Pokłóciłam się z sąsiadką
Która mieszka w domku obok.
Dodam, że jest religijną,
Bardzo wierzącą osobą.
Codziennie ją obserwuję,
Jak wraca rano z kościoła.
Mieszka sama. Nie myślałam,
Że kiedyś poznać ją zdołam.
Niedawno kobiety w Polsce
Ogłosiły czarny protest.
Ona w białe prześcieradło
Przybrała balkon i płotek.
Właśnie w tym dniu do mnie przyszła
Z pretensją, że w moim domu
„Drze się bachor”, a jej trzeba
Na stare lata spokoju!
Jej dzieciaki były karne,
Tak dobrze je wychowała.
Jak krzyknęła na nie „cisza”,
To nawet muchę słyszała.
A nie tak jak teraz. Bachor,
Chociaż nawet ma medalik,
To tak drze się w niebogłosy,
Jakby skórę mu ściągali.
A te matki takie młode,
Co to mają siano w głowie,
Chcą mieć tylko „dobre seksy”
No i tego są efekty!
Za rozmnażanie się biorą,
Chociaż nawet nie są żoną”!
No i poszła, a właściwie
Zamknęłam jej drzwi przed nosem.
A potem „usiłowałam”
Dosyć podniesionym głosem
Wyjaśnić to oseskowi,
Że jak mówię „cisza, Mała”!
Ma być, jakbym makiem siała.
Nie słyszała tego Córcia,
Bo w łóżeczku smacznie spała.