Dowiedziałem się jedynie,

Że to bardzo pilna sprawa

I pan dyrektor koniecznie

Mej obecności wymaga.

 

Wyrwałem się jakoś z pracy

I pojechałem do szkoły.

Tam już czekał dyrektor i

Zespół nie bardzo wesoły:

Znana mi wychowawczyni

I dwie bardzo elokwentne,

Wezwane przez dyrektora,

Panie z opieki społecznej.

 

Poznałem  powód wezwania:

Mój dziewięcioletni synek

Napaplał dzieciakom w szkole

O patologii w rodzinie.

Nagadał im, że ja każę

Jego bratu Emilowi

Spać samemu na podłodze

Niczym jakiemuś pieskowi.

W dodatku też zakazałem,

Żeby wchodził do łazienki,

Przez co on i mój syneczek

Doznają ciągłej udręki!

 

Szkoda tylko, że mój synuś

Nie wspomniał w żałosnej mowie,

Że Jego „brat Emil” to kot,

Zwykły, „rasowy” dachowiec

Imię dla psa

Nazwałem psa imieniem Fiut,

Tak jak chciał mój zmarły dziadek.

Pewnego pogodnego dnia

Byliśmy razem nad stawem.

Staw wykopał kiedyś ojciec.

To fajne miejsce relaksu

Nie tylko dla nas, lecz także

Wszystkich tutejszych mieszkańców.

 

Piesek bardzo lubi wodę

I ciągle tarza się w piachu.

Dzisiaj cały się ubłocił.

Narobił wiele rejwachu,

Więc musiałem go wykąpać.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem,

Że przyszła sąsiadka z córką,

W której się podkochiwałem.

 

Mama zawołała do mnie:

„Chodź, herbaty się napijesz”!

Odkrzyknąłem: „Zaraz przyjdę,

Jak tylko Fiuta wymyję”!

 

Sowa

Za tydzień wychodzę za mąż,

A mój narzeczony wczoraj

Miał swój wieczór kawalerski

W chatce na brzegu jeziora.

 

Wrócił z siniakiem pod okiem

I złamanym trzonem nosa.

Wdał się w bójkę. Dobrze, że nie

Przynieśli mi go na noszach!

 

A jak zaczęła się bójka?

Od kłótni, czy można sowę

Traktować, jak inne ptaki,

Jako zwierzęta … domowe.

Koci ojczym

Dzisiaj rano, kiedy spałem

Kot obudził mnie bezczelnie.

Teraz muszę przyznać, że on

Zrobił to bardzo subtelnie.

 

Wtedy jednak się wkurzyłem,

Bo po pierwsze – nie mam kota,

A po wtóre – to już weekend.

Od północy jest sobota!

 

Po trzecie – złapałem kaca,

Bo „na piwku” z kumplem byłem

I chyba o jeden kufel

Za dużo wczoraj wypiłem.

 

Więc bez żadnych ceregieli

Wyniosłem sierściucha za drzwi.

Delikatnie to zrobiłem.

Nie mam w zwyczaju się pastwić.

 

Znów zległem, żeby dokończyć

To, co zostało przerwane.

Obudziłem się w południe

Na obiad wraz ze śniadaniem.

 

Z przerażeniem, bo po fakcie,

Przypomniałem sobie o tem,

Że obiecałem sąsiadce

Zaopiekować się kotem.

 

Najgorsze w tym wszystkim jest to,

Że sąsiadka już jest w domu,

Kota nie ma i w szukaniu

Muszę ją… prosić o pomoc!

Kocie żarcie

Dziś moja żonka – kociara

Po oczyszczeniu kuwetki

Przesypała jej zawartość

Do papierowej torebki.

Takich torebek używam

Do pakowania śniadania.

Wolę je od plastikowych,

Chociaż nie jest taka tania.

 

Dziś w robocie miałem kocioł

I zanim się obejrzałem,

Było kwadrans po dwunastej,

Ja wprost z głodu się skręcałem.

Ślinka cieknie. Chwytam torbę

Z myślą o pysznych kanapkach,

A tam straszna niespodzianka,

Niespodziewana pułapka.

 

Do fajrantu trzy godziny.

Na głodniaka czekać trudno.

Śniadanie w domu na stole,

A w torebce… kocie g**no!

Błazenek

Pracuję w firmie handlowej.

Jeden z naszych pracowników

Dostał rybki – trzy błazenki

W upominku od Anglików.

To nasi stali partnerzy

Import – Export z Manchesteru .

Zawarł z nimi duży kontrakt

Z wykorzystaniem barteru.

Postanowiliśmy z kumplami,

By rybki zostały u nas,

A ich domkiem będzie piękna

Akwarystyczna laguna.

Jeden z nich zaproponował,

By rybkom nadać imiona:

Sara, Pamela i Fabian –

Każda rybeczka ochrzczona!

Ja zrobiłem krzywą minę

Mówiąc, że są zbyt „nadęte”

I takie nowobogackie.

Polskie imiona są piękne!

Z min kolegów wyczytałem,

Że popełniam wielki nietakt.

Chyba jedyny nie znałem

Imion dzieci swego szefa!

To tylko…

Mój kot lubi się wygrzewać

Na słoneczku obok bloku.

Kiedy jest ciepło, to leży

Na trawniku aż do zmroku.

 

Kiedyś sąsiad w średnim wieku,

(Nie znam nazwisk swych sąsiadów),

Kopnął leżącego kota

Szukając życia objawów.

Kot jak zwykle grzał się w słońcu,

Wtem spotkała go tragedia;

Sąsiad go kopnął tak mocno,

Że złamał mu cztery żebra!

 

Założyłem sprawę w sądzie.

Sąd go ukarze, w to wierzę.

Sąsiad nie rozumie – czemu?

Przecież to tylko jest… zwierzę!

A żebyś…

Mam chłopaka, a On ma psa.

We trójkę sobie mieszkamy.

Gdy szykujemy posiłek,

Zawsze coś z mięska mu damy.

 

Dzisiaj, przed samą kolacją,

Spadł mi z deski plaster szynki.

Piesek znikąd się pojawił.

Porwał wszystko, do drobinki!

 

Krzyknęłam za nim ze śmiechem:

„A żebyś się nią udławił”!

I rzeczywiście tak było.

Nawet przy tym troszkę… krwawił.

Symulant

Mój piesek ma chorą łapkę.

Przedwczoraj trochę kuśtykał.

Od wczoraj już nie mógł chodzić,

Muszę nosić pekińczyka.

Przez trzy dni nie ma poprawy.

Wynoszę pieska na trawkę,

Do miski, do legowiska.

Nie mam psa tylko zabawkę.

 

Dzisiaj wracając do domu

Postanowiłam, że trzeba

Iść z psem do weterynarza,

Żeby czegoś nie zaniedbać.

Wróciłam wcześniej niż zwykle.

 

Zobaczyłam jak mój piesek

Radośnie bawi się piłką

Wokół fotela i krzeseł.

Kiedy tylko mnie zobaczył,

Padł „nieżywy” na podłogę.

Podkulił „chorą” łapeczkę

Z gestem „ja chodzić nie mogę…”