Moja babcia ma problemy.
Nie zdrowotne, ale z dziadkiem.
Prosiła mnie, żebym przyszła
Nieoficjalnie, ukradkiem.
Ona wie, że zawsze na mnie
W każdej sprawie może liczyć.
Myślałam, że dziadek chory
I chowa to w tajemnicy.
Pojechałam jak najszybciej.
Ciężko mi, bo jestem w ciąży.
Lecz ze względu na stan dziadka
Spieszyłam się, żeby… zdążyć.
Kiedy się powitałyśmy,
Babcia poruszyła sedno.
„Wnusiu jesteś w drugiej ciąży,
Więc doradzisz mi na pewno:
„Pewnie swemu już nie dajesz,
To podpowiedz, co mam zrobić,
Żebym nie musiała dawać
Twemu staremu dziadkowi.
Po dwudziestu latach przerwy
Znowu czuje w sobie chcicę,
A ja już nie mam ochoty
Otwierać mu moich „drzwiczek”.
Podawałam mu tabletki.
Śpi po nich, lecz gdy się budzi,
To znowu mi o tych świństwach
Nad uchem ciągle marudzi.
Poszukaj w tych internetach
Co mu podać, by mnie nie chciał,
I, (wybacz mi Panie Boże),
Do innej kobiety chęć miał”.
Byłam wprost zaszokowana
Zwierzeniami mojej babci.
Nie wiedziałam, czy powinnam
Pełnić rolę jej doradcy.
Z dziadkiem o tym nie mówiłam.
Nie wiem czy zażywa wiagrę,
Wiem, że lepiej jest się kochać,
Niźli cierpieć na podagrę.
Z drugiej strony jestem w szoku,
Że babcia, tak religijna,
Chciała, by ją zastąpiła
Kobieta zupełnie inna!