A żebyś…

Mam chłopaka, a On ma psa.

We trójkę sobie mieszkamy.

Gdy szykujemy posiłek,

Zawsze coś z mięska mu damy.

 

Dzisiaj, przed samą kolacją,

Spadł mi z deski plaster szynki.

Piesek znikąd się pojawił.

Porwał wszystko, do drobinki!

 

Krzyknęłam za nim ze śmiechem:

„A żebyś się nią udławił”!

I rzeczywiście tak było.

Nawet przy tym troszkę… krwawił.

Symulant

Mój piesek ma chorą łapkę.

Przedwczoraj trochę kuśtykał.

Od wczoraj już nie mógł chodzić,

Muszę nosić pekińczyka.

Przez trzy dni nie ma poprawy.

Wynoszę pieska na trawkę,

Do miski, do legowiska.

Nie mam psa tylko zabawkę.

 

Dzisiaj wracając do domu

Postanowiłam, że trzeba

Iść z psem do weterynarza,

Żeby czegoś nie zaniedbać.

Wróciłam wcześniej niż zwykle.

 

Zobaczyłam jak mój piesek

Radośnie bawi się piłką

Wokół fotela i krzeseł.

Kiedy tylko mnie zobaczył,

Padł „nieżywy” na podłogę.

Podkulił „chorą” łapeczkę

Z gestem „ja chodzić nie mogę…”

Przykład

Przyszła do mnie zapłakana

Córeczka ze śliwką w dłoni.

Mówi, że śliweczka mokra

I tata zjeść ją zabronił.

 

Powiedziałam, że nie szkodzi,

Kiedy śliwka jest obślizgła.

By pokazać, że jeść można,

Kąsek śliweczki odgryzłam.

 

Mała wtedy wykrzyczała:

„Mamo nieeee! Ją trzeba umyć,

Bo ona się pomoczyła

W siuśkach Misi, naszej suni”.

Wyręka

Jeden z dwóch moich kocurków

Rozchorował się niedawno.

Początkowo uważałam,

Że mogła to być niestrawność.

Wykonano serię badań

I stwierdzono, że ma guza.

Kotek przeszedł operację,

Ale poprawa nieduża.

Potem jeszcze niespodzianie

Nastąpiło pogorszenie

I niestety koniecznością

Stało się jego uśpienie.

 

Zupełnie nie byłam w stanie

Zanieść go w celu uśpienia.

Jeden z kolegów się podjął

Sprawić mu „ulgę” w cierpieniach.

Nie chciałam nawet patrzeć, jak

Będzie zabierał go z domu.

Dałam mu klucze z wdzięcznością,

Że zechciał sam mi w tym pomóc.

 

Pojechałam do rodziców.

Tam zawsze znajdę otuchę,

Kiedy mi się coś nie uda,

Albo zadręcza mnie smutek.

 

Kiedy wróciłam do domu,

Stwierdziłam, że ten idiota

Zabrał z sobą do uśpienia

Nie tego, co trzeba, kota!

Zajęczy los

Niedawno na działce wujka

Znalazł się młody zajączek.

Chyba zwichnął sobie łapkę,

Gdy kicał rankiem po łączce.

Był mały, słodki i ufny.

Wprost zachwycił mą dziewczynę.

Ona do małych zwierzątek

Szczególny czuje sentyment.

 

Wuj mieszka dosyć daleko.

Wtedy, gdy czas było wracać,

Ona zabiera szaraczka.

Bardzo o to się naprasza.

Jakoś jej wytłumaczyłem,

Że działka go wykuruje.

Dla zajączka będzie lepiej

Jak zostanie razem z wujem.

U niego piękne trawniki,

Nie będzie go trzymał w klatce.

Jak przykica zajęczyca,

To odda zajączka matce.

 

Mieliśmy wrócić za tydzień,

Ale luba jest uparta

I już trzeciego dnia rano

Powiedziała niby w żartach:

„Zajączek jest już stęskniony.

Nudzi go stary wujaszek.

Kupimy skrzynkę marchewek,

By urozmaicić mu paszę”.

 

Musiałem żebrać o urlop,

Ale w końcu załatwiłem.

Pół godziny przed południem

Do wyjazdu gotów byłem.

 

 Dwie godziny jazda trwała.

Zajechaliśmy na działkę.

– Gdzie szaraczek? –  luba pyta.

Wuj zmieszany:  – Spotkał matkę

I natychmiast do niej pobiegł,

Bo nagle poczuł się zdrowiej!

 

Wujek był już po obiedzie,

Ale chętnie nas ugościł

Pasztetem własnej roboty

O nienagannej świeżości.

Siad!

Mieszkam na dziesiątym piętrze.

Trzy windy są w dyspozycji.

Zawsze z którejś z nich korzystam.

Na piechotę brak kondycji.

 

Dzisiaj wracałem do domu.

Na pierwszym piętrze się „dosiadł”

Barczysty blondyn z buldogiem.

To chyba nie był mój sąsiad.

Wyglądał dość podejrzanie,

Więc trochę spanikowałem

I kiedy zawołał „usiądź”

Zaraz rozkaz wykonałem.

 

Usiedliśmy razem z pieskiem.

Facet śmiał się jak szaleniec,

Chociaż nie wiedział, że wtedy

Zafajdałem swe odzienie.

