Na imprezie u kolegi
Była nieziemska dziewczyna.
Spełniała wszystkie toasty.
Dobrze się przy tym bawiła.
Gdy już całe towarzystwo
Wypiło po kilka głębszych,
Zaczęliśmy grać w butelkę.
Los mi sprzyjał. Byłem pierwszym,
Którego Ona trafiła.
Miała wybór: wypić wodę,
Ale tę co z kibla była,
Lub… pocałować mnie w brodę.
Stwierdziła, że jeśli piła
Dziś alkohol tyle godzin,
To jej nawet woda z kibla
W żaden sposób nie zaszkodzi.
Na mnie nawet nie spojrzała,
Kiedy po szklankę sięgała.
Chyba jednak zgolę brodę,
Bo działa na moją szkodę.