Poślizgnęłam się na schodach
I zleciałam aż na parter.
Miałam guza i siniaki
Kolano także obtarte.
Byłam wtedy po pijaku.
I pewnie tylko dlatego
Obeszło się bez zwichnięcia
Lub czegoś jeszcze gorszego.
Mam chłopaka. Istne cudo!
Wysoki, mocny, postawny.
On trenuje sztuki walki.
Niedługo już będzie sławny!
Ale ludzie swoje wiedzą,
Bo jak duży, umięśniony,
To według stereotypu
Musi być oprych skończony.
Pierwszego dnia po upadku
Ludzie byli przerażeni,
A mój szef nawet zapytał,
Czy chłopak mnie tak uziemił.
Opowiedziałam Miłemu,
O reakcji na me sińce
I ukryte zapytanie,
Czy mam w domu barbarzyńcę.
On się tylko na to zaśmiał
I przez wieczór wciąż wspominał.
Nic mi nie mówił jaki
Planuje na jutro finał.
Zupełnie niespodziewanie
Przyjechał po mnie do biura,
Żeby zabrać mnie do domu.
A ja nie mogłam akurat,
Bo musiałam jeszcze skończyć
Jakieś pilne sprawozdanie,
Więc poprosiłam Go grzecznie,
By troszkę poczekał na mnie.
On na to z groźbą w głosie
„Delikatnie” mi poradził:
„Kochanie chyba nie chcesz znów
Wytrącić mnie z równowagi?
Przecież wiesz, że to ponownie
Może skończyć się gwałtownie”.
On miał z tego straszną bekę,
A mnie co druga osoba
Radziła zgłosić Policji,
Pełna najgorszych obaw
O me życie z „tym człowiekiem”!