Od dwóch lat po Katowicach
Jeżdżę tylko swym rowerem.
Nie hałasuję, nie dymię.
Dbam o czystą atmosferę.
Zawsze korzystam z roweru,
Nawet wtedy kiedy słota.
Wówczas zakładam kalosze,
By chronić nogi od błota.
Deszcz padał już od tygodnia.
Jesień, zimno. Ja jeździłem.
Lecz niestety, bólu łokcia
Podczas jazd się nabawiłem.
Musiałem rower odstawić.
Wziąłem od siostry samochód.
Wskoczyłem za kierownicę,
Stopy na pedały… Gotów!
Na czerwonych światłach, kiedy
Auta stały, jak rowerem
Chciałem przejechać do przodu
Zrobionym przez nie szpalerem.
Sam byłem w ogromnym szoku
Po tym, kiedy centralnie
Wjechałem w kufry dwóch aut.
Wyglądało to fatalnie!
Kierowcom tych aut mówiłem,
Wiem, to głupio jednak szczerze,
Że wówczas mi się zdawało,
Iż jechałem na rowerze.
Wezwali zaraz Policję,
Im powtórzyłem to samo.
Wtedy bez zwłoki i pytań
Narkotestem mnie zbadano.
Teraz, kiedy to wspominam,
To w ogóle się nie dziwię
Tym policjantom z „Drogówki”.
Że myśleli, że mam „wizje”!