Jako ratownik medyczny
Co dzień jeżdżę do wypadków,
Lecz nieczęsto jestem świadkiem
Nieprzewidywalnych faktów.
Kiedyś byliśmy wezwani
Do wypadku osób pieszych.
Przypadek był dosyć pilny
I musieliśmy się spieszyć.
Rzeczywiście. W rowie leżał
Gość mocno poturbowany.
Karetkę wezwał do kumpla
Facet dość mocno pijany.
Zeznał, że wracali z knajpy.
Z bełkotliwego wywodu
Wynikało, że on nagle,
Niespodzianie wpadł do rowu.
Rów głęboki, umocniony
Płytami betonowymi.
W nich otwory, nierówności
I bardzo ostre szczeliny.
Upadek ślady zostawił.
Plamy krwi, rozbita głowa
Wskazują, że jak najszybciej
Trzeba człowieka ratować.
Wyciągnęliśmy ofiarę.
Lekarka sprawdziła oko.
Nie ma reakcji na światło,
Chociaż otwarte szeroko.
Stwierdziła zgon delikwenta.
Do worka włożono ciało,
Żeby niezabezpieczone
Na ulicy nie leżało.
Po kilku minutach worek
Zaczął się nagle szamotać.
Po otwarciu „zmarły denat”
Zaczął do nas coś bełkotać.
A oko, to przebadane,
Okazało się być… szklane!