Tylko słomy brak…

Umówiła mnie kumpelka

Na randkę w ciemno, na wtorek.

Wychwalała, że kandydat

Jest  jest bardzo dobrym wyborem,

Bo jest miły, koleżeński.

I był! Cały „ad valorem”!

Rzeczywiście sympatyczny,

Przystojny, wysportowany.

Ja też od ruchu nie stronię,

Więc temat rozmowy mamy.

Sport, siłownia, rzuty, skoki –

Dla nas mają swe uroki.

On dla żartu proponuje,

Że się ze mną pomocuje.

Rozegramy pojedynek

W siłowaniu się na ręce.

I to zaraz przy stoliku

Gdzie siedzimy. W kawiarence!

Przyjęłam jego wyzwanie.

A że bardzo się starałam,

To całkiem niespodziewanie

Ten „pojedynek” wygrałam!

Myślałam, że dał mi wygrać

Ten z klasą i fantazją gość.

Jednak grymas jego twarzy

Wyrażał zdumienie i złość.

Nagle bez słowa się zerwał.

Chyba strzelił do mnie focha.

Wybiegł szybko na ulicę.

Facet z miasta, ale… wiocha!

Dodaj komentarz