Spóźniłem się dosyć mocno
Na urodziny syneczka.
To wyjątkowy dzień dla mnie
I przedszkolnego człowieczka.
Jakaś baba wyjeżdżając
Z parkingu osiedlowego
Uszkodziła mój samochód.
To powód spóźnienia mego.
Nikomu się nic nie stało,
Ale ta durna kobieta
Na mnie winę zrzucała, bo
„Zawsze jest wina faceta”!
W dodatku mnie nie widziała,
Gdyż „podstępnie” podjechałem.
A że się nie przyznawałem,
Zaraz Policję wezwała.
Dwie godziny czekaliśmy,
Zanim radiowóz dojechał.
Policjant wyśmiał jej wersję,
Wlepił mandat i… odjechał.
Synek czekał zapłakany.
Nie chciał rozpocząć imprezy
Bez taty, który nie przyszedł
I Go o tym nie uprzedził.
Wytłumaczyłem malcowi,
Co na parkingu się stało.
Że to wina tej kobiety.
Za jej sprawą taki chaos.
Mały skwitował to szybko:
Ja też kocham samochodzik,
Ale zawsze go zostawię
Dla ciebie, choć mnie… zawodzisz.