Niespodziewanie mój chłopak,
Po kielichu (dla kurażu)
Przyszedł do mego mieszkania
Namówić mnie do mariażu.
Teraz mówi się: „oświadczył”,
Ale chodzi o to samo.
Teraz o rękę córeczki,
Nie prosi się taty z mamą!
Rano, kiedy się obudził,
Byłam calutka w skowronkach.
Czułam się dostojnie, godnie
Jako jego przyszła żonka!
On zaspany przetarł oczy
I spytał mnie, co się stało,
Że jest tutaj właśnie przy mnie
I ma całkiem nagie… ciało.
Nie pamiętał, że przez niego
Od wczoraj jestem szczęśliwa,
Że niedługo, już po ślubie,
Będę się jak On nazywać.
Po tym jak to powiedziałam,
To on śmiejąc się rubasznie
Krzyknął, że nic nie pamięta,
Więc co mówił, nie jest ważne.
Zażądał zwrotu pierścionka,
Bo kupił go, lecz dla innej.
Takiej, która aż do ślubu
Nie da się uwieść. Niewinnej!
Wyrzuciłam gnoja za drzwi,
A jego rzeczy tuż za nim.
Nie wiedziałam, że on taki
Dwulicowy chrześcijanin!