Był w rodzinie telewizor
Stary, ten kineskopowy.
Działał, więc nie było trzeba
Zmieniać go jeszcze na nowy.
Stał w pokoju na komodzie
Naprzeciw łóżka córeczki,
Bo lubiła na dobranoc
Oglądać na nim bajeczki.
Kiedy już poszła do szkoły,
Zaczęła troszkę wybrzydzać,
Że na jej telewizorku
Bajeczek dobrze nie widać.
Jedna koleżanka z klasy
Opowiadała, że fajnie
Jest mieć duży telewizor
I… on mało miejsca zajmie…
Męczyła nas do znudzenia.
Mieliśmy kłopot, co zrobić.
Mąż cały czas był przeciwny,
Bo uważał to za snobizm.
Jednak w końcu mój małżonek
Zdecydował kupić nowy.
Mamy wreszcie telewizor
Czterdziestoośmiocalowy!
Ma dostęp do Internetu.
Można wybrać sobie filmy.
Często razem oglądamy
Pewien serial, bo rodzinny.
Postawił go na komodzie
Tam, gdzie stał jego poprzednik.
Chciał przez to naszej córeczce
Wygodne miejsce zapewnić.
Pewnego dnia moja córka
Oglądała sama bajki.
Jestem w kuchni. Słyszę hałas.
Poczułam na plecach ciarki!
Wpadłam do pokoju, a w nim
Piramidka dosyć spora
Z kilku szuflad, naszej córci
I także z… telewizora.
Co się stało? Zapytałam
Wyciągając dziecko z „gruzów”,
Niespokojna, czy nie znajdę
Zadrapań, skaleczeń, guzów.
Okazało się, że ona
Powysuwała szuflady,
By po nich wejść na komodę,
Lecz nie dała sobie rady.
A że telewizor lekki,
To wszyściutko na nią spadło.
Bilans? Nowy odbiornik – złom,
Dziecko strachu się najadło.
Nic poza tym się nie stało
Szczęśliwie dla nas i dziecka.
Teraz znów na „kineskopie”
Bajki ogląda córeczka.