 

Wyręka

Mój ojciec kupił dla domu

Sprzątające odkurzacze .

Odpowiednio nastawione

Posprzątają każdy kłaczek.

 

Rodzice są na wyjeździe.

Wrócą zaraz po weekendzie.

Postanowiłam posprzątać.

Na ich powrót czysto będzie!

 

Wcześniej roboty zrobiły

Mycie podłóg z odkurzaniem.

Dziś niedziela. Pozostało

Jedynie polerowanie.

Nastawiłam więc froterkę.

Kotu nałożyłam karmę.

Miską po kocim jedzeniu

Kiedy wrócę, to się zajmę.

 

Wróciłam. W domu masakra.

Cała podłoga się świeci,

Ale wcale nie czystością.

Koci zapach zewsząd leci!

Kicia wszystko z miski zżarła.

(Widocznie miała apetyt.)

Potem zaś wszystko zwróciła

Tuż obok swojej kuwety.

Froterka wszystko równiutko

Gdzie można rozsmarowała,

A ja calutką podłogę

Aż do północy sprzątałam

Na krzywy pysk…

Mam kociaka. Chcę, żeby on

Był zadbany i dorodny.

Niestety, choć zjada dużo,

Jest chudy i ciągle głodny.

Byłem pewny, że mój kotek

Ma robaki i dlatego

Zabrałem go do lecznicy

Szukać pomocy dla niego.

 

Lekarz zaraz po badaniu

Stwierdził, że nie ma robaków.

Jest bardzo niedożywiony –

Ja, jako jego właściciel,

  Nie wart jestem funta kłaków.

 

Nie uwierzył w to, co mówię.

Dał mi wykład patrząc na mnie,

Jak na kogoś, kto oszczędza

Na czymś niezbędnym – na karmie.

 

Zdesperowany tym wszystkim

Zamontowałem kamerę,

Żeby prześledzić dokładnie,

Co kociak robi z jedzeniem.

 

Tajemnica się wydała:

Mój sąsiad przez szyberek w drzwiach,

Wpuścił jamnika, głodnego

Jakby od roku nic nie jadł.

Kot uciekł przed nim w popłochu.

Jamnior prawie-że w miskę wpadł.

Wyżarł do czysta jedzenie,

Czyli, mówiąc po prostu, – skradł!

Aport

Mój pies uwielbia pływanie.

Dlatego letnie spacery

Odbywamy nad jeziorem.

Omijamy parki, skwery…

Zawsze na takiej wyprawie

Rzucam mu patyk do wody.

On z radością go przynosi.

Wodą chlapie jak krokodyl.

 

Raz podczas takiej zabawy

Zadzwonił do mnie kolega.

Zagadaliśmy się trochę.

Pies przy mnie siedzi, nie biega,

Tylko czeka dłuższą chwilę,

Żebym wreszcie rzucił kijek.

Szczekaniem mnie dopingował.

Wziąłem zamach i  rzuciłem.

 

Pies pobiegł ochoczo jak zwykle.

Wrócił jak zwykle za moment,

Lecz tym razem nie miał kijka –

Przybiegł… z moim telefonem!

Samotność

Jestem osobą samotną,

Panną w wieku balzakowskim.

Nie mam też bliższej rodziny,

Lecz to nie powód do troski.

Mam bardzo dobre kontakty

Z koleżeństwem z mojej pracy.

Lubią mnie, a ich przychylność

Bardzo wiele dla mnie znaczy.

 

Odkąd pamiętam, koledzy

Nawet się mnie nie pytali,

Tylko okazje do randek

Kilkakrotnie mi stwarzali.

 

Wreszcie mam trochę spokoju.

Nie będzie już niespodzianek.

Nadeszły Święta. W Wigilię

Wyszłam raniutko na ganek.

Nocny śnieżek uprzątam.

Zupełnie niespodziewanie

Mały kotek się przyplątał.

Bardzo brudny był i głodny.

Taka istotka lękliwa.

Szkoda mi się go zrobiło.

To prawdziwa z nędzą bida.

 

Zabrałam kotka do domu,

Chociaż cuchnął niemożliwie.

Gdy kąpałam go w szamponie,

Podrapał mnie dość dotkliwie.

Na rękach mam grube kreski

Sięgające aż po łokcie.

Mam też małe zadrapania

Na szyi i na dekolcie.

Żeby ukryć te „ozdoby”,

Włożyłam golf z rękawami,

Ale na dłoniach jest widać

Ranki pokryte strupkami.

Kot się u mnie zadomowił.

“Powiedział” mi to wieczorem.

Będę miała przyjaciela.

Stało się to w samą porę…

 

Po świętach poszłam do pracy,

Więc wszyscy zauważyli

Moje liczne obrażenia

I tak się zaciekawili,

Że niektóre koleżanki

Podglądały mnie w łazience,

By zobaczyć, jak wysoko

Mam pocięte obie ręce.

 

Powróciła dawna troska.

Teraz znowu, nieprzerwanie

Są podwójnie dla mnie mili.

Znów zaczęło się swatanie!

 

Dowiedziałam się, dlaczego.

Otóż cała firma „zgadła”,

Że targnęłam się na życie,

Bo samotność mnie dopadła…