Tatuaż

Marzyłam o tatuażu

Jeszcze w szkole, przed maturą.

Dopiero, gdy byłam studentką

To pragnienie się ziściło.

 

Gdy już zebrałam forsiaki,

Poszłam do tatuażystki –

Uznanej w „sferach studenckich”

Fachowej dziaro-artystki.

 

To było pierwszy raz w życiu.

Chociaż się denerwowałam,

Na zrobienie tatuażu

Jednak się zdecydowałam!

 

Po rozpoczęciu zabiegu

Uspokoiłam się troszkę.

Przecież zaraz będę miała

Wytatuowaną… broszkę!

 

Po chwili „operatorka”

Zaklęła cicho pod nosem.

Usłyszałam, więc się pytam:

„Czyżby coś złego stało się”?

 

„To nic złego, to drobiażdżek.

Poprawię, nie będzie widać”…

I ponownie rozpoczęła

Tusz pod skórę mi wstrzykiwać.

 

Przez prawie dwadzieścia minut

Pogawędziłyśmy  sobie.

Nagle krzyknęła; „No pięknie,

Dzisiaj już nic z tym nie zrobię”!

 

Tak się przejęłam, że nagle

Złapał mnie napad histerii,

Że znów będę długo czekać

Na jakiś odległy termin!

 

Wtedy śmiejąc się przyznała,

Że to tylko „taki kawał”,

Który wszystkich  nowicjuszy

Przyprawia prawie o zawał.

Dodaj komentarz