Byłam ze swoim chłopakiem
Na festiwalu muzycznym.
To jest cykliczna impreza.
Ma swoich fanów rozlicznych.
Zawsze staram się pod sceną.
Zająć najlepszą „miejscówkę”.
Muszę tam być przed innymi,
A to oznacza… głodówkę.
Żeby poczekać na koncert
Trzeba z sobą mieć wałówkę,
Albo wcześniej zjeść. „Na zapas”
Pożarłam niejedną… parówkę!
Byłam syta, więc… czekałam
Razem ze swoim chłopakiem.
Pod sceną już coraz ciaśniej.
A ja czuję mdłości jakieś.
Po chwili czuję, że jeśli
Nie zdążę na czas do ustępu,
To będzie dramat totalny.
Nie będzie to zapach perfum!
Chłopak chwycił mnie za rękę
I drogę torował w tłumie.
Jakaś laska pomyślała,
Że to „wężyk” z ludzi sunie.
Uchwyciła mnie za rękę
I za nami podążyła
Wiele następnych „ogniwek”
W ten sam sposób dołączyła.
I takim oto sposobem
Do toi-toia mnie zholował
Łańcuch z „koncertowych” fanów,
Choć mnie leciało po nogach…