Nareszcie jestem w Tajlandii.
Ten urlop wciąż mi się marzył.
Wieczorem, tuż po przyjeździe,
Spacerowałem po plaży.
Zobaczyłem tam dziewczynę
Piękną i egzotyczną,
Zjawiskową i cudowną,
Prawie nierealistyczną.
Nie znała mego języka,
Lecz przemawiała gestami.
Tak nawiązała się bliskość
Między naszymi ciałami.
Dała mi się pocałować,
A całowała gorąco,
To wyglądało na przyszłość
Ogromnie zachęcająco.
Dostawszy taką zaliczkę
Sięgnąłem pod minispódniczkę
Próbując pójść o krok dalej.
Zupełnie niespodziewanie
Trafiłem nagle na „coś tam”,
Co w spodniach swoich także mam.
Ręka sama się cofnęła,
Jak tylko to „coś” dotknęła.
Wtedy „ona” nie gestami,
Lecz angielskimi słowami
I z wyraźną nutą kpinki
Spytała:
„A co, wolisz dziewczynki”